"Zaczęcia obozu"

2.8K 226 21
                                    

Miesiąc później

Kanchou Tsukishima

W końcu mi się to udało! Nareszcie! Cały tydzień nad tym pracowałam i udało się! Jedziemy na obóz treningowy! Wszystko mam już załatwione, co jest najważniejsze. Mamy zakwaterowanie, trudne i łatwe warunki do gry, jedzenie, sprzęt, podwózkę i inne drużyny, by ci idioci nie grali jedynie ze sobą. Po prostu wszystko! Jetem z siebie na prawdę dumna, że udało mi się w tak zaangażować i dałam radę załatwić już tak wiele. Inni też powinni czuć się dumni ze mnie, wiedząc, że mają taką menadżerkę jak ja. Trenerzy byli, i nadal są, zadowoleni z moich zdolności. W końcu nie każdy potrafi w tak krótkim czasie coś takiego przygotować.

Weszłam z uśmiechem i miłą aurą do sali gimnastycznej, zastanawiając się jak zareagują na nowe wieści. Na pewno się ucieszą, ale teraz muszę ich nieźle dziwić takim zachowaniem. To rzadkość widzieć mnie z uśmiechem na ustach i w dobrym humorze. Byle tylko się nie przyzwyczaili do tego, bo dzisiaj to jet akurat wyjątek!

— Dzień dobry wszystkim. — pomachałam do nich, znikając zaraz za drzwiami prowadzącymi do przebieralni.

Osoba trzecia

Kiedy tylko Kanchou weszła do hali, zapadła grobowa cisza. Każdy, prócz Kenmy, patrzył z niedowierzaniem na ich menadżerkę. Uśmiechnięta normalnie, szczęśliwa i spokojna. Brak oznak sadysty po tej osobie, choć jeszcze w piątek wydzierała się na nich i wydawała rozkazy i ćwiczenia, gorsze niż kiedykolwiek mieli szanse zobaczyć, czy przeżyć. Podążali za nią wzrokiem aż zniknęła za drzwiami, wtedy każdy patrzył ze zdziwieniami i obawą po sobie. Nie wiedzieli co to znaczy, zaczynając przeczuwać koniec świata.

— Czy... my zaraz umrzemy? — przełknął ślinę Kai, patrząc na drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna.

— Chyba tak... — odpowiedział przerażony Yamamoto, nie ruszając się nawet o milimetr, bojąc się o własne życie.

Gdy tylko blondynka wróciła, przebrana w swój strój sportowy, każdy próbował zachowywać się naturalnie, ale łatwe to nie było. Kilku nie mogło oderwać od niej wzroku, a o koncentracji już nic najlepiej nie wspominać. Niektórzy też wpadli na siebie, podskakując od razu przestraszeni. Gdy tylko uśmiechnięta dziewczyna podeszła do trenerów, oni wstali i przytaknęli sobie głowami. Trener Naoi gwizdną, na znak by wszyscy przyszli do nich. Cała drużyna ustawiła się w półkole przed trenerami i menadżerką, starając się skoncentrować na dwójce mężczyzn niż na blondynce z uśmiechem obok nich.

— Mamy dla was bardzo ważną wiadomość. — zaczął jak zwykle surowo trener Nekomata. Odchrząknął i kontynuował. — Ja nie jestem organizatorem, więc się nie wypowiem. Tsukishima. — spojrzał na dziewczynę obok, swoim typowym wyrazem twarzy.

— Oczywiście, trenerze. — spojrzała na niego z uśmiechem i chwyciła za swój zeszyt, który zawsze ma ze sobą. — Przez ostatni tydzień pracowałam nad czymś bardzo ważnym dla was, więc mam nadzieję, że się ucieszycie. — zachichotała krótko, wprawiając w zakłopotanie i większy strach u niektórych graczy. Nigdy nie słyszeli jej normalnego śmiechu, który nie brzmiał jak odgłos z piekła. — Za dwa tygodnie wyjeżdżamy na obóz siatkarski. — pokazała szereg równych ząbków w uśmiechu, prawie podskakując ze szczęścia.

Po całej sali gimnastycznej rozniosły się okrzyki zachwytu, kiedy po dwóch sekundach doszło do nich, o czym mowa. Dziewczyna patrzyła na to z jawnym rozbawieniem, jak i zachwytem. Dzisiaj na pewno nie jest sobą i każdy to widzi.

— Kan-chan!! — pewien czarnowłosy, rzucił się nagle biednej blondynce na szyję, przewracając ją.

Mocno stuknęła głową i swoim zacnym siedziskiem o podłogę, sycząc z bólu. Kuroo, leżący na niej, patrzył przerażony na jej skrzywioną twarz. Oczami wyobraźni widział jaka będzie jego kara i jak się nie poniesie po tym z podłogi. Reszta drużyny już doskonale wiedziała, co się zaraz stanie. "Żegnaj, Kuroo Tetsuro" pomyśleli w tym samym momencie, wiedząc doskonale co się zraz stanie.

— K-k-kan-chou!! J-j-ja...!! — ze strachu podniósł się z niej, nadal patrząc na jej zamknięte oczy i skrzywione usta. Zaraz pewnie dostanie taki opieprz, jak jeszcze nigdy dotąd.

Gdy tylko twarz dziewczyny złagodniała i otworzyła oczy, przełknął głośno ślinę. Jej bystre oczy spojrzały na niego inaczej niż zwykle. Nie widział w nich żadnych negatywnych emocji.

— Teraz przynajmniej wiem, że na mnie lecisz. — podniosła się do siadu, chichocząc. Kuroo ze strachu i zdziwienia, znowu przełknął ślinę, czekając na najgorsze. W końcu powalił samego pomiota szatana, czy innego wyrzutka z piekieł (pozdrawiam tiolgerik i pewną naszą rozmowę ~ Ann).

— Kuroo-senpai, to na prawdę zabolało.  — rozmasowała tył głowy, z zamkniętymi oczami, wzdychając ciężko.

— W-w-wybacz K-kanchou! Ja-ja...! — przerwał swoją wypowiedź, gdyż jego strach sięgał już za wysoko, a jego blada cera i krople potu na czole, nie spowodowane treningiem, jasno o tym mówiły.

— Spokojnie, Kuroo-senpai, jutro się odegram. — z uśmiechem nie jednego anioła wstała, patrząc zaraz po wszystkich. — To ja może dokończę. — odchrząknęła i otworzyła zeszyt, by wyjąć kilka kartek. — Tu są warunki jakie musicie spełnić, lista potrzebnych rzeczy, miejsce na zgodę rodziców i miejsce, do którego jedziemy. — podała każdemu kartkę, na którym było jego imię, przez co każdy miał inne warunki. — Wzięłam pod uwagę testy, i inne tego typu ważne sprawy, jakie piszecie w ciągu najbliższych dwóch tygodni. W tym tygodniu kilku z was ma ważne sprawdziany i w następnym. Jeśli będziecie potrzebować w czymś pomocy, postaram się kogoś znaleźć byście zdali. — jej wzrok przeniósł się na jedynego spokojnego w tym pomieszczeniu z drużyny. — Kenma, nie zapomnij, że w środę piszemy angielski.— spojrzała z powrotem na swój zeszyt i przekartkowała go. — Mam zaplanowany wasz trening na tych dwóch tygodniach, biorąc pod uwagę wasze umiejętności, jak i słabe punktu. Jeśli macie jakiekolwiek pytania o obóz, proszę kierować się do mnie, gdyż to ja jestem organizatorem. — spojrzała ostatni raz na zeszyt, na stronie z planem i szybko go zamknęła. Patrzyła po chłopakach i tylko jedna ręka była w górze.

— Ja mam. — powiedział zmieszany Yaku, patrząc na swoją kartkę. — Mam zdać test z biologii, który mam w czwartek. Nie umiem nic z zadanego tematu. — podrapał się zdenerwowany po karku, nie odwracając wzroku od kartki.

— Rozumiem. Postaram się do jutra znaleźć dla ciebie korepetytora. — skinęła mu głową i spojrzała na zdziwioną twarz Kuroo.

— Coś nie tak, Kuroo-senpai? — w jej głosie dało się usłyszeć zmartwienie. Czarnowłosy podniósł wzrok znad kartki, patrząc na nią w szoku.

— Jak ci się udało przekonać tyle drużyn!? Nawet Shiratorizawa z nami jedzie! — machał rękoma, podkreślając powagę swoich słów.

— Mam swoje znajomości. — odpowiedziała z uśmiechem i nutą tajemniczości.

Tak zaczęły się przygotowywania na obóz...

Spokojny Diabeł |Kuroo Tetsurou|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz