IV

532 42 17
                                    

Krew. Ludzka krew.

Splamiła twoją twarz przyćmiewając pole widzenia. Jej ciepło wręcz parzyło twoją skórę, metaliczny zapach drażnił nozdrza. Nastolatek klęczał przed tobą, jego klatka piersiowa była przebita na wylot. Z każdą minioną chwilą życie ulatywało mu z rąk, do momentu, w którym bezwładnie pochylił się do przodu, następnie padł w twoje objęcia. Słyszałaś jego ostatnie tchnienie, poczułaś ostatnie bicie serca. Kurczowo przyciskałaś do siebie martwe ciało, będąc w ciężkim szoku. Nie potrafiłaś wydusić z siebie chociażby jednej łzy lub słowa... Nawet, gdy wszystkie wampiry zostały pokonane, a ty odciągnięta od trupa, dalej miałaś przed oczami twarz umierającego. Obraz ten miał już na zawsze wyryć się w twojej pamięci, by nawiedzać cię we śnie.

- Kitsune! Kitsune, powiedz coś! -dotarł do ciebie głos Sary. Dziewczyna szarpnęła tobą kilkakrotnie. Spojrzałaś na nią roztrzęsiona przez czerwoną mgłę, ale pomogło ci to we wstępnym pozbieraniu myśli.

- Gdzie Guren? -spytałaś ochrypniętym głosem. Peterson uśmiechnęła się z ulgą.

- Tutaj -usłyszałaś jego głos, jednak jedyne, co udało ci się zobaczyć to zamazaną, szkarłatną plamę. Poczułaś szorstki materiał wycierający krew z twojej twarzy. Nie zmieniło to zbyt wiele, więc poprawiłaś cudzą pracę samodzielnie przecierając sobie rąbkiem rękawa. Dopiero wtedy obraz stał się na tyle wyraźniejszy, abyś mogła dostrzec Ichinose kucającego przed tobą.

- Ktoś z nich przeżył? A od nas wszyscy cali?

- Udało nam się uratować jedną osobę.

Odwróciłaś sie w stronę źródła głosu. Taro nosił na plecach nieprzytomną dziewczynę. Uśmiechnęłaś się nieznacznie na ten widok. Byłaś szczęśliwa, że wasza ingerencja ocaliła choć jedno życie.

- Wracajmy -kapitan wyprostował się, kolejno pomógł wstać i tobie.

Przez całą drogę starałaś się zetrzeć resztę zaschniętej cieczy z twarzy oraz włosów, niestety bez większego rezultatu. Dopiero po powrocie do bazy, zażyciu kąpieli oraz zmianie ubrań na czyste, poczułaś się lepiej.

Rozejrzałaś się po pokoju. Wydawał się być w nienaruszonym stanie, co oznaczało, że drużyna Ichinose nie wywiązała się z obowiązków. Każda butelka dalej leżała na swoim miejscu, a piekący zapach alkoholu wciąż nie ulotnił sie pomimo otwartego okna. Wychodziło na to, że tak czy siak będziesz musiała zostać na noc u dowódcy niesfornego oddziału. Właściwie, mogłaś poprosić o nocleg kogokolwiek innego, jednakże byłaś zmęczona tym, jak i po samej z pozoru beztroskiej wycieczce za mury. Twoją uwagę przykuł oparty o ścianę plecak, znacznie wyróżniający się na tle różnokolorowych butelek. Zastanawiałaś się, co powinnas była z nim zrobić, gdy w progu stanął ubrany w dres kapitan. Dostrzegawszy bałagan panujący w twoim pokoju warknął coś pod nosem na temat swoich przyjaciół.

- Nocka u ciebie dalej aktualna?

W odpowiedzi Guren uśmiechnął się.

Przenieśliście się do niego, ale wkrótce zostałaś osamotniona. Właściciel pomieszczenia wyszedł na poszukiwanie sprawców przeobrażenia twojego małego, przytulnego miejsca na Ziemi w istną melinę.

Musiałaś więc zająć się sama sobą. Nie miałaś pomysłu na to, co mogłaś porobić, do momentu, w którym zauważyłaś pusty kubek stojący na biurku pośród papierów. Wtedy właśnie znalazłaś sposób na zagospodarowanie danego ci czasu. Zanim jednak udałaś się do kuchni, pochwyciłaś losową książkę z półki.

Poza pokojem spędziłaś spory kawał czasu. Zdążyłaś opróżnić trzy kubki kakao, a także przeczytać więcej niż połowę niezbyt ciekawej opowieści. Pomimo w miarę przyjemnej atmosfery, zaczęłaś się nudzić. Obiecałaś sobie dokończyć napoczęty rozdział, później miałaś znaleźć jakieś nowe zajęcie. Niestety nie było ci dane doczytanie ostatnich linijek, ponieważ nagle zgasło światło i to bez twojej najmniejszej ingerencji. Po omacku odłożyłaś książkę na stół. Wstałaś. Niepokój narastał w twoim umyśle, nie wiedziałaś co powinnaś była zrobić w sytuacji takiej jak ta. Szczęśliwie trafiłaś na drzwi, zaś twoje oczy stopniowo przyzwyczajały się do panującego mroku. Kilkakrotnie nacisnęłaś na włącznik światła, ale bez żadnego efektu. Zawiedziona, ze świstem wypuściłaś powietrze z płuc. Najrozsądniej byłoby zostać w kuchni do zakończenia awarii prądu, ale za bardzo się bałaś. Sama nie byłaś do końca pewna czego, zwyczajnie wolałaś znaleźć się teraz w pomieszczeniu odizolowanym od obcych, na których w każdej chwili mogłaś się natknąć.

Don't Forget |Seraph of the EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz