25

21.6K 696 18
                                    

- Wstawaj - uhhh, niech ktoś go zabierze - jedziesz ze mną po Zaca ? - zapytał, a ja jak na zawołanie wstałam - powoli - powiedział z troską, na co wywróciłam oczami.

- To jedziemy - powiedziałam, wstając z łóżka zapominając, że jestem naga, ale przypomniało mi o tym gwałtownym wciągnięciu powietrza - umm... ale może najpierw się ubiorę - mruknęłam zażenowana.

- Cholera jasna, żeby nie Zack to bym cię tu wypieprzył - powiedział cicho, jak narburmuszone dziecko, na co się zaśmiałam i zjarałam buraka.

- Chodź Zack będzie czekał - powiedziałam z uśmiechem.

- Dobra, dobra dawaj skarbie - zaśmiałam się na jego słowa - nie śmiej - powiedział z uśmiechem, ale jego twarz diamentarnie się zmieniła - cholera zapomniałem, a jak coś stało się dziecku ? Alice nic cie nie boli ? A może lepiej jechać do... - przerwałam mu te pytania całusem.

- Wszystko jest ok, jeśli by coś się działo, to ci powiem od razu skarbie - powiedziałam przekonująco - a z maluchem dobrze chyba - zaśmiałam się, a on pobłażliwie pokręcił głową.

- Może lepiej sprawdzić, czy na pewno nic maluchowi nie jest - powiedział z troską.

- Kochanie - zaplątałam ręce na jego szyję co było trudne - nic się nie dzieje- powiedziałam powoli, dając buziaka w policzek - jedźmy po Zaca stęskniłam się za nim - mruknęłam przejeżdżając nosem po jego szyji.

- Dobrze - westchnął ociążale - ale gdyby coś się działo jedziemy do szpitala i wtedy nie będę się pytał o twoje zdanie ok ? - ehhh, jak ja z nim wytrzymam do końca życia tego, to ja nie wiem - cholera jedziemy - powiedział, przerzucając mnie przez ramię, na co pisnęłam.

- Jesteś walnięty - mruknęłam, kiedy wsiadł za kierownice - wiesz, że musimy porozmawiać ? - zapytałam nie pewnie.

- Przecież nic nie zrobiłem - powiedział, jęcząc na co się zaśmiałam.

- Tak ? A malucha kto zrobił ? - zapytałam sarkazmem.

- Ewww to taka rozmowa to ja z chęcią o tym porozmawiam - mówiłam już, że jest debilem ? Nie ? No to mówię.

- Mike proszę cię bądź chociaż raz poważny - warknęłam zirytowana.

- No, ale przyznaj, że spodobała ci się pogawędka parę godzin temu - byłam wściekła w tym momencie.

- Czy ty kurwa nie umiesz być raz poważny ? Chciałam porozmawiać na temat malucha, a ty jak zwykle musisz palnąć coś głupiego - krzyknęłam zła, trzaskając drzwiami, gdy byliśmy już pod przedszkolem.

- Nie denerwuj się - powiedział z troską, chciał mnie objąć, ale odsunęłam się od niego - przepraszam - powiedział z troską w głosie. Miałam wyrzuty sumienia i momentalnie w oczach pojawiły mi się łzy, na co przytuliłam Mike - kochanie, co się dzieje ? - zapytał nierozumiale.

- Przez tą ciążę zrobiłam się strasznie wrażliwa - powiedziałam ze smutkiem w głosie, a ten się zaśmiał z moich słów, głaskając mnie po plecach uspokajająco.

- Jeszcze tylko 8 miesięcy, a maluch będzie z nami - powiedział, całując mnie w głowę. Spojrzałam w jego oczy były tam szczęśliwe iskierki.

- Cieszysz się ? - zapytałam z obawą 

- Alice oczywiście, że się cieszę - westchnął - będziemy mieć razem malucha cząstkę mnie i ciebie czyż to nie jest piękne ? - powiedział głaskając mnie po policzku - będziemy go kochać tak jak kochamy Zaca, wychowamy go na porządnego człowieka - powiedział z uśmiechem, a ja jak to ja poleciała mi łezka.

- Tata - krzyknął Zack nie wiadomo, kiedy się pojawił wziął go na ręce dając całusa w nosek, a on jemu.

- Awww - westchnęłam rozczulająco.

- Ślicznotka - krzyknął szczęśliwy i się we mnie wtulił poprzednio, biorąc go na ręce, na co Mike nie zrobił zadowolonej miny - tęskniłem - powiedział, całując mnie w czoło, a ja jego - programy znowu w piłkę ? - zapytał z nadzieją.

- No jasne, tylko najpierw obiad i lekcje - powiedziałam stanowczo, odkładając go na nogi - a później programy w trójkę ok ? - w odpowiedzi dostałam jego dziecięcy uśmiech, na co się rozczuliłam i dałam mu buziaka w głowę - to w drogę - krzyknęłam, biorąc Zaca na ręce.

- Ślicznotko, a zamieszkasz z nami ? - zapytał, gdy wracaliśmy już do Mike, a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć byłam zakłopotana, co chyba zauważył Mike, bo za mnie odpowiedział.

- A może najpierw na próbę, a później zdecyduję tak ? - zapytał przekonująco.

- Tak - krzyknął radosny - pokaże ci mój pokój - na co się uśmiechnęłam - tato, a może Aaron przyjść ? - zapytał z nadzieją.

- No jasne - powiedział, uśmiechając się.

-----------------------------------------------------------

Trochę wcześniej dodałam, bo akurat napisałam. Mam nadzieję, że nie popsuję tej książki jak coś alarmujcie w komentarzach xD

Szef mojego ojcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz