Następnego ranka obudziło cię ciche pukanie do drzwi. W odpowiedzi jedynie przekręciłaś się na drugi bok, nie miałaś najmniejszej ochoty na zrywanie się z ciepłego łóżka o bladym świcie. Ponownie rozległo się pukanie, tym razem znacznie intensywniejsze. Coraz mocniej zirytowana wymamrotałaś coś pod nosem w duchu nienawidząc osoby stojącej na korytarzu i dobijającej się do twojego pokoju. Niespodziewanie drzwi otworzyły się, a do środka wszedł prawdopodobnie mężczyzna sugerując po kroju munduru.
- Rany, ty jeszcze śpisz?
Znałaś ten głos... Kojarzył ci się z uśmiechem zdolnym naprawić nawet najpodlejsze samopoczucie.
Niechętnie przejeżdżałaś wzrokiem coraz wyżej i wyżej po sylwetce przybysza do momentu, w którym natknęłaś się na jego twarz.
- Shinya? Po co ty tu...? -podniosłaś się do siadu, przetarłaś oczy dłońmi i ziewnęłaś przeciągle.
- Sayuri wrobiła mnie w dostarczenie twoich ubrań -podał ci wieszak z śnieżnobiałą koszulą oraz żółtą reklamówkę. Przyjęłaś te wszystkie rzeczy ledwie słyszalnie dziękując.
- Miałem ci przekazać, że twoje stare rzeczy są w pralni, możesz je już stamtąd zabrać czy coś takiego... Cholera, dałem się jej wykorzystać.
Prychnęłaś cicho starając się zignorować fakt, iż nastolatka zabrała twoje brudne rzeczy do prania, co powinnaś zrobić ty.
- Mógłbyś mi pokazać gdzie jest ta pralnia?
Shinya zastanowił się przez chwilę.
- Okej, tylko szybko. W przeciwieństwie do was mam o wiele więcej ważniejszych spraw -westchnął. Podziękowałaś mu uśmiechem.
Na chwilę wypchnęłaś białowłosego na korytarz abyś mogła w spokoju się ubrać.
Zanim do niego dołączyłaś pochwyciłaś miecz, bez którego nie miałaś zamiaru się gdziekolwiek ruszać po wczorajszym incydencie. Zamknęłaś za sobą drzwi. Białowłosy chciał rozpocząć wędrówkę w kierunku pralni, ale ty kazałaś mu zostać przez chwilę pod twoim pokojem. Przeszłaś dokładnie osiemnaście kroków w prawą stronę. Stanęłaś pod wejściem do cudzego pokoju. Dostrzegłaś tabliczkę z numerem 202.
- O co chodzi? -Shinya podszedł do ciebie.
Nagle drzwi przed którymi się znajdowałaś otworzyły się wprawiając twoje ciało w osłupienie. Na przeciwko ciebie stanął dowódca Kompanii Księżycowych Demonów. Przez chwilę na jego twarzy można było dostrzec zdziwienie, ale szybko zostało wypchnięte przez tradycyjną obojętność.
- Co wy tu robicie?
Spojrzałaś na Shinyę, a twój wzrok błagał o wsparcie. Próbowałaś wycisnąć z siebie jakąś w miarę logiczną wymówkę, jednakże nic nie przychodziło ci do głowy.
- Idziemy do pralni, a Kitsune jest nawiedzona -białowłosy widząc twoją wewnętrzną mękę postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Teraz pożałowałaś, że zwyczajnie nie odeszłaś po padnięciu pytania z ust Ichinose. Wyszłabyś na mniejszą idiotkę niż gdy twój towarzysz się odezwał. Obiecałaś sobie, że w przyszłości zemścisz się za nazwanie cię 'nawiedzoną'.
- Właśnie, idziemy tam. Teraz -odeszłaś od Gurena ciągnąc błękitnookiego za sobą.
Po załatwieniu spraw związanych z odzieżą Shinyę goniły obowiązki, toteż zostawił cię samą sobie. Postanowiłaś więc wrócić do swojego pokoju ze świadomością, iż dzisiaj nic więcej nie musisz robić. Właśnie miałaś nacisnąć na klamkę, jednak zostałaś powstrzymana przez męski głos zza twoich pleców.
CZYTASZ
Don't Forget |Seraph of the End
Fiksi Penggemar„Patrzyłaś przed siebie nieobecnym spojrzeniem. Nie sądziłaś, że przyjdzie ci zakończyć żywot otoczona płomieniami pożerającymi coraz większe połacie terenu. Z początku czułaś frustrację nękającą twoją dumę, w końcu nie mogłaś zrobić nic by przeżyć...