I

406 21 1
                                    

****** *11 lat później* *******

- Gdzie chcesz iść? wybierz sobie- powiedział dyrektor z głosem pełnym wyższości. Chociaż wiadomo kto tu się kogo boi.

- dyrciu tyle razy mówiłam, że zrobię co muszę- uśmiechnęłam się zadziornie

- tak jasne, to może to zlecenie- wręczył mi kartę, na której dokładnie opisano co ma robić.

- serio?- zapytałam ironicznie- to ma być zlecenie godne agenta najwyższej klasy?- zapytałam z udawanym śmiechem- nie wiem czy wiesz dyreczku, ale jak bym chciała to zabiła bym cię w tej chwili, więc lepiej przyłóż się do roboty cymbale.

Wyszłam z jego gabinetu i szłam korytarzem w kierunku mojego pokoju. Słychać było tylko stukanie moich obcasów o podłogę i szuranie broni, która znajdowała się na dwóch pasach przyczepionych do mnie. Weszłam do mojego pokoju trzaskając drzwiami. Z szafy wyciągnęłam worek i zaczęłam pakować do niego rzeczy potrzebne do przetrwania w mieście. To śmieszne, ale oprócz misji nie opuściłam nigdy budynku. Gdy byłam już gotowa wyszłam z pokoju i skierowałam się do wyjścia. Oczywiście wzięłam ze sobą dwa pasy pełne broni. Wszyscy na korytarzu mnie przepuszczali lub na mój widok chowali twarz i uciekali. Chyba nigdy nie zrozumiem ludzi. Przy wyjściu jak zwykle stali ochroniarze. Widząc mnie otworzyli drzwi. Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam się zastanawiać co ja właściwie robię. Zaczęłam iść w dobrze znaną mi stronę. W stronę miasta. Nie powiem jest to trochę daleko, ale da się przeżyć. Podczas drogi obserwowałam wszystko wokół. Gdy wreszcie dotarłam do celu zaczęło się ściemniać. Podeszłam do jakiejś kawiarni i zamówiłam kawę. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam obserwować ludzi. Bylo to moje ulubione zajęcie. Ludzie zawsze wydawali mi się bardzo ciekawi. Żyli zupełnie inaczej niż ja. Nie musieli od dziecka, chodzić na misje, z których można nigdy nie wrócić. Zawsze byli uśmiechnięci. Dopiłam resztki kawy i wstałam od stolika. Weszłam do jakiegoś parku. Wiał zimny wiatr, na szczęście pomyślałam i założyłam płaszcz. Idąc rozglądałam się i nie chcący na kogoś wpadłam. Te oczy rozpoznała bym wszędzie.

- Florian!- pisnęłam i przytuliłam przyjaciela- nie mogę uwierzyć, że cię widzę!

- Cześć... Em jak się nazywasz?- auć zabolało

- jak to nie poznajesz mnie?- zapytałam i zdjęłam kaptur z głowy.

- Maja?!- powiedział Flo i mnie przytulił- co ty tu robisz? Znowu przefarbowałaś włosy? Na jakiej misji jesteś?

- Czekaj, czekaj od początku jestem tutaj i stoję, tak znowu tym razem na czerwono, nie jestem na żadnej misji wzięłam urlop- powiedziałam bez emocji

- Urlop? Jak Ci się udało zdobyć urlop skoro to niemożliwe?- zapytał Florek

- wiesz po tym jak odszedłeś- spojrzałam na niego z wyrzutem- troszeczkę się zmieniło. Jak wiesz moi rodzice nie żyją, a po tym jak odszedłeś zostałam sama, dzięki swoją drogą, wracając nie wiadomo czemu wszyscy zaczęli się mnie bać.

- może to z powodu twardego wyrazu twarzy i broni, która wszędzie ze sobą nosisz?- zapytał ironicznie

- ponownie wracając ostatnio nie ma misji o zabójstwach, więc mi się znudziło i tak o to jestem tutaj- powiedziałam

- i co dalej- został mój przyjaciel

- tego nie przemyślałam- powiedziałam

- dobra chodź do mnie pewnie jesteś śpiąca po podróży tutaj- powiedział i ruszył w nieznaną mi stronę...

Extremely || vNarfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz