VI

513 35 16
                                    


W rozdziale mogą pojawić się wulgaryzmy!!!


Nazajutrz obudziłaś się bardzo wcześnie, słońce nie zdążyło jeszcze powitać kolejnego dnia, gdy ty już odczuwałaś fatalne skutki wlania w siebie alkoholu podczas wczorajszej imprezy. Miałaś wrażenie, że twoja głowa zaraz pęknie z bólu. Dodatkowe mdłości i osłabienie raczej na długo odwiodą cię od pomysłu ponownego upicia się.

Próbowałaś przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia, jednak żadne szczegóły nie nadpłynęły. Byłaś na urodzinach przyjaciółki. Sama? Nie, ktoś ci towarzyszył. Kto? Czy ta osoba pamiętała cokolwiek istotnego, coś, co mogłoby przybliżyć cię do zwizualizowania sobie wczorajszych wydarzeń? Aktualnie w twoich wspomnieniach rozdział pod tytułem 'Urodziny Sary' świecił pustkami, ta luka drażniła cię tym mocniej, im żarliwiej starałaś się ją zapełnić.

Pomyślałaś, że skoro na razie nie znałaś tożsamości twojego urodzinowego towarzysza, dobrą opcją byłoby zapytanie Sary. Ona na pewno mogłaby podsunąć ci choćby najdrobniejszą wskazówkę, która nakierowałaby cię na dobrą drogę do odtworzenia wspomnień. Powoli wychyliłaś głowę za framugę drzwi, by rozejrzeć się po skąpanym w ciemności korytarzu. Na terenie bazy panowała teraz niczym niezmącona cisza, po gwarnej i wesołej zabawie nie pozostał żaden większy ślad. Wszyscy spali, nie było więc szans na rozmowę z Peterson.

Pomyślałaś, że raczej już nie zaśniesz, dlatego porwałaś wierzchnią część garnituru z oparcia krzesła, po czym zeszłaś na dół z zamiarem zaczerpnięcia świeżego powietrza, po drodze zakupienia w automacie czegoś do picia. Przeszukałaś kieszenie, na szczęście znalazłaś w jednej z nich adekwatną sumę pieniędzy.

Opatulona ciemnym garniturem wyszłaś na dwór, następnie przysiadłaś na schodach i upiłaś łyk wody z jednej z dwóch otwartych butelek. Sceneria ta wydała ci się dziwnie znajoma. Rozgwieżdżone niebo. Chłodny, siarczysty wiatr muskający policzki. Zapach męskich perfum. Skąd dochodził? Węch pokierował cię na twoje okrycie. Bardzo dobrze znałaś ten zapach, tylko nie mogłaś sobie przypomnieć, do kogo należał. Byłaś tak blisko odpowiedzi na większość trapiących cię niewiadomych, a jednocześnie nie mogłaś ich dosięgnąć. Wpędzało cię to w poczucie frustracji i bezradności.

Złe samopoczucie o sobie przypomniało, ból głowy znacznie się nasilił. Palcami rozmasowałaś pulsujące skronie i wstałaś. Spojrzałaś na drzwi. Gdy zobaczyłaś, że przy nich w samym rogu ktoś siedzi oparty plecami o ścianę, wystraszyłaś się. Odkręcona butelka wody wypadła ci z ręki, po czym przeturlała się po schodach, zostawiając za sobą podłużną, mokrą plamę.

- Cholera -syknęłaś. Podeszłaś do nieprzytomnej dziewczyny, aby dokładniej się przyjrzeć. Jej blada twarz rozjaśniła ci naprawdę wiele. Pocałowała Gurena, zareagowałaś dość niezrozumiale. To Guren towarzyszył ci przez cały wieczór. Teraz gdy patrzyłaś na śpiącą w zimnie Sayuri, poczułaś ukłucie żalu i zazdrości. Przez chwilę rozważałaś nawet opcję pozostawienia nastolatki na mrozie, jednakże najpewniej dręczyłyby cię o to potężne wyrzuty sumnienia. Ukucnęłaś obok i starałaś się ją ocucić. Kiedy rozchyliła powieki, zarzuciłaś na jej ramiona swoje okrycie.

- Kitsune? Co ty tutaj robisz...? -spytała ochrypniętym głosem.

- Musisz wstać... -złapałaś zdezorientowaną kasztanowowłosą pod ramię. Z niewielką jej pomocą udało ci się podnieść was obie. Podtrzymując Sayuri w górze, rozpoczęłaś pospieszną drogę powrotną w stronę swojego pokoju. Zamierzałaś możliwie jak najszybciej się tam znaleźć, nie zamierzałaś natrafić na nocny obchód. Mogłyby z tego wyniknąć kłopoty. Podczas wędrówki Sayuri ciągle coś bełkotała jak bardzo jej wstyd, że nie powinna była tego robić i niestety została odrzucona. Słuchając jej niewyraźnej paplaniny, twój żołądek wykręcał kolejne fikołki, dziewczyna powoli zaczynała cię irytować.

Don't Forget |Seraph of the EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz