Wstałaś wcześnie rano około 5:00 by postrzelac w lesie z łuku. Ubrałaś czarne nike, czarne leginsy i czarną koszulkę a na plecy zarzuciłaś kołczan. Pobiegłaś do lasu i strzelałaś do drzew gdy nagle uslyszalas dziwne dźwięki w oddali. Pobiegłaś cicho w ich stronę a gdy zauważyłaś to co wydawało te odgłosy schowałas się za drzewem. To był chłopak, miał czarne włosy zresztą tak jak całe jego ubranie. Stał przy drzewie coś robiąc jednak nie byłaś w stanie zobaczyć co robi dokładnie. Stałaś około 100metrow od niego więc mimo sokolego wzroku widziałaś tylko jego zarys. Chłopak płakał a ty nawet zastanawialas się czy do niego nie podejść ale może potrzebował samotności? Nagle chłopak zawiesił line na drzewo i wszedł na kamień zakładając pętle na szyję. Byłaś w takim szoku że nie mogłaś nic zrobić. Jednak po chwili gdy chłopak zawisnął wyjęłaś strzałe i perfekcyjnym strzałem trafiłaś w sznur zrywajac go i sprawiając że strzała wybiła się w drzewo. Chłopak upadł na ziemię a ty podbieglas do niego i położyłaś jego głowę na kolana, był nieprzytomny ale oddychał. Wyjęłaś telefon i zadzwonilas na pogotowie.
Chodziłaś po korytarzu w te i we wtę martwiąc się o chłopaka który w dziwny sposób wzbudził twoją sympatię. Zobaczyłaś lekarza idącego w twoim kierunku do którego zaraz podeszłaś.
-Panie doktorze, co z nim?
-Jest pani z rodziny? - Zapytał lekarz.
-Tak...jestem siostrą. - Powiedziałaś zestresowana jednak kłamstwo to jedyne wyjście by dowiedzieć się czegoś o tajemniczym chłopaku.
-Już jest wszystko dobrze. Jutro go wypuścimy do domu ale jako jego siostra powinnaś nakłonić brata do pójścia do psychiatry.
-Pogadam z nim doktorze. Czy moge?
- Tak proszę wejść. - Powiedział doktor.
Weszłaś do sali w której było pięć łóżek ale tylko jedno było zajęte przez czarno włosego chłopaka.
-Hej. - Powiedzialas nie uzyskując żadnej odpowiedzi. - To ja Cię...
-I co mam Ci dziękować na kolanach? - Powiedzial ironicznie wpatrując się w okno.
-Nie o to chodzi... Po prostu chciałam wiedzieć co u ciebie. Martwiłam się.
-Zajebiscie...obca osoba martwi się o mnie. - Parsknął pod nosem.
-Jestem (T. I)- Podeszlas do chłopaka jednak ten znów Cie zignorowal. - Proszę powiedz mi choć jak się nazywasz.
-Po co Ci to wiedzieć?! - Oburzyl się.
-Bo mam taką pierdoloną potrzebę wiedzieć. - Chłopaka zatkało.
-Kim Hoseok...
-Miło mi Cię poznać Kim... Szkoda że w takich okolicznościach. - Chłopak uśmiechnął się. - Jeśli coś Cie trapi to mów śmiało.
-Nic mnie nie trapi.
-Ahh więc w lesie wieszałeś huśtawke?
-Nie znamy się! Co mam Ci się może zwierzać?!
-Tak... Możesz.
-Żebyś wygadala, nie dzięki.
-Komu miała bym powiedzieć?
-Komu kolwiek. Może mamusi która wygada wszystkim w mieście, a może przyjaciółeczce żeby miała temat do rozmów.
-Tak się składa że moja cała rodzina zginęła w wypadku, a przyjaciół...nie mam.
-Przepraszam ja... - Nagle przestał być tak chamski.
-Nie, nie szkodzi. To było bardzo dawno.
-Też nie mam przyjaciół ale niestety rodzinę owszem.
-Dlaczego niestety?
-Gdybyś miała taką patole też byś wieszała huśtawki.
-Myślę że żaden powód nie jest tym powodem przez który możesz się zabić.
-Wszystko może być powodem.
-Człowieku...jesteś bardzo przystojny a z twojej gadki myślę że i inteligentny więc czemu chciałeś zrobić coś tam głupiego?
-Przystojny? - Chłopak zarumienil się.
-No tak.
~Rok później~
Zaprzyjaźniłaś się z Hobim, byliście nie rozłączni i to już po pierwszym dniu. Teraz mija rok waszej przyjaźni a Hobi, jak to słodki Hobi, szykuje jakąś niespodziankę, bardzo lubił robić Ci takie. Miałaś być u niego w domu o 20:00. Więc pewnie będziecie oglądać filmy. Zapukalas do domu przyjaciela.
-(T. I) Mówiłem Ci tyle razy, nie pukaj tylko wchodź! - Przyjaciel uścisnął Cię.
-Hobi...daj mi zachować resztki kultury. Co dziś będziemy robić?
-Same fajne rzeczy!
-Nic nowego...
-Hmm pooglądamy dramy jedząc mochi i popijając bubbletea?
-Kocham Cię! - Wskoczylas chłopakowi na szyję.
Ogladaliscie dramy a ty opierałaś głowę o ramię chłopaka.
-Więc... - Spojrzałaś na Kima . - Minął rok odkąd zawdzięczam Ci życie.
-ojjj... Nie mów tak.
-Ale tak było...wiesz chce żebyś wiedziała że...ty nie tylko uratowałaś mi życie. - Spojrzałaś głęboko w ciemne oczy przyjaciela. - Ty mi je dałaś. - Zaczęłaś mrugać oczami.
-J-Hope... Przesadzasz.
-Ale taka jest prawda. Wiesz że jesteś dla mnie najważniejsza? - Bałaś się jego słów bo mimo że to był twój najlepszy przyjaciel to nigdy nie mówił do Ciebie w ten sposób.
-Też jesteś dla mnie najważniejszy. - Powiedzialas akcentując każde słowo.
-Nie rozumiesz. - Wstrząsnał głową. - Kocham Cię, ale nie jak siostrę... Ja... Kocham Cie. - Zamarłaś w oczach przyjaciela w których chyba ewidentnie zabladzilas. - Chce być z tobą. A ty... A ty chcesz? - W tej chwili zrozumiałaś że kochasz Hobiego, że chcesz być z nim do końca życia.
-Tak chce! - Przytuliłaś chłopaka i złożyłaś na jego ustach subtelny pocalunek.