Pov Alice
Byłam w jakiejś ciemnej piwnicy i bałam się jak cholera. Porwał mnie Lukas z jakąś kobietą nie wiem kto, ale ten głos kojarzyłam go skądś.- No kochanie czas zacząć zabawę - zlękłam się nawet nie słyszałam, kiedy wszedł.
- Coo ? - wyjąkałam przestraszona.
- A to - zapiął mi na nadgarstkach kajdanki, założył mi na oczy opaske i mnie podniósł.
- Zostaw mnie - powiedziałam stanowczym głosem, ale w głębi duszy się bałam.
- Chyba sobie żartujesz - prychnął i powiesił na jakimś haku mnie czułam, że pod oczami zbierają mi się łzy - teraz cię ostro zerżne skarbie - wzdrygnełam się i szamotałam - nie kreć się, bo ci to i tak nie pomoże - powiedział zadowolony, po czym rościął mi bluzkę i zdjął spodnie.
- Zostaw mnie - krzyknęłam przerażona, bojąc się o dziecko. Mojego małego bąbelka - zrobię wszystko, ale nie rób mi tego - powiedziałam rozpaczona.
- O nie kochanie będę cię zaraz pieprzył tak, jak za starych dobrych czasów - powiedział z szyderczym uśmiechem.
- Zostaw - krzyknęłam ponownie, ale to nic nie dało, dalej tylko czułam rozdzierający ból...
******************
Po tym wszystkim zemdlałam, nie pamiętam kiedy mnie odpiął z tego haku. Byłam naga i drżałam z zimna i z bólu miałam choć namiastkę nadzieji, że z dzieckiem wszystko w porządku.
- Mike błagam znajdź mnie i pomoż naszemu dziecku - pomyślałam i ponownie zawładnął mną sen.
- Wstawaj - ktoś krzyczał mi do ucha i klepał po policzkach, a ja przestraszona otworzyłam oczy - no wreszcie kochanie - uśmiechnął się obrzydliwie Lukas - może powtórka z wczoraj ? Tak było nam dobrze - a mnie przeleciał dreszcz z przerażenie i w momencie pojawiły się łzy w moich oczach.
- Nie - powiedziałam stanowczo jednocześnie z przerażeniem.
- Ojj kochanie to nie było pytanie - ponownie wziął mnie na ręce szamotałam się, ale to nic nie dało - będzie nam dobrze - i znów zaczęło się piekło.
**************
Po tym wszystkim miałam chęć umrzeć, ale musiałam myśleć o dziecku. O moim i Mike maluszku. Musiałam być silna dla maluszka, Mike, Zaca i rodziców. Muszę uciec, ale nie wiem, jak jestem bezradna, bez sił, ale się nie poddam. Nigdy. Słyszę szelest otwierania drzwi przestraszyłam się, ale to nie mógł być on, weszła kobieta i to nie byle jaka. Oto ta głupia jędza Lisa. Była gosposia Mike.
- No, no kogo my tu mamy - uśmiechnęła się szyderczo.
- Jesteś walnięta, tak samo jak Lukas - powiedziałam zła powoli, stając na nogi i podchodząc do niej - twoje życie zmieni się w piekło - powiedziałam spokojnie patrząc jej w oczy - a wiesz dlaczego ? - zapytałam retorycznie, nie czekając na odpowiedź - bo mnie znajdą i pójdziesz do więzienia z którego prędko nie wyjdziesz - warknęłam, przywalając jej z pięści twarz kilka razy i padła jak długa na co odetchnęłam z ulgą. Wchodziłam po schodach na górę i zamknęłam piwnice na klucz. Nic nie słyszałam więc postanowiłam iść. Ubrałam kurtkę i buty z korytarza które stały i na komodzie była komórka była moim wybawieniem. Cicho otworzyłam drzwi i wybiegłam. Biegłam szybko tyle ile miałam sił przy okazji, wybierając numer Mike. Po chwili usłyszałam głos za którym tęskniłam.
- Mike - wysapałam - przyjedź po mnie- powiedziałam, oglądając się za siebie i spostrzegłam, że ktoś mnie goni więc przyśpieszyłam.
- O matko Alice gdzie jesteś ?
- Nie wiem, ale na około są lasy i ktoś mnie goni - powiedziałam, oglądając się za siebie - namierz komórkę - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Dobrze Conor - krzyknął - namierz ten numer szybko - polecił - Alice biegnij i się gdzieś schowaj - powiedział, a ja się zaczęłam oglądać za jakąś kryjówką.
- Dobrze Lukas i Lisa to oni porwali mnie i Zaca - powiedziałam głośno, łapiąc oddech - Zack ?! - krzyknęłam przerażona, zdając sobie sprawę, że jego też porwali.
- Spokojnie jest już z nami - powiedział zdenerwowany - i co masz już ? - zapytał bodajże Conor - kochanie teraz mnie posłuchaj - powiedział drżącym głosem - schowaj się za krzakami albo... - nie dokończył, bo ktoś złapał mnie od tyłu.- Mam cię słoneczko, a teraz czeka cię kara - poznałam ten głos. To był Lukas.
- Zostaw mnie - krzyknęłam zalana łzami.
- Jasne - i przywrócił mnie - a teraz się zabawimy - powiedział rozpinając spodnie....
**************
- Mike pomocy - wyszeptałam rozpaczona. Bolało mnie jak cholera. Wszystko. Płakałam bezsilności, byłam bez radna.
- On nic ci nie pomoże - powiedział porywacz i gwałciciel w jednym.
- Żebyś się nie zdziwił - powiedziałam pociągając nosem. Ostatnie, co słyszałam, to dźwięk syren policyjnych i pogotowia...
-----------------------------------------------------------
Następny rozdział dziś wieczorem albo jutro :*
CZYTASZ
Szef mojego ojca
RomanceOna - śliczna 26-latka z karmelowymi oczami i bladą cerą On - przystojny 27-latek z niebieskimi oczami z opalonym ciałem Ona - pracuję jako dyrektor bank On - szef największej korporacji oraz szef jej ojca Ona - przeżyła traume On - skrywa tajemni...