Jungkook wrócił do domu, jak zawsze zmęczony życiem. Sam nie wiedział z czego to wynikało, lecz zdarzało się coraz częściej. Jeszcze trochę i będzie mógł utożsamiać się ze swoim emo kolegą z rocznika.
Tym razem Taehyung był już w domu, co było dziwne. Po pierwsze: nie ważne, o której kończyli, zawsze był po Jeonie; po drugie: w mieszkaniu panowała idealna cisza. Kook nawet zaczął zastanawiać się, czy jego współlokator nie jest chory. Cóż... Z drugiej strony, co to go w ogóle obchodziło? Jedynym, o co mógł się bać, było jego zdrowie. Bo co zrobi, jeśli nagle zachoruje? Ugh... Teraz musiał unikać Tae, jeśli naprawdę był chory, a jakoś mu się to nie marzyło. Polubił towarzystwo tego słodkiego hyunga.
Ukradkiem zerknął na poczynania brązowowłosego. Uczył się. Tylko uczył. Albo robił coś na wzór tego. W każdym razie był spokojny i siedział przy biurku w swoim pokoju, będąc czymś zajętym. Jeongguk odetchnął z ulgą. Skoro Kim siedział na dupie, to w porządku. Nie musiał się niczym przejmować, w końcu Tae katastrofy, czy też pożaru raczej nie wywoła. Chyba. Przecież przy Kim'ie można było spodziewać się wszystkiego.
Jeon znowu położył się na łóżku. Ostatnio robił to codziennie, od razu po powrocie. Naprawdę był wypruty z energii i nie potrafił sobie z tym poradzić. Stres ostatnimi czasy zjadał go od środka, nie pomijając już faktu, że zawalał nocki, aby się uczyć i nie słuchać potem pretensji od rodziców za złe wyniki na studiach. Jeśli chciał w przyszłości dobrze wykonywać swoją pracę, to musiał się niestety przyłożyć. Pewnie jeszcze kiedyś będzie swojej matce, ojcu i samemu sobie za to wdzięczny, ale na tę chwilę, jedyne na co miał ochotę, to samobójstwo.
Jego myśli zeszły na tor Taehyunga. Dlaczego ten, z charakteru dzieciak, się uczył? Przecież zawsze żył jako lekkoduch i nie przejmował się niczym. Mówił też, że ufologia to coś, co lubi i nie sprawia mu to problemu. A może faktycznie robił coś innego, a Kookowi się coś ubzdurało? To byłoby bardzo możliwe, skoro jego mózg nie pracował od paru dni tak, jak powinien.
Ciekawość z nim wygrała. Prędko powstał ze swojego łóżka i skierował się do pokoju starszego.
- Co robisz, hyung? – zapytał niespodziewanie, na co wyżej wspomniany podskoczył. Czarnowłosy wpatrywał się intensywnie w tył głowy Kim'a, aż tamten nie odwrócił się w jego stronę i słabo nie uśmiechnął.
- Uczę się Kookie. Kiedyś trzeba. Tylko kompletnie nie rozumiem, o co w tym chodzi. Już od dwóch godzin próbuję to rozgryźć, a poradniki na YouTube nie działają... - odpowiedział zmęczonym tonem na jego pytanie.
- Nawet nie wiem, co masz hyung, ale znając życie i tak się na tym nie znam. Przepraszam, że nie mogę ci pomóc, choćbym chciał – powiedział ze skruchą Jungkook. Oczywiście kłamał. Jeśli nie był to jakiś przedmiot ściśle związany z ufologią, to prawdopodobnie mógłby mu pomóc, tym bardziej, że uczniem był dobrym. Blokował się przed pomaganiem innym tylko dlatego, iż bał się, że potem będą od niego chcieli coraz więcej i więcej. Jak to mówią – daj palec, a weźmie całą rękę. Czy jakoś tak. W każdym razie tak go w domu wychowano. Aby nie pomagać, chyba, że będzie to konieczne. Żałował, że nie może się pod tym względem przełamać.
- To tylko, czy też może aż matematyka... - mruknął Kim, a Kookowi zrobiło się głupio. W końcu w liceum miał rozszerzoną także matematykę, no i programowo wyszedł ponad program liceum, nawet z rozszerzenia.
- Jesteś głodny, hyung? – zadał kolejne pytanie. Może chociaż tak zadośćuczyni? Pewnie gdyby nie lubił Taehyunga, to nawet by tego nie proponował, ale ten brązowowłosy chłopak był jedną z najlepszych osób, jakie poznał w życiu, choć charakterami różnili się naprawdę mocno.
- Hm... Ni – już chciał zaprzeczyć, lecz przerwało mu głośne burczenie brzucha, na dźwięk którego w pomieszczeniu rozszedł się tłumiony śmiech Jeongguka.
- Prze-praszam hyung – wydyszał Kook, gdy już trochę się uspokoił i wycofał się, aby zrobić jakiś posiłek dla nich obojga.
Sam nie wiedział, co ma przygotować, ale biorąc pod uwagę zawartość szafek i ilość makaronu, jaką ostatnio zakupił, zdecydował się na spaghetti. Nie dość, że było łatwe w przygotowaniu, to jeszcze bardzo szybko się je robiło. Gdy było już gotowe, wyjął talerze i starannie nałożył na nie potrawę. Wyjął także sztućce i ostrożnie położył wszystko na stole. Zawołał swojego współlokatora i zajął jedno z miejsc przy stole. Minęło jakieś pięć minut, nim Taehyung wyszedł ze swojej jaskini. Wyglądał gorzej, niż kiedy Jeon widział go zaledwie pół godziny temu. Wskazywały na to chociażby zaczerwienione oczy. Brązowowłosy zmęczony opadł na krzesło, naprzeciwko młodszego od siebie chłopaka i chwycił za pałeczki.
- Smacznego – życzyli sobie w tym samym momencie, na co zaśmiali się rozbawieni. Perfekcyjny timing, czy coś.
W ciszy zjedli swoje porcje, co jakiś czas posyłając sobie miłe uśmiechy, a gdy tylko posiłek dobiegł końca, pomyli po sobie naczynia i rozeszli się do pokoi, aby zająć się swoimi sprawami. Każdy osobno.
Przez następne dni, gdy tylko Kook wracał do domu, za każdym razem widział starszego, który uczył się i wypruwał sobie flaki nad matematyką. Młodszy w pewnym momencie nie mógł nawet na to patrzeć i po prostu od razu po zatrzaśnięciu za sobą drzwi wejściowych, gnał do swojego królestwa, nawet nie oglądając się za siebie i nie wychodząc z niego do późnego wieczora.
Miarka się jednak przebrała, gdy Jung zobaczył pewnego późnego wieczoru, jak starszy niemalże słania się na nogach ze zmęczenia. Wtedy też szybko pomógł mu usiąść przy stole i podał szklankę wody oraz jakieś tabletki na odporność. Nim się obejrzał, zrobił starszemu nawet coś do jedzenia. Taehyung nawet poprosił go o przyniesienie jakiejś bluzy ze swojego pokoju, ponieważ było mu zimno. Jeong nie oponował. Widział, co się dzieje z Kim'em, który nigdy jeszcze nie był w takim stanie.
Gdy znalazł się w pokoju starszego (w którym znów panował bałagan), rozejrzał się za bluzą, a jego oko zupełnie przez przypadek natrafiło na notatki z materiałem, jaki jego hyung musiał ogarnąć. Jungkook uśmiechnął się pod nosem. Wziął jakąś bluzę i wrócił do starszego, zakładając mu ją przez głowę. Obchodził się z nim trochę jak z dzieckiem, ale prawdopodobnie było tak dlatego, iż Tae miał dość delikatną urodę.
- Hyung, ja ci pomogę z tą matematyką... Przez przypadek widziałem, co masz i okazało się, że to miałem już dawno i jakoś to ogarniałem... Może być?
Jeongguk nie był do końca pewien tego, co mówił. Czy brązowowłosy mu uwierzy? Przecież mógł mu pomóc już wcześniej. Cóż, tak naprawdę to widział to po raz pierwszy i mogło tak być...
- Boże, Kookie, tak! Ratujesz mi życie! Dziękuję! – wybuchnął starszy, ciesząc się przy tym niczym małe dziecko. Nie zwracając na nic uwagi, rzucił się młodszemu na ramiona, mocno go przy tym obejmując. Kim wiedział, że sam by tego nie ogarnął w całości, ale bał się poprosić o pomoc. Skoro jednak Kook sam to zaoferował...
I tak oto kolejna z zasad została złamana.
CZYTASZ
Sztuka Przetrwania
FanfictionKilka metod na to, jak przetrwać w życiu według Jeon Jeongguka. Okładka stworzona przez @novitate