Razem z Harry'm siedzimy przy szpitalnym łóżku Nicka próbując odciągnąć jego uwagę od bólu, który dzięki lekom przeciwbólowym z każdą chwilą jest mniej uciążliwy. Za kilka minut lekarz zrobi Nickowi USG. Mam nadzieję, że to nic poważnego.
-Posłuchaj – zaczął Harry – za kilka minut przyjdzie pan doktor. Będzie miał taką super maszynę.
-Jaką maszynę? – zapytał zaciekawiony chłopiec.
-Taki komputer do którego jest podłączona taka łaskocząca brzuszki kulka. Pan doktor będzie gilgotał cię tą kulką w brzusio, a na tym komputerze zobaczymy co dzisiaj jadłeś.
-Ale super – zaświergotał malec.
Naprawdę cieszę się, że chłopcy dogadują się tak dobrze. Harry ma wspaniałe podejście do dzieci, a Nick postrzega go jako wzór. Serce topi mi się za każdym razem jak widzę uśmiech chłopczyka spowodowany pojawieniem się jego ojca. Nawet dzisiaj, gdy tak bardzo go bolało, na widok Harry'ego, na jego cierpiącej buzi pojawił się uśmiech. Teraz jestem pewna, że dobrze zrobiłam pozwalając im się poznać.
-Witam – wszedł doktor – czy nasz mały, dzielny pacjent jest gotowy na badanie? - podśpiewał starszy mężczyzna.
-Tak! – ucieszył się mały brunet – sprawdźmy co mam w brzuszku!
-Zaraz się dowiemy ile słodyczy zjadłeś w tajemnicy przed rodzicami.
-Przed tatą i Bellą – poprawił lekarza chłopiec.
-Siostro! Sprzęt do USG! - zawołał pediatra do pielęgniarki.
Kobieta przyprowadziła wózek z aparatem USG i wróciła do zmiany pościeli na łóżku obok.
Doktor nałożył na odsłonięty brzuszek pacjenta żel i zaczął jeździć po nim specjalistyczną kulką.
-Czy to twoje śniadanie? - zaczął lekarz – wygląda na...
-Jajecznice! - wykrzyknął uradowany chłopiec.
-Dokładnie – zaśmiał się doktor.
-Cóż – zaczął lekarz i odwrócił się na obrotowym taborecie w naszą stronę – porozmawiajmy na korytarzu – powiedział i wytarł badany przed chwilą dziecięcy brzuch.
Z sercem w gardle opuściłam salę. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Nie chciał rozmawiać przy Nicku więc może to coś poważnego.
Poczułam jak Harry obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do swojego boku.
-O co chodzi panie doktorze? - zapytał zmartwiony Harry.
-Zapalenie wyrostka robaczkowego. To nic poważnego jednak trzeba go usunąć. W przeciwnym razie może dojść do perforacji, co spowoduje krwotok wewnętrzny i szansa na uratowanie życia chłopca będzie kilkakrotnie mniejsza.
-Co mam podpisać? - zapytałam.
-Jest pani prawnym opiekunem?
-Tak
-Więc proszę za mną.
Podpisałam papiery, w których wyrażam zgodę na zabieg i podejmuję się wszelkiego ryzyka. Termin operacji został wyznaczony na jutro koło południa.
Wyszłam z pokoju lekarskiego i od razu wpadłam w ramiona Harry'ego.
-Jutro będzie operacja – załkałam w bluzę chłopaka.
Objął mnie ciasno ramionami i oparł brodę o czubek mojej głowy.
-To nic poważnego, mały sobie poradzi.
-Każda operacja jest poważna Harry. Matko jak my mu to powiemy?
-Zostaw to mnie – uspokajał mnie – Powiedz mi tylko czy obgryza paznokcie.
-Tak – odpowiedziałam – dlaczego pytasz?
-Mam pomysł – odsunął się ode mnie i złapał moją dłoń – chodźmy, miejmy to już za sobą.
Harry usiadł na krześle obok łóżka a ja stanęłam za nim.
-Nick – zaczął – obgryzałeś paznokcie, prawda?
-Tak – odpowiedział niepewnie.
-To mamy problem chłopie. Z twoich paznokci, z tych które zjadłeś, zaczął się formować potworek. I ten potworek, rośnie teraz w twoim brzuszku. Teraz jest taki wielki, że nie mieści się już u ciebie, dlatego zadzwonił do pana doktora i poprosił żeby go wyjął.
-Czy to będzie bolało? - zapytał lekko przestraszony chłopczyk.
-Nie, coś ty. Ty będziesz sobie spał, a pan doktor pomoże potworkowi.
-W takim razie zgadzam się.
Z każdym dniem upewniałam się w przekonaniu, że podjęłam dobrą decyzje co do rozmowy z Harry'm. Mam wrażenie, że wszystko idzie w dobrą stronę.
*********
Przepraszam za brak rozdziałów, sprawy osobiste ehh, ale juz wracam do was słoneczka :)).
YOU ARE READING
Your son h.s
FanfictionIsabella to młoda kobieta wychowująca samotnie dziecko. Jednak nie swoje. Wychowuje syna swojej, świętej pamięci kuzynki. Ojciec chłopca to dupek który nawet nie wie, że ma syna. Bella obiecała swojej kuzynce, że zrobi wszystko by Harry nie dowiedzi...