Ṟo̱ẕḏẕi̱a̱ł̱ ẕa̱w̱i̱e̱ṟa̱ s̱p̱o̱iḻe̱ṟ ḏo̱ṯy̱c̱ẕą̱c̱y̱ w̱ł̱a̱ś̱c̱i̱w̱e̱j̱ s̱e̱ṟi̱i̱Dopiero po kilku dniach poczułaś się na tyle dobrze, abyś mogła opuścić swoje dotychczasowe więzienie pod postacią łóżka. Pierwszym co zrobiłaś po powrocie do normalności, było wzięcie długiego, ciepłego prysznica. W końcu udało ci się zmyć z siebie przygnębiające widmo ostatnich wydarzeń. Rany po kunaiach goiły się w zaskakująco sprawnym tempie, co uznałaś za jedną z niewielu korzyści demonicznego paktu.
Podczas regeneracji sił najbliżsi odwiedzali cię regularnie. Byłaś im za to wdzięczna, ponieważ pomiędzy wizytami wręcz umierałaś z nudów. Nienawidziłaś bezczynności, niestety byłaś na nią skazana zdecydowanie za długo. Dlatego postanowiłaś wyjść z pokoju, gdy tylko wypoczęłaś.
Cudowne uczucia wiązały się z powrotem do codzienności. Energia i radość rozpierały cię od środka, nie mogłaś doczekać się spotkania ze znajomą twarzą. Na twoje szczęście szybko się na kogoś natknęłaś.
- Kit! -Shinya podszedł do ciebie z uśmiechem. -Cieszę się, że wszystko wróciło do normy. Masz trochę wolnego czasu?
- Raczej tak -odwzajemniłaś uśmiech białowłosego.
- Świetnie, pójdziemy coś zjeść?
Ponieważ nie miałaś niczego w ustach od kilkunastu godzin, bez głębszego zastanowienia przystałaś na zaproszenie Hiiragiego.* * *
Po spożyciu sporej ilości tostów oraz spędzeniu czasu w przyjemnej atmosferze, uświadomiłaś sobie, jak bardzo brakowało ci takich beztroskich wypadów na jedzenie. Przeleżałaś zaledwie kilka dni, mimo tego czułaś się, jakby minął przynajmniej rok, odkąd ostatni raz mogłaś poczuć się jak część określonej grupy społecznej, jaką stanowili twoi przyjaciele.
Jednakże zazwyczaj to, co piękne i przyjemne kończy się nieubłaganie szybko.
- Kitsune, ostatnio z kimś rozmawiałem i... -łatwo było się zorientować, że słowa, które za chwilę miały paść ze strony Shinyi, nie przychodziły do niego z łatwością. -...czy ja ci się podobam?
Na chwilę odebrało ci mowę. Spodziewałaś się praktycznie wszystkiego, tylko nie pytania tego typu.
- Od kogo to usłyszałeś? -wybełkotałaś zszokowana.
- To nie ma teraz znaczenia. Proszę cię tylko o szczerą odpowiedź...
Patrzył na ciebie z taką nadzieją i determinacją... Jego wzrok wprawiał cię w dezorientację. Wahałaś się, czy powinnaś skłamać, by nie zranić uczuć chłopaka, czy odpowiedzieć zgodnie z bolesną prawdą.
Ze świstem wypuściłaś powietrze z płuc.
- Naprawdę cię lubię, uwielbiam czas, który spędzam w twoim towarzystwie... Mimo tego nie czuję do ciebie niczego innego, oprócz zwykłej, przyjacielskiej sympatii. Za krótko się znamy, żebym mogła powiedzieć inaczej.
Wybrałaś uczciwe wyjście z sytuacji, postawa godna podziwu.
Chłopak spuścił wzrok. Złamałaś mu serce, czułaś się z tym niesamowicie podle. Cisza panująca w kuchni tylko potęgowała efekt. W pewnym momencie po prostu nie wytrzymałaś ciężaru otoczenia i pchnięta strachem wybiegłaś z pomieszczenia. W zawrotnym tempie oddalałaś się od zranionego Shinyi, chciałaś znaleźć się teraz najlepiej w innym mieście, kraju, na innym kontynencie a najlepiej planecie. Chciałaś zapomnieć, że sytuacja sprzed chwili kiedykolwiek miała miejsce.
- Kitsune, gdzie tak pędzisz? -chcąc czy nie chcąc wpadłaś na Sayuri.
- J-Ja...
Spaliłaś buraka, a kasztanowowłosa uśmiechnęła się z nadzieją. Ten drobny gest pozwolił ci zrozumieć, kto tak naprawdę zrobił Shinyi złudną nadzieję i namówił do niewłaściwego posunięcia.
CZYTASZ
Don't Forget |Seraph of the End
Fanfiction„Patrzyłaś przed siebie nieobecnym spojrzeniem. Nie sądziłaś, że przyjdzie ci zakończyć żywot otoczona płomieniami pożerającymi coraz większe połacie terenu. Z początku czułaś frustrację nękającą twoją dumę, w końcu nie mogłaś zrobić nic by przeżyć...