Co do obrazka: wiem, że to Pinecest, ale po prostu ten obrazek mi się podoba więc go tu wstawiam
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
△▽ APRIL ▽△
Kompletnie nie mam pojęcia co się ze mną działo przez ostatnie kilka dni. Mam taką pustkę w głowie; to bardzo dziwne uczucie. Moje ciało jest całe poparzone i obolałe, nie mogę się w ogóle ruszać bo albo tracę równowagę, albo ból jest tak bardzo nie do zniesienia, że po prostu nie daję rady normalnie funkcjonować. Co gorsza nie do końca mam świadomość tego co się dzieje, zupełnie tak, jakbym tkwiła na pograniczu jawy i snu.
Dopiero ostry ból, który nagle poczułam wyrwał mnie z tego amoku.
- Już dobrze, przepraszam - nade mną pochylał się Will, który właściwie nie wiem skąd się tu wziął; w jego błękitnych oczach widziałam smutek i to większy niż zazwyczaj. - Nie chciałem ci zrobić krzywdy - powiedział.
- T-to nic - mruknęłam. - Gdzie Bill?
- Wyszedł, kazał mi cię popilnować. Chciałem spróbować wyleczyć te oparzenia, ale zaczęłaś krzyczeć.
- Przepraszam.
- Nie, to nie twoja wina - oznajmił. - Najwidoczniej twój organizm nie radzi sobie z taką ilością mocy i... - Przerwał nagle.
- I co? - Dopytałam.
- Nie mogę ci o tym powiedzieć.
- Dlaczego?
- Bill mi zabronił - dodał skruszony.
- Zawsze się go tak słuchasz? - Zacisnęłam zęby, czując palący ból praktycznie w każdej części mojego ciała.
- T-tak.
- A on się ciebie słucha? - Spojrzałam na niego.
- Nie - szepnął po chwili.
- Więc choć raz ty też go nie słuchaj i mi powiedz to, co chciałeś powiedzieć.
- Nie mogę - powiedział piskliwym głosikiem. - Zabronił mi i mnie zabije jak ci powiem.
- Nie zabije, dopilnuję tego.
- N-nie mogę.
- Jesteś zbyt uroczy i troskliwy Will - powiedziałam uśmiechając się. Odkąd go poznałam nigdy mnie nie okłamał i myślę, że nawet jeśli teraz coś ukrywa, to robi to dla mojego dobra.
- Bill powtarzał mi to samo - uśmiechnął się delikatnie.
- Zawsze cię tak traktował? Jako tego słabszego?
- Chyba tak, ale nie mam mu tego za złe. Po prostu mamy... Różne zainteresowania.
- Widać - zaśmiałam się, jednak przez ból ten kaszel szybko przerodził się w kaszel. - Jesteś jego zupełnym przeciwieństwem.
- Wiem.
- Pozwolisz, że się trochę zdrzemnę. Jestem jakaś taka strasznie zmęczona - powiedziałam, przymykając oczy.
△▽ WILL ▽△
Mało brakowało, a bym się wygadał - odetchnąłem z ulgą. - Bill by mnie zatłukł.
Strasznie się o nią martwię. Za każdym razem, gdy zasypia, wręcz modlę się o to, by się obudziła.
Spojrzałem na blondynkę, która spała na łóżku z grymasem bólu na twarzy; błagam Bill, pośpiesz się.
- Miałeś rację dobra? Odczep się wreszcie. - Warknął. - Lepiej znajdź sposób na to, żeby przeżyła.
- A próbowałeś jakoś pozbawić ją tego? Nie wiem, wyciągnąć to?
- Tak kurwa. Wysmarkała mi to w chusteczkę. Od kiedy ty masz takie durne pomysły?
- Przepraszam dobra? Nie wiem co mam robić więc chwytam się wszystkiego co przyjdzie mi do głowy, sam byś mógł trochę pomyśleć wiesz? W końcu jesteś wszechwiedzącym demonem. - Powiedziałem; bardzo rzadko się z nim kłócę, bo przeważnie to on krzyczał na mnie, a ja posłusznie go słuchałem. Jednak czasami bardzo ciężko z nim wytrzymać i nawet mnie potrafi zdenerwować.
- To ty zawsze byłeś tym, który wyciągał nas z kłopotów.
- Pozwól, że cię poprawię, ale to CIEBIE zawsze wciągałem z kłopotów. Tym razem sam spróbowałbyś coś wymyślić.
- Jeśli ona umrze, zajebie cię. To będzie twoja wina.
- Niby dlaczego?
- Bo nie chciałeś mi pomóc.
- Musi być coś, co w jakiś sposób zneutralizuje energię. Jak w ogóle do tego wszystkiego doszło? - Spojrzałem na niego.
- Miała wypadek, więc ją uratowałem. To było już dawno temu być może wtedy jakoś przekazałem jej część swojej mocy. Ale po cholerę o to pytasz? Teraz najważniejsze jest to, żeby przeżyła.
- Bo chciałem wiedzieć.
- Jeśli ona umrze... Chyba sobie tego nie wybaczę.
- Może rzeczywiście wreszcie nauczyłeś się czuć?
- Zamknij morde głupku. - Warknął, na co ja jedynie uśmiechnąłem się pod nosem. - Zajmiesz się nią, prawda?
- Tak.
- Dzięki. Zrobię wszystko, żeby ją uratować.
- Dobrze, że ją poznałeś Bill - uśmiechnąłem się do niego; ten tylko prychnął i zniknął.
Delikatnie przykryłem ją kocem; wszystko będzie dobrze - myślałem.
△▽ BILL ▽△
Nic. Nie znalazłem niczego co mogłoby jej pomóc. Dlaczego nie mogę nic zrobić? Moja moc tylko jej szkodzi, nawet nie mogę wyleczyć jej oparzeń.
- Yo, Billy! - Usłyszałem za sobą.
- Wahnsinn. Czego chcesz? - Syknąłem.
- Auć. Nadal jesteś tak samo wredny.
- I nadal jestem silniejszy od ciebie, więc mnie lepiej nie denerwuj.
- Oh, oh, nie tak groźnie Cyferka! - Zaśmiał się. - Gdzie twój brat?
- W dupie. Spierdalaj i daj mi spokój. - Warknąłem, znikając; tylko tego pajaca mi brakowało.
Ledwo utrzymałem się na nogach; międzywymiarowe podróże wymagają ode mnie już zbyt dużo energii, a ja słabnę z każdą chwilą. Doczłapałem do sypialnii i nie zwracając uwagi na brata, położyłem się obok April, tuląc do siebie.
CZYTASZ
▲▼ Time Is Dead And The Meaning Has No Meaning ▼▲
FanficJest to trzecia część przygód naszych bohaterów. Bill i April po ostatnich wydarzeniach nie wrócili do Phoenix. Zamieszkali w Wodogrzmotach, niedaleko Tajemniczej Chaty i wiodą sobie spokojne życie. Wszystko wskazuje na to, że w miasteczku zapanował...