△▽ DIPPER ▽△
Przed oczami wciąż miałem obraz zdenerwowanej April, której dłonie płonęły żywym ogniem. To nie było czymś normalnym. Jestem pewny, że to Cyferka za tym stoi. Chyba będę musiał z nim poważnie porozmawiać - pomyślałem.
-Nad czym tak myślisz? - Pacyfika usiadła obok mnie na sofie i oparła głowę o moje ramię.
-A nad niczym - przytuliłem ją do siebie, uśmiechając się lekko.
-Akurat. Już za dobrze cię znam.
-Rozmawiałem wczoraj z April - oznajmiłem. - I nasza rozmowa zakończyła się... Niezbyt przyjemnie.
-Pokłóciliście się? - Spojrzała na mnie.
-Nie, raczej nie.
-Więc?
-Eh... - Westchnąłem ciężko. Ona nie pamięta Billa, wszyscy już o nim zapomnieli. Ludzie tutaj nie chcą pamiętać tego koszmaru. - Myślę, że coś złego się z nią dzieje. Trochę się martwię.
-Chciałbyś jej pomóc co?
-Tak.
-Nie sądzisz, że czasami nie warto wtykać nosa w nie swoje sprawy?
-Chcę jej pomóc. I zrobię to.
-Eh... Nic do ciebie nie dociera - uśmiechnęła się.
To jest moja sprawa - dopowiedziałem w myślach. - Nie mogę pozwolić na to, by krzywdził osoby na których mi zależy.
△▽ TIME SKIP ▽△
Zapukałem do drzwi. Mam tylko nadzieję, że April nie ma - myślałem.
-O proszę - przed sobą zobaczyłem uśmiechniętego demona. - Któż to do mnie przyszedł? Wchodź śmiało - nienawidzę tej jego radości. - Co cię do mnie sprowadza?
-Już ty dobrze wiesz co parszywcu. - Syknąłem.
-Ale Dipper, skąd na nienawiść?
-Przestań zgrywać niewiniątko. Przyznaj się, co jej zrobiłeś?
-A więc o to ci chodzi - usiadł na fotelu. - Cóż, nic nie zrobiłem skoro chcesz wiedzieć.
-Nie dam ci się oszukać Cyferka. Nie tym razem.
W odpowiedzi usłyszałem tylko jego donośny śmiech.
-Nadal ją kochasz co? - Spytał nagle.
-Co?
-Kochasz ją. Zależy ci na niej.
-Owszem zależy. Dlatego się o nią martwię, bo wiem, że maczałeś w tym palce.
-Powtarzam, nic jej nie zrobiłem. Ona jest temu winna. Mogła na siebie bardziej uważać - stwierdził jak gdyby nigdy nic.
-Ona cię wcale nie obchodzi co? Robisz jej wodę z mózgu, udajesz, że jest dla ciebie ważna, ale tak naprawdę masz ją gdzieś. - Po tym nastała chwila ciszy.
-Posłuchaj mnie uważnie młody. - Zaczął; ton jego głosu kompletnie zmienił barwę. - Po pierwsze, nic jej nie zrobiłem. - Podniósł się z fotela. - Po drugie, nie mógłbym jej skrzywdzić. Jest dla mnie zbyt ważna. - Zaczął podchodzić bliżej mnie; nie podobał mi się wyraz jego twarzy. - A po trzecie, ona jest moja. Nie kocha cię, jeszcze to do ciebie nie dotarło? - Zostałem przybity do jednej ze ścian. - Jeśli spróbujesz mi ją odebrać, to przysięgam, że wyrwę z ciebie twoje małe, człowiecze serduszko. Zrozumiałeś czy może mam zademonstrować?
-Myślisz, że się ciebie boję? - Spojrzałem prosto w jego złote oczy przesiąknięte nienawiścią.
-Oh, ja to wiem. Twój strach czuć na kilometr.
-Akurat.
-Wiesz co Dipper? - Jego ręka spoczeła na mojej klatce piersiowej. On mnie zabije - pomyślałem, jednak nie ruszyłem się stamtąd. - Zawsze uważałem cię za mądrego dzieciaka. Jak widać jesteś cholernie głupi. - Złapał mnie za szyję i lekko podniósł do góry.
Starałem się wyszarpnąć, jednak nie miałem na tyle sił.
-Spokojnie. Jeszcze cię nie zabiję. - Puścił mnie. - Ale lepiej więcej mnie nie denerwuj.
Nie odezwałem się. Jedyne co, to zmierzyłem go morderczym spojrzeniem i wyszedłem.
Nienawidzę go. Myśli, że wszystko mu wolno, udaje miłego i mąci April w głowie. Tak dłużej być nie może.
Jednak co do jednej rzeczy miał rację. Nadal ją kocham.
![](https://img.wattpad.com/cover/105956591-288-k399056.jpg)
CZYTASZ
▲▼ Time Is Dead And The Meaning Has No Meaning ▼▲
FanficJest to trzecia część przygód naszych bohaterów. Bill i April po ostatnich wydarzeniach nie wrócili do Phoenix. Zamieszkali w Wodogrzmotach, niedaleko Tajemniczej Chaty i wiodą sobie spokojne życie. Wszystko wskazuje na to, że w miasteczku zapanował...