III

561 41 8
                                    

Zerwałaś się do siadu i dokładnie obadałaś miejsce, w którym się znajdowałaś. Pokój był o wiele większy niż twój, w kącie stało obce biurko, obok wyjścia szafa. Dostrzegłaś również uchylone drzwi na balkon. To pomieszczenie zdecydowanie nie należało do ciebie. Chciałaś wstać, jednak niespodziewanie do twojej głowy uderzył silny ból zmuszający cię do pozostania w tej samej pozycji. Złapałaś się za głowę i jęknęłaś cicho. Pomimo cierpienia spróbowałaś przypomnieć sobie choć trochę ze wczorajszych wydarzeń. Spotkanie z oddziałem Sayuri, alkohol przyniesiony przez Goshiego, rozmowa z Shinyą na balkonie... Prawdopodobnie to właśnie w jego pokoju spędziłaś noc. Aż bałaś się pomyśleć co zastaniesz w swoim.

Postanowiłaś zignorować kaca i sprawdzić co się tam dzieje. O chwiejnych nogach stanęłaś na podłodze, pochwyciłaś miecz oparty o ścianę, następnie miałaś naprzeć na klamkę by wyjść na korytarz, gdy w progu stanął właściciel pokoju.

- Już wstałaś? Wyjątkowo wcześnie jak na swoje standardy -zaśmiał się.

- Tya, wstałam tylko po to, aby pójść do siebie i spać dalej.

- Lepiej abyś teraz tam nie wchodziła, twój pokój przechodzi mały kryzys... Może pójdziemy po coś do picia?

Przytaknęłaś cicho. Białowłosy odsunął się kawałek robiąc ci miejsce w przejściu. Wciąż trzymając się za bolącą głowę wyminęłaś Hiiragiego.

Podczas wędrówki w nieznanym ci kierunku często ukradkiem zerkałaś na białowłosego. Nie mogłaś się nadziwić, że wczoraj wypił więcej od ciebie, a dziś wygląda jakby jedynie powąchał zawartość butelki.

* * *

- Pamiętasz może co robiliśmy i o czym rozmawialiśmy na tym balkonie?

Siedziałaś przy stoliku podczas gdy Shinya wyciągał drugą butelkę wody z automatu.

- Głównie piliśmy, później tobie wzieło się na depresyjne wspominki związane z Felixem, czy kimś tam -zaśmiał się cicho. Usiadł obok i podał ci wodę. Od razu upiłaś łyk i nie zakręciłaś jej.

- Długo cię tym zanudzałam? -twoją twarz oblał rumieniec.

- Tylko chwilę. Niedługo potem zasnęłaś, więc położyłem cię u siebie, a sam wróciłem na balkon.

Zrobiło ci się niemiłosiernie głupio. Z twojego powodu Shinya nie mógł spać we własnm łóżku. Byłaś pewna, że jeżeli w tamtym momencie mogłabyś podjąć decyzję, broniłabyś się nogami i rękami przed przespaniem nocy w jego pokoju.

- Przepraszam.

- Nic się nie stało, nie miałaś wtedy zbyt wiele do powiedzenia -prychnął cicho. -Poza tym, jesteś naprawdę urocza gdy śpisz.

Uśmiechnęłaś się zawstydzona spuszczając wzrok na swoje buty.

- Jak na was patrzę zbiera mi się na rzyganie -dopiero teraz dostrzegłaś czarnowłosego opartego plecami o ścianę.

- Długo nas podsłuchujesz? -spytał twój kompan z delikatnym uśmiechem.

- Od momentu, w którym zapytała „co robiliśmy i o czym gadaliśmy na tym balkonie?" -ostatnie słowa zaakcentował cienkim głosikiem aby był jak najbardziej zbliżony do kobiecego. Pod koniec uśmiechnął się rozmarzony trzepocząc rzęsami. Chwilę później na jego twarz wróciła firmowa obojętność.

- Czyli od samego początku -westchnęłaś.

Fioletowooki zajął ostanie wolne krzesło i z założonymi ramionami na piersi zaczął się wam przypatrywać. Skakał uważnym spojrzeniem to na białowłosego, to na ciebie, aż zatrzymał się na tobie.

Don't Forget |Seraph of the EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz