Nadeszła przerwała obiadowa i kiedy wszyscy zaczęli wyjmować swoje bento, ja siedziałam i grałam na swoim kochanym PSP. Rzadko jem w szkole, bo po prostu nie przepadam za tym. Głównie to Kei-chan mnie zmuszał bym coś zjadła, bo ja głównie tylko siedziałam i grałam, zapominając o swoich potrzebach. Teraz, kiedy go tu nie na, mogę grać ile chcę i nikt mi nie będzie mówił co mam robić. Przeprowadzka to chyba najlepsza rzecz w moim życiu! Nikt z tej dwójki nie truje mi dupy, że nie zwracam uwagi na rzeczy dookoła siebie, w tym i ważne dla mnie. Co z tego, że są starsi i się tylko o mnie troszczą i martwią. Nigdy ich o to nie prosiłam. Pewnie trochę to dziwnie wygląda, skoro wszyscy jedzą, a my gramy na konsolach. Mi to nie przeszkadza. W końcu mogę to robić i nikt mnie nie denerwuje lub przeszkadza. Bycie samemu jest jednak cudowne! Fajnie było sobie tak pograć, ale nie wszystko trwa wiecznie. Prawie przeszłam na dwieście trzeci poziom, ale ktoś wparował do klasy, głośno krzycząc.
— Kenma-kun, zjedzmy razem!
Przez jego krzyk pomyliłam guziki i zostałam zabita. Oberwie za to! Już drugi raz przerywam w tym samym miejscu. Raz plastik, a teraz jakiś idiota, co nie umie zamknąć mordy! Spojrzałam w jego stronę, widząc czarne włosy stojąc we wszystkie strony, kojarzące mi się tylko z jednym.
— Kogut? — powiedziałam lekko zdziwiona, sprowadzając tak na mnie jego wzrok.
Widziałam zdziwienie, lekki błysk i radość w jego żółtych oczach. Przeraża mnie, kiedy tak na mnie patrzy. Szczególnie w jaki sposób się teraz uśmiecha.
— Oh! A kogo my tu mamy? Kenma-kun, może nas przedstawisz? — spojrzał na chłopaka przede mną, stając obok nas.
— Sam możesz się przedstawić. Nie będę wszystkiego za ciebie robić. — powiedział znudzony, widocznie zajęty swoją grą. Powinnam też do niej powrócić i postarać się przejść ten poziom. — Jeszcze trzy poziomy i cię dogonię, Kanchou-san. — wymamrotał zadowolony, co usłyszałam.
Oj, na pewno nie! Szybko chwyciłam za konsolę i zaczęłam dalej grać. Słowa Ken-chan'a zabrzmiały dla mnie jak wyzwanie, a ja lubię wyzwania. Nie tak szybko mnie pobijesz, kotku. Nie dam się tak łatwo, kiedy mam taką przewagę.
— Czuję się zignorowany. — usłyszałam zawiedzione mamrotanie koguta obok, co mnie mało interesowało.
Słyszałam i kątem oka widziałam jak bierze krzesło z innej ławki i dosiada się do stolika Ken-chan'a. Najwyraźniej są przyjaciółmi, skoro mówią do siebie po imieniu i żadnemu z nich nie przeszkadza siedzenie obok siebie. To dobrze, bo w razie czego poskarżę się Ken-chan'owi, gdyby okazał się być zboczeńcem.
— Kanchou-san, lubisz siatkówkę? — zapytał zajęty grą Ken-chan, kiedy ja w tym samym momencie prawie rzuciłam konsolą o podłogę.
Żeby w takim momencie się rozładować?! Właśnie co ostatni przeciwnik miał zginąć! Byłam tak blisko wygranej! Ostatnia osoba, jeden atak i bym w końcu przeszła na następny poziom! Zdenerwowana, a raczej wściekła, mocno zaciskałam ręce, nie chcąc jednak przez przypadek wypościć mojego skarbu. Chyba nie powinnam była tak mocno ściskać konsoli, bo już po chwili usłyszałam pstryknięcie. Zdziwiona i niczego nie świadoma spojrzałam na urządzenie w moich rękach. Rozluźniłam uścisk i bardzo tego pożałowałam, widząc jak dwa przyciski odpadły, stukając i brzęcząc na drewnianej ławce blondyna. Od razu poczułam jego wzrok na sobie. Kei-chan mnie zabije! Zarżnie jak świnię! Widziałam jak ręce zaczynają mi się trząść, wiedząc jak marną śmiercią umrę. To był prezent od niego, a ja go zniszczyłam w gniewie. Mogę się zacząć żegnać z tym światem.
— Nie wiedziałem, że aż tak jej nie lubisz. — od razu spojrzałam zdziwiona i niczego nie świadoma na blondyna, nie słysząc co wcześniej do mnie powiedział.
CZYTASZ
Spokojny Diabeł |Kuroo Tetsurou|
FanficKto by pomyślał, że gburowaty i wredny Tsukishima Kei, ma siostrę bliźniaczkę? Tsukishima Kanchou postanawia wyjechać do Tokyo, by mieć lepsze możliwość... i dopiec braciom. (W czasie poprawek) Nie jestem właścicielem postaci anime "Haikyuu". Jest n...