"Przypadkiem"

1.9K 115 31
                                    

Spojrzałam na Kuroo, który był najwyraźniej tak wkurzony, że pewnie byłby w stanie teraz pobić tego zboczeńca obok. Biedak, nawet nie wie na co się pisze. Funkcjonariusze są nietykalni w tym świecie. Jeżeli tak bardzo spieszy mu się do więzienie, to proszę bardzo.

— Twój bohater, skarbie? — spojrzał na niego z uśmiechem zwycięstwa i wyższości. — Malutki.

Prychnęłam słysząc to, odwracając na chwilę wzrok. Nie mam zamiaru patrzeć na tego zboczeńca, który pewnie znowu ma zamiar kogoś pobić dla zabawy. Jednak puki się nie rozbiera, to wszystko jest w porządku.

— Kim ty niby jesteś by się do niej przystawiać? — stanął przed nim z mordem w oczach. Cholera, czemu mi się podoba ten widok? Uspokój się, kobieto!

— Funkcjonariuszem policji.

Odpowiedź Aomine wbiła Kuroo w ziemię, bo nagle się odsunął i patrzył na niego w szoku. Usłyszał jeszcze śmiech tego zboczeńca i zobaczył jak znowu patrzy na niego z góry. No mówiłam, że nietykalny, więc nawet nie próbuj robić głupstw! Jesteśmy tu na obozie jako drużyna, dlatego opanuj się, bo nie mam zamiaru później wyciągać cię z więzienia.

— Kuroo-senpai, nie warto. Z tym zboczeńcem nie wygrasz. No chyba, że jest w swojej drugiej pracy. — zastanowiłam się z uśmiechem, ciągnąc Sushi-chan do środka, łapiąc po drodze też tego koguta. Nie chcę by ktoś z mojej winy ucierpiał na tym obozie!

— Już uciekacie? Nawet nie zdążyłem cię porządnie wkurwić! — krzyknął za nami z uśmiechem, śmiejąc się po tym.

— Idź do diabła, Achujmine!

— Zapraszasz mnie do siebie? Chętnie skorzystam.

Nie chcąc dalej z nim dyskutować, weszłam do środka budynku, puszczając Sushi-chan i patrząc na niego z uśmiechem. Tak za nim tęskniłam. On jeszcze raz przeskanował mnie wzrokiem, pewnie znowu w głowie mając myśl by mnie nakarmić.

— Zrobię ci ciasto. — mruknął i zaczął odchodzić.

Cholera. Dobrze wie, że nie jem ciast, ale od niego to warto spróbować. Nie codziennie najlepszy cukiernik w Japonii składa ci taką propozycję. Nawet jeśli to on zje większość wypieku. Westchnęłam, chcąc już tylko pójść spać, choć mamy dzisiaj jeszcze pierwszy trening. Nagle znowu poczułam obejmujące mnie ramię w talii. Podniósł nasze złączone ręce, o których zapomniałam, i złożył na mojej dłoni delikatnego całusa. Ale ma gorące usta... Kurwa! Opanuj się! To tylko zwykły kogut! Poradzisz sobie z nim! Ale jego usta były tak miękkie. Stał przede mną, przyciągając mnie bliżej siebie i patrząc prosto w moje oczy.

— Kan-chan, nie sądzisz, że powinnaś mi wyjaśnić co łączy cię z tym mężczyzną? — powiedział niskim głosem, prawie szepcząc.

Jest za blisko, o wiele za blisko. Moje policzki mnie pieką jakby ktoś je palił. Zjechał wzrokiem na moje usta, by z powrotem spojrzeć w moje oczy i z uśmiechem przygryźć swoją wargę. Cholera, od kiedy on jest taki seksowny?! Odepchnij go i uciekaj! No zrób to! Położyłam wolną rękę na jego klatce piersiowej, chcąc go odepchnąć, ale czując jego szybkie bicie serca nie mogłam. Czemu coś takiego mnie powstrzymuje?

— Kan-chan, czekam. —przybliżył się jeszcze bardziej, mocniej mnie do siebie przyciskając, na co stykaliśmy się ciałami.

Co jest z nim nie tak?! Dopiero co był wkurzony na tego zboczeńca, a teraz nagle mu się na uwodzenie wzięło?! Ma rozdwojenie jaźni czy jak?! Weź człowieku odejdź ode mnie, bo sama nie wiem jak mam reagować! I czemu, kurwa, nadal się gapię w jego oczy?! Ale z takiego bliska są takie piękne... Weź się w garść!

— T-to ni-nikt ważny. Ty-tylko jakiś z-zboczeniec. — wymamrotałam, czując od razu po tym zażenowanie. Co on ze mną robi?

— Czyli nic was nie łączy? — dopytywał dalej, szepcząc mi do ucha, by z powrotem spojrzeć mi w oczy.

Od razu na całym ciele poczułam dreszcze i falę gorąca. Od kiedy tak podkręcili ogrzewanie? Na pewno coś jest nie tak z klimatyzacją, prawda? To nie przez niego, na pewno nie.

— Mh... — wymruczałam, ściskając nieumyślnie rękę na jego piersi. To ona nadal tam jest?!

W odpowiedzi dostałam jego zadowolony pomruk i jak lekko przymyka oczy. Dziewczyno, ty miałaś go odrzucić, a nie bardziej nakręcać!

— Kan-chan. — oblizał swoje usta, uśmiechając się lekko.

Nagle nad nim pojawił się wielki cień, który przykrył nas oboje. Ledwo zdążyłam podnieść lekko głowę, usłyszałam czyjeś zdenerwowane warknięcie i szybki ruch nad głową Kuroo. Zdziwiona lekko otworzyłam usta, patrząc jak nagle jego głową się pochyla w moim kierunku. Wydawało mi się jakby wszystko było w zwolnionym tępię, jednak kiedy usta Kuroo spotkały się z moimi, czas dla mnie stanął. Jego usta na prawdę są miękkie i ciepłe. Poczułam dziwne łaskotanie w brzuchu i ostrożne ruchy jego ust na moich. Czemu mi się to podoba?! Przestań! Przecież to ten kogut! Jedyne na co się zmusiłam, było przymknięcie oczu i rozkoszowanie się tą miłą i przyjemną sytuacją, lekko oddając pocałunek. Chwila, co?! Opanuj się! Ale czemu, skoro mi się to podoba? Może dlatego, że twój brat będzie ci truł dupę do końca życia? Szybko odsunęłam bruneta od siebie, mając w końcu na to siłę, biorąc szybkie wdechy na uspokojenie. Nie będąc w stanie nic zrobić, uciekłam jak ostatni tchórz, widząc tylko kątem oka postać o niebieskich włosach i ciemnej skórze nad Kuroo.

____________________________

Mam zamiar zacząć robić poprawi tej książki, zaczynając od publikacji tego rozdziału. Poprawione będą miały liczbę przed nazwą w tytule.

Jeżeli po tym znajdziecie jakieś błędy, które mogłam ominąć, to proszę o napisanie.

Podziękowania dla WandersmokLight

Dziękuje i życzy miłego dnia

Annabelle A. Black

Spokojny Diabeł |Kuroo Tetsurou|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz