Jungkook od paru dni praktycznie nie opuszczał swojego pokoju. Było to spowodowane tym, iż zbliżał się czas zaliczeń, a on chciał ze wszystkiego mieć jak najwyższe stopnie. Oczywiście, Taehyung był jego przeciwieństwem. Mimo tego, że powinien się uczyć, wciąż zajmował się innymi rzeczami. Choć... Czy kierunek starszego w ogóle wymagał nauki? Zdawało się, iż był on dość prosty, poza tym, Tae i tak był dziwny. Równie dobrze mógł mieć wszystko w małym palcu już od bardzo dawna.
W czasie, kiedy młodszy ślęczał nad książkami, starszy zaglądał do niego co jakiś czas i przynosił czy to jakieś przekąski, czy coś do picia. Dbał o Jeon'a, jak o swoje oczko w głowie. W sumie młodszy nim był, ale Kim przestał się do tego przyznawać. Po prostu nie rozmawiali o jego uczuciach i to wychodziło im na dobre.
I tak oto jakoś czas im mijał we dwoje. Było nawet przyjemnie, cieszyli się swoim towarzystwem i nie przejmowali za bardzo tym, co ich otaczało. Przeminęły daty zaliczeń i nawet razem świętowali to przy winie, ciesząc się, że wszystko pozdawali (Kook dalej nie wiedział, na czym dokładnie polegały studia TaeTae, ale jakoś nie spieszyło mu się, aby się z tym tematem zaznajomić).
Pewnego dnia, gdy czarnowłosy wrócił do mieszkania, nie zastał w nim swojego współlokatora. Z początku nie przejmował się tym wcale, lecz kiedy wybiła na zegarze w kuchni dwudziesta, zaczął się niepokoić, tym bardziej, że brunet miał wyłączony telefon, a wcześniej nie raczył go o niczym poinformować. Faktycznie, nie musiał tego robić, w końcu łączyło ich wspólne mieszkanie i... To chyba tyle. Choć Kook miał Tae za przyjaciela i nigdy nie zdawałby sobie sprawy z tego, jak bardzo zacznie się martwić, kiedy ten zniknie nagle bez słowa. Zapewne jeszcze miesiąc temu, może trochę więcej, wyśmiałby osobę, która powiedziałaby mu coś w tym stylu. Teraz było zupełnie inaczej. I naprawdę tęsknił za uśmiechem, jakim zawsze szczycił go brunet, kiedy razem rozmawiali, nawet o zwykłych błahostkach. Ten człowiek po prostu zawsze cieszył się ze wszystkiego. W tym momencie, Jeonggukowi przypomniało się także, jak jeszcze niedawno starszy przez niego płakał i aż skrzywił się na to wspomnienie. Zdecydowanie nie lubił widzieć łez Taehyunga. Co prawda, nawet wtedy był ładny, żeby nie powiedzieć piękny, ale to, że cierpiał, sprawiało ból Ggukowi, o czym teraz się przekonał.
Pokręcił głową na boki, zastanawiając się, gdzie może być jego dziwak. Siedząc przy stole, niespokojnie odliczał kolejne sekundy, które zamieniały się w minuty, a te w godziny. W ten sposób dotrwał do dwudziestej trzeciej. Dłużej nad niczym nie myślał. Nabazgrał tylko na pierwszej lepszej kartce, aby Taehyung się do niego odezwał, kiedy wróci i przyczepił ją na lodówkę. Chwycił jeszcze tylko swój telefon, który wylądował w kieszeni spodni i poleciał ubrać buty oraz kurtkę. Zamknął drzwi mieszkania na klucz i po raz kolejny spróbował dodzwonić się do swojego hyunga, lecz dalej odpowiadało mu to samo – telefon jest wyłączony. Już naprawdę irytował go głos kobiety, jaka za każdym razem powtarzała te nudne zdanie w kółko i w kółko.
Przystanął i szybko kalkulował, gdzie może udać się najpierw. Przecież nie miał pojęcia, gdzie bywał Kim. Gdyby jeszcze miał chłopaka... Niestety, zerwał z Yoongim dawno temu, więc u niego na pewno nie mógł być. Chociaż nawet, kiedy Tae bywał u Min'a, to zawsze pisał chociaż SMS, a teraz nic.
Najpierw przeczesał ich osiedle i okolice, zaglądając w każde, nawet te najciemniejsze uliczki, w poszukiwaniu starszego. Niestety, albo stety, jedynym, na co się napotykał, były grupki meneli. Raz nawet trafił na handlarza narkotyków, co sprawiło, iż szybko się wycofał.
Przemierzał kolejne ulice i uliczki, będąc coraz dalej od ich wspólnego lokum, jednak dalej go nie znalazł. Serce coraz szybciej mu biło ze zmartwienia. A co jeśli go nie znajdzie? Co jeśli coś mu się stało? Potrząsnął głową. Nie mógł myśleć o takich rzeczach. To przecież było niemożliwe!
CZYTASZ
Sztuka Przetrwania
FanfictionKilka metod na to, jak przetrwać w życiu według Jeon Jeongguka. Okładka stworzona przez @novitate