36

16.6K 665 42
                                    

Drzwi były otwarte, na co posłałem zdziwione spojrzenie Jasonowi, a on mi. Weszłem pierwszy, próbując stawiając cicho kroki.

- Nikogo nie ma - powiedział cicho Jason. Usłyszałem jakiś dźwięk i postanowiłem to sprawdzić - piwnica - powiedział Jason, który chyba to samo usłyszał co ja.

- Ty stój przy drzwiach, a ja pójdę zobaczyć - powiedziałem i pokiwał głową na znak zgody. Schodziłem powoli ze schodów - jest tu kto ? - zapytałem nie głośno nie za cicho.

- Zostawcie mnie - Zack. Mój synek.

- Zack to ja twój tata - powiedziałem łamiącym głosem - Zack synku, gdzie jesteś ? - zapytałem zdenerwowany.

- Tata - krzyknął, nadal załamanym głosem. Zszedłem ze schodów całkowicie.

- Gdzie jesteś ? - zapytałem coraz bardziej zmartwiony.

- Tu - krzyknął i był pod schodami w jakieś klatce z kłótką.

- O boże - wyszeptałem przerażony, widząc pół twarzy czerwonej będzie siniak jak nic - zaraz cię, stąd zabiorę tylko muszę znaleźć coś, aby cię wyciągnąć dobrze ? - zapytałem, oglądając się wokół siebie - Jason - krzyknąłem biegając i szukając jakiegoś klucza czy coś podobnego.

- Znalazłeś ? - zapytał z nadzieją.

- Zack jest tutaj trzeba coś znaleźć, by otworzyć tą klatkę - powiedziałem ze łzami w oczach.

- Zack - wyszeptał przerażony, patrząc na niego - zaraz może będzie tu coś... - wyszeptał, podchodząc do metalowego regału - jest sekator - powiedział, próbując jakoś ciąć tą kłótkę.

- Daj - powiedziałem biorąc do ręki narzędzie i ciąć tą kłótkę. Minęło dobre 10 minut i nic - cholera jasna coś innego potrzebne - powiedziałem,
ocierając czoło z potu.

- Piła ? - zapytał, patrząc się na przedmiot.

- Dawaj - powiedziałem zrezygnowany - Zack odsuń się zaraz cię, stąd wyciągne - powiedziałem, na co niepewnie pokiwał głową i przeniósł się na drugi koniec klatki. Uruchomiłem i po 5 minutach poszło, na co westchnąłem z ulgą. Podszedłem i wziąłem go na ręce, tuląc do siebie - Zack - wyszeptałem - synku, co ci zrobili ? Gdzie jest Alice ? - spojrzał na mnie ze łzami.

- Oni szybko weszli do pokoju i mnie wyciągnęli stamtąd i Alice też. Próbowałem uciec, ale mnie uderzyli - chlipiał Zack chciałbym mu ulżyć mu w tym - jak tu przyjechaliśmy zamknęli mnie tu, a Alice tu nie zamknęli - powiedział, wtulając się w moją szyję.

- Ciii... spokojnie już jesteś bezpieczny synku - wyszeptałem - bili Alice ? - zapytałem, bojąc się także o bąbelka.

- Uderzyli ją w policzek, bo krzyczała - spojrzałem na Jasona, a on płakał, ale kto tu nie płacze - znajdziesz ją prawda ? - powiedział z nadzieją Zack.
- Znajdziemy na pewno - wyszeptałem, mając nadzieję.

- Chodźmy stąd - powiedział Jason, wchodząc na górę - zadzwonię na policję, że znaleźliśmy Zaca i sprawdzili ten dom może są jakieś ślady - powiedział smutno - miejmy nadzieję - powiedział cicho.

- Jason - powiedział Zack zachrypniętym głosem - chce do Jasona - powiedział więc go podałem mu, a on się w niego wtulił.

- Zack już nie płacz, co ? Pojedziemy do Pattie ostatnio zrobiła szarlotke mówię ci pychota - powiedział, próbując Zaca odpędzić od myśli od tych wydarzeń.

- Tak - powiedział z uśmiechem, wycierając policzki.

Byliśmy już pod domem rodziców Alice i zdałem sobie sprawę, że ona o niczym jeszcze nie wie.

- Wie ? - zapytałem zdenerwowany.

- Nie, nie dzwoniłem do niej - powiedział smutno - będzie źle - wyszeptał.

- Idziemy ? - zapytał Zack, kiedy wziąłem go na ręce, całując jego czoło.
- Idziemy - mruknąłem - boli cię ? - zapytałem z żalem cholerna policja gdybym, tylko wiedział to za cholere bym wtedy nie wyszedł z domu.

- Trochę, ale martwię się o Alice - wyszeptał - gdzie ona jest ? - zapytał z nadzieją w oczach, a ja nie wiem co odpowiedzieć.

- Szarlotka - przypomniał Jason przez co dziękowałem mu w myślach.

- Idziemy - powiedziałem niemrawo, a Zack wtulił się w szyję - znajdziemy ją obiecuję - wyszeptałem do Zaca, a on posłał mi uroczy uśmiech.

- A, co będzie z bąbelkiem ? - zapytał ciekawy, a ja miałem ochotę ich zabić którzy maczali w to palce.

- Nie wiem - odpowiedziałem ze łzami w oczach - zrobię wszystko, aby był za kilka miesięcy z nami - powiedziałem bez sił.

- Obiecaj - powiedział.

- Nie mogę tego obiecać - wyszeptałem ze łzami.

- Musisz - krzyknął - obiecaj - nie przestawał krzyczeć, a mi tylko płynęły łzy na myśl, że maluszek... Nie nie możesz tak myśleć będzie wszystko dobrze.

- Nie mogę - wyszeptałem stawiając go na ziemi, a on pobiegł do Jasona, który przysłuchiwał się nam.

- Jason bąbelek też będzie za kilka miesięcy prawda ? - zapytał zdenerwowany.

- Nie wiem - powiedział Jason, przełykając gule w gardle.

- Obiecaj - krzyknął płacząc - kocham go - krzyczał zdesperowany, po czym ukucnąłem koło auta i brałem głębokie oddechy.

- Znajdziemy Alice i bąbelek będzie z nami zrobię wszystko i twój tata tak samo- usłyszałem drżący głos Jasona - a teraz idź do Pattie - poleciał, biegnąc przez ogród - Mike znajdziemy ją - powiedział kładąc rękę na moim ramieniu w geście pocieszenia.

- Musimy - wyszeptałem - wszystko zrobię, żeby maluch przeżył, ale teraz nic nie mogę zrobić. Słyszysz ? Nic jestem bezradny, nawet kurwa nie wiem kto to zrobił - teraz to krzyczałem zdenerwowany, z nadzieją na odzyskanie nich. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Conora.

- Conor musisz tu przyjechać - powiedziałem załamany.
- Dobrze, podaj adres będę jak najszybciej się da - powiedział pocieszająco.
- Wyślę ci adres pospiesz się musisz mi pomóc - wyszeptałem przerażony wizją, że ktoś mógł coś jej zrobić.

-----------------------------------------------------------

I macie kolejny rozdział :*

Szef mojego ojcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz