"Kogut Jeden!"

2.4K 178 37
                                    

Razem z bratem weszłam do klasy Yaku-kun, by ich sobie przedstawić. W końcu muszą się tolerować, by mogli razem się uczyć przez te następne dni. Widziałam spojrzenia wszystkich osób, gdy tylko przekroczyła próg klasy 3-5, tej samej co Kuroo-senpai. Dobrze, że tego koguta nie ma, bo zbyłam go, prosząc o coś do picia z automatu na końcu szkoły.

— Yaku-kun! — krzyknęłam jakby od niechcenia, idąc w jego stronę. Patrzył na mnie zdziwiony i ze strachem.

— Uspokój się, nie widzisz jak chłopaka przestraszyłaś? — zachichotał, patrząc na mnie i z powrotem na Yaku. W odpowiedzi prychnęłam jedynie.

— To twój korepetytor, Tsukishima Kei. — uśmiechnąłem się lekko, siadając na jego ławce, patrząc jak wlepia we mnie spojrzenie. Zaraz jednak go olśniło, patrząc na mojego brata jak na ducha, czy innego potwora.

— Ts-tsukishima?! — podniósł się szybko, patrząc uważnie na naszą dwójkę. Aż musiałam się zaśmiać, patrząc na wyraz jego twarzy. — Wy...!?

— Jesteśmy bliźniakami. A ten gad, pomoże ci w zdaniu testu i będziesz miał już jeden punkt spełniony ze swojej listy. — wzruszyłam ramionami ciągle się uśmiechając, zaczynając machać nogami.

— W takim razie, nazywam się Morisuke Yaku, miło cię poznać. — szybko wstał i podał mu dłoń, którą o dziwo brat nie odtrącił. Czyżby brał to na poważnie?

— Mnie również, Morisuke-senpai. — uśmiechnął się delikatnie, zwracając się jeszcze tak grzecznie do mamuśki drużyny. Czyżby mój Kei-chan dorósł?! Siostrzyczka jest z ciebie taka dumna! — Też powinnaś się w ten sposób do niego zwracać, w końcu jest starszy.

— Jak sobie życzysz, Nii-san. — zeskoczyłam z ławki, odwracając się do nich plecami. — Kei-chan, zostajesz w tej klasie, zapoznać się lepiej z nowym uczniem i puki pamiętam, Morisuke-senpai, jesteś zwolniony z treningów na czas nauki, jak każdy inny kto tego potrzebuje. — wzruszyłam ramionami, idąc do wyjścia.

Teraz pora wracać do swojej klasy i nudzić się dalej, zastanawiając się nad sensem życia lub malować po kartkach w zeszycie. Zobaczy się. Wychodząc z klasy i skręcając w prawo by pójść do swojej, musiałam oczywiście na coś wpaść, a raczej na coś twardego, w co przywaliłam czołem.

— Ale jesteś twardy. — powiedziałam nie myśląc i patrząc w kogo przywaliłam. Te czarne włosy, ułożone w ten dziwny sposób mnie prześladują. Na dodatek na jego twarzy gościł zboczony uśmieszek. Dopiero teraz zrozumiałam jak to co powiedziałam mogło zabrzmieć dla takiego zboczeńca jak on.

— Nie spodziewałem się, że usłyszę coś jeszcze dwuznacznego z twoich ust. — nachylił się lekko, bo w końcu niska nie jestem, choć nadal jest o głowę i ciut więcej wyższy.

— Cicho! — spojrzałam mu w oczy, chcąc zaraz odejść. Jednak chyba moje plany się zmieniły.

Pociągnął mnie za rękę i przycisnął do ściany obok drzwi, które do cholerny jasnej ktoś musiał zamknąć! Do tego odgrodził mi drogę ucieczki swoimi ramionami, po obu stronach mojej twarzy. Czemu nagle mi się wydaje taki wysoki i... Uspokój się idiotko! To ci się tylko wydaje! On wcale nie wygląda przystojnie i groźnie, co wcale ci się nie podoba! To nie prawda! On nadal jest zwykłym, denerwującym, dziecinnym, gorącym kogutem... Kurwa!

— Kanchou, chyba potrzebujesz coś dla ochłody. Jesteś strasznie gorąca. — nie mów takich rzeczy tym pociągającym głosem! To źle brzmi! Do tego przybliża się coraz bardziej. Muszę uciekać, jak najszybciej! Tylko jak?! Nagle poczułam dotyk na czole, a jego oczy były tylko kilka centymetrów ode mnie. Do tego czułam jego oddech na swoich ustach. — Wiedziałem! Masz gorączkę! Jesteś na prawdę cała rozpalona, Kanchou. — szybko się oddalił, uśmiechając jak gdyby nigdy nic. Co się, kurwa, stało?!

— Nie strasz mnie tak więcej, Kogucie jeden! — krzyknęła zdenerwowana, zastanawiając się czy kopnąć go tam gdzie najbardziej boli, ale się powstrzymałam. Jedyne co mi odpowiedziało to jego śmiech.

— Przyniosłem coś do picia, jak prosiłaś. — podał mi mój ulubiony sok, który zawsze pije jak jest.

No dobra, jednak mu wybaczę, bo ten sok jest rzadkością w szkole. Szybko wzięłam sok, mrocząc ciche podziękowanie.

— Co do gorączki, to powinnaś pójść do pielęgniarki. — przyłożył mi rękę do czoło, na co musiałam odwrócić wzrok, przez te jego badawcze, złote oczy. — Mam nadzieję, że w szybko wrócisz do zdrowia. — uśmiechnął się, wchodząc do swojej klasy.

Szybko zaczęłam iść w swoim kierunku, chcąc zapomnieć o tej zawstydzającej sytuacji. Poza tym, gorączki na pewno nie mam. Rano jeszcze wszystko było ze mną w porządku, no i nie czuje się jakoś chora, wyczerpana czy obolała. Chwila, a jeśli on to zrobił specjalnie, by wybrnąć jakoś z tej sytuacji? Cholera, to możliwe! Już ją cię dorwę, ty podły kogucie!

-------------------------------------------------------

Taa... trochę czasu mnie nie było...

Ale to przecież u mnie normalne, co nie? Ale przynajmniej coś jest!

Spokojny Diabeł |Kuroo Tetsurou|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz