5. Znajomość zagrożona gatunkiem tymczasowej

119 12 4
                                    

Cassidy's P.O.V.

Następny dzień był nieuniknionym powrotem do moich obowiązków. Oczywiste było, że moja nieobecność nie została niezauważona, a konsekwencje były coraz bliżej, chcąc porwać mnie w swoje objęcia. Siedziałam w czarnym audi, wsłuchując się w cichy odgłos płynnego sunięcia kół po gładkim asfalcie, żegnając się odrobinką wolności, której mogłam posmakować.

Wpatrując się w szary materiał za dużych dresów, zapożyczonych od Justina, z wymiętoloną wczorajszą sukienką w ich kieszeni, nie zauważyłam, że cisza, która wydawała mi się błoga, mogła osaczać chłopaka.

- A więc jakie państwa są skazane na przyporządkowanie się tobie? - chcąc ją przerwać, spytał odchrząkując i zerkając na mnie kątem oka.

Lubiłam go. Lubiłam go za to, że mówił to, co myśli, nie słodził mi i był po prostu sobą. Zawsze chciałam otaczać się ludźmi o takich cechach charakteru.

- Jestem księżniczką, przyszłą królową Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, Antigui i Barbudy, Australii, Bahamów, Gibraltaru, Barbadosu, Belize, Grenady, Kanady, Jamajki, Nowej Zelandii, Papui-Nowej Gwinei, Saint Kitts i Nevis, Saint Lucia, Saint Vincent i Grenadyn, Tuvalu i Wysp Salomona - mówiłam monotonnie, spoglądając z utęsknieniem przez szybę na tętniące porannym życiem ulice Londynu.

Do moich uszu doszedł perlisty śmiech.

- Nigdy tego nie zapamiętam - przyznał.

- Widzisz, ja musiałam. Jestem z tego odpytywana na każdych zajęciach z historii ustroju politycznego Anglii.

- Gorsze niż niezapowiedziana kartkówka z matmy, gdy jesteś po ostrej imprezie, a kac nie daje żyć? - zapytał z przerażeniem, otwierając szerzej swoje karmelowe oczy i kierując wzrok na mnie. Uśmiechnęłam się.

- Gorsze. Uwierz mi, nawet fizyka przy tym to pikuś - skrzywiłam się, ale zniesmaczony grymas natychmiast znikł z mojej twarzy, gdy napotkałam spojrzeniem tęczówki Biebera lśniące radością.

- Akurat z fizy byłem nie do zagięcia - pochwalił się, prężąc umięśnioną klatę.

- Boże, o czym ja jeszcze z tobą rozmawiam? - zażartowałam, a w ramach wyrazów uznania za mój błyskotliwy dowcip, nagrodzona zostałam kuksańcem w bok.

Przez chwilę oddaliśmy głos kobiecie z radio, której śpiew płynął przez głośniki samochodu. Jej męska barwa przyprawiała mnie o ciarki, a melodia piosenki mogłaby służyć za ścieżkę dźwiękową jakiegoś horroru. Zastanawiałam się, czy Justinowi się podoba.

Później rozmowa przeszła na temat polityki. Zbywałam pytania blondyna, które kolidowały się z zbyt prywatnymi sprawami królestwa. Pytał o nowe ustawy, sojusze, jakie mamy zawrzeć z innymi państwami i ich warunki, o zarobki nasze i doradców, o sposób traktowania służby w pałacu. Był bardzo wścibski, a mój dystans do niego był coraz większy.

- Jesteś strasznie skryta. Naprawdę ciężko coś z ciebie wyciągnąć.

- Twoje pytania są nie na miejscu. Nie znam cię, nie mogę ci udzielać takich informacji.

Justin poprawił się na siedzeniu, przygotowując się zapewne do kolejnego dociekliwego pytania.

- Kim był ten facet z wczoraj? - zignorował moją uwagę.

- To książę Enrique - sprostowałam. Blondyn spojrzał na mnie pytająco, przez co mimowolnie przewróciłam oczami. - Następca tronu Królestwa Hiszpanii, nieuku.

- Czemu się do ciebie dobierał?

- Nigdy nie będę twoją żoną - wycedziłam podczas przerwy w płaczu na zaczerpnięcie raniącego płuca oddechu.

Nobody said that princess must be polite || BIEBEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz