03

595 23 4
                                    

Harry pojawił się o wyznaczonej godzinie, na jego szczęście razem z lizakiem. Gdy już usiedliśmy w samochodzie jego ręka pojawiła się na moim kolanie.

-Weź łapę, dla swojego własnego dobra – chłopak zaśmiał się ale spełnił moje żądanie.

-Możesz mi powiedzieć chociaż gdzie jedziemy, skarbie?

-Zobaczyć jedną rzecz która ci się w życiu udała – odpowiedziałam beznamiętnie.

-Kochanie, jak chcesz żebym się rozebrał, wystarczyło poprosić.

Nie skomentowałam jego słów. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ktoś taki jest spokrewniony z tak wspaniałym dzieckiem jak Nick.

Gdy parkowałam pod przedszkolem, dyskretnie zerknęłam na minę loczka. Zmarszczył brwi w zdziwieniu i posłał mi pytające spojrzenie.

-Wysiadaj musisz kogoś poznać.

Razem udaliśmy się w stronę zaszklonych drzwi obklejonych kolorowymi wycinankami. Harry jak na gentelmena przystało otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Gdy pani szatniarka zauważyła mnie, uśmiechnęła się i zadzwoniła do odpowiedniej sali. Po chwili drzwi na końcu korytarza otworzyły się i wybiegł z nich mój aniołek. Jego brązowe loki powiewały gdy biegł w naszą stronę.

-Bella! - krzyknął i rzucił mi się w ramiona, całkowicie ignorując zszokowanego chłopaka obok mnie.

-Cześć mały – powiedziałam przytulając go do siebie - leć po buciki pomogę ci je ubrać.

Gdy mały zniknął, Harry zapytał mnie:

-Czy to nasze dziecko? - spojrzał na mnie zaszklonymi oczami.

-Nie, Nick to twój syn. Twój i Niny.

-Niny?

-Jednej z miliona twoich byłych.

-Co teraz? Będę mógł go widywać? Powiesz mu kim jestem? - z jego oczy wypłynęła łza, a w głosie słyszałam desperacje i nadzieje.

-To twój syn, nie zabronię ci się z nim spotykać. A on ma prawo wiedzieć kto jest jego ojcem.

-Co się stało z jego matką? - zamarłam słysząc to pytanie.

-Ona... - zająknęłam się czując w oczach łzy – ona nie żyje Harry.

Jego oczy rozszerzyły się gdy gwałtownie wciągnął powietrze. Wtedy zaczęłam zastanawiać się czy naprawdę nie pamięta Niny.

-Jak? - zapytał, wyrywając mnie z rozmyśleń.

-Pieprzony wypadek w pracy, spadła ze schodów. Zmarła na miejscu, nie miała szans.

-Bella! - zawołał Nick. Odwróciłam się w jego stronę i odebrałam od chłopca kaloszki i płaszczyk – nie zapomniałaś o czymś?

-Hmm... - położyłam palec na brodzie udając, że myślę – o buziaku?

-Nie! - zachichotał chłopczyk – masz lizaka?

-Harry ci kupił – powiedziałam wskazując na chłopaka obok mnie.

-Cześć Harry - powiedział chłopczyk wyciągając rękę w stronę Harry'ego.

-Cześć Nick – zamknął w swojej dużej dłoni jego malutką rączkę.

Usiadłam na ławeczce wciągając na kolana Nicka. Zdjęłam jego trampki i zamieniłam je na kalosze, które mały tak uwielbia. Gdy stanął już na podłodze, pomogłam mu założyć kurteczkę i zapięłam ją pod samą szyje.

-Kawy – zapytałam Harry'ego, który siedział w salonie obsserwując bawiącego się Nicka.

-Nie, dzięki.

Chwyciłam w dłonie kubek z kofeiną i usiadłam obok bruneta.

-Ile ma lat ?– zapytał wpatrując się w chłopca z fascynacją.

-Za miesiąc skończy cztery.

-Ja... - zająknął się – nie mogę uwierzyć, że mam syna. Gdym wcześniej wiedział, pomógłbym wam – spojrzał na mnie załzawionymi oczami.

-Nina zdecydowała, że nie dowiesz się o nim. Kiedy Nick był jeszcze mały obiecałyśmy sobie, że nigdy cię nie pozna.

-Więc dlaczego złamałaś obietnice? - zapytał cichym głosem.

-Nie wiem. To była chwila. Stwierdziłam, że on potrzebuje ojca. Że jednego rodzica stracił.

-Jutro sobota. Może pójdziemy razem do zoo? Powiem mu, że jestem jego ojcem. Nie chce stracić już ani chwili z synem. Wiem, że już nigdy nie zobaczę jak stawiał pierwsze kroki, jak mówi pierwsze słowa, jak rosną jego pierwsze ząbki. Te chwile straciłem już bezpowrotnie – jego słowa naprawdę mnie wzruszyły, poczułam jak z moich oczu wypływają łzy.

Pod wpływem tych emocji przytuliłam go i zapłakałam w jego koszulkę.

-Przepraszam, tak bardzo przepraszam. Powinnam była powiedzieć ci wcześniej. Teraz wiem jak bardzo skrzywdziłam i ciebie i Nicka.

Harry owinął wokół mnie swoje ramiona i oparł brodę o czubek mojej głowy.

-Nadrobimy to. Powiedz tylko czy się zgadzasz na jutrzejsze wyjście.

-Do 14 pracuję ale potem możemy jechać – wyswobodziłam się z jego uścisku i spojrzałam mu w oczy – może chciałbyś przyjechać tu jutro o 8 i zając się Nickiem do końca mojej zmiany.

-Chętnie Bello – klepnął dłońmi swoje uda po czym wstał – ale teraz muszę już iść.

Pożegnał się z chłopcem informując go o tym, że jutro się spotkają. Przytulił mnie i szepnął do ucha.

-Będę jutro o 8 – cmoknął mój policzek i wyszedł.


Your son h.sWhere stories live. Discover now