21.

672 38 5
                                    

Kilka dni później

-Nienawidze swojego życia.- wykasłałam patrząc na Emily oczami we łzach -Okres już jest lepszy.-
-Wytrzymasz.-
-Nie, ja już...- oddałam kolejną porcję jedzenia do muszli klozetowej
Wyplułam ślinę i dyszałam cała spocona.
-Chyba już mi przeszło.- szepnęłam łapiąc Emily za ramię
Pomogła mi wstać, znaczy ja się na niej wieszałam. Podciągnęła mnie pod umywalkę i pomogła umyć zęby.
Byłam już kompletnie wyczerpana. Jedyne co pragnęłam zrobić, to umrzeć. Od rana przesiaduje w kiblu i wypluwam żołądek.
Nie rozumiałam co się dzieje. Żadko tak reagowałam podczas ciąży.
-Może zawołam Maxa, żeby wniósł cię do pokoju?-
-Nie.- szepnęłam trzymając ręce na jej ramionach -Chyba znowu idzie.-
-Myłaś zęby przed chwilą.-
-To mam trzamać?-
-Nie. Chwila.-
Znów zaciągnęła mnie do muszli klozetowej. Minęło chyba pięć sekund, a ja oddałam kolejną porcję jedzenia. Ledwo złapałam spowrotem powietrze, kiedy znów wstrząsnęły mną konwulsję.
Emily, niczym najlepsza przyjaciółka trzymała mnie za włosy i głaskała po plecach, wspierając mnie jak mogła.
-Przepraszam, że musiałaś przyjechać.- powiedziałam nie podnosząc głowy
-Nie masz za co. Zawsze będę obok, pamiętaj.-
-Ja...- jedzenie wydostało się na zewnątrz -Ja nie mogłam wybrać lepszej przyjaciółki.-szepnęłam
-A ja nie mogłam się przyczepić do lepszej kobiety.- przyciągnęła moją głowę do swojej klatki piersiowej
-Potrzebuje krwi.- powiedziałam słabo
-Max!- krzyknęła nade mną a ja poczułam tępy ból głowy
Drzwi się otworzyły a w nich stał zmartwiony Max. Podbiegł w naszą stronę i padł przede mną na kolana.
-Co się dzieje?- zapytał przyglądając się mojemu bezwładnemu ciału
-Potrzebuje krwi.- powiedziała Em podając mnie w ramiona Maxa
-Bierz ile chcesz, Kotku.- szepnął i rozerwał koszulkę tuż przy mojej głowie
Uniosłam twarz by spojrzeć mu w oczy. Był bardzo zmartwiony. Brwi miał zmarszczone a oczy wyrażały strach i rozpacz. Uniosłam się trochę i wgryzłam w miejsce przygotowane dla mnie. Max lekko zadrżał, a ja przymknęłam oczy i zacinęłam palce na jego koszulce.
Czułam się dobrze. Mdłości i osłabienie znikły a ja byłam lekka jak piórko. Bóle głowy mi już nie dokuczały a skóra nie była pokryta warstwą potu.
Nagle wszystko się zapadło oa ja wróciłam do rzeczywistości.
-Przystopój trochę.- rzekła Em trzymając mnia za ramiona
-Czemu to zrobiłaś?- zapytał Max chcąc mnie znów przybliżyć do siebie
-Kiedy wypije zadużo, bardziej jej to zaszkodzi niż pomoże. To jak picie alkocholu. Coraz bardziej sobie szkodzi, gdy przekracza limit.-położyłam jej glowę na ramieniu -Jak się czujesz?- zapytała cicho
-Lepiej.- odpowiedziałam zamykając oczy
-Trzeba ją gdzieś położyć.- stwierdziła
Wpadłam w ramiona Maxa, który próbował mnie delikatnie podnieść. Wyszliśmy z łazienki. Siedzieliśmy w tej na dole, dla gości, bo zaczęłam rzygać zaraz po śniadaniu. Położyli mnie w salonie na kanapie.
-Potrzebujesz czegoś?- zapytała Em
-Jestem głodna.- odpowiedziałam powoli przekręcając się na bok
-Jasne.- westchnęła -Co chcesz zjeść?-
-Dziczyznę.- szepnęłam rozmarzonym tonem
-Oczywiście.- szpenęła, po czym wygoniła Maxa do sklepu -Spróbuj zasnąć.- poprosiła kładąc się koło mnie
Przetarłam lewe oko i przytaknęłam cicho. Przytuliłam ją na wysokości żeber i wtuliłam się w jej szyję. Zaczęła mnie głaskać po głowie.
Wstrząsną mną zimny dreszcz, przez co jeszcze bardziej się w nią wtuliłam. Nie dało to większego rezultatu, ponieważ Emily także jest wampirem i ma obniżoną temperaturę ciała.
Wtedy jeszcze bardziej zapragnęłam przytulić Maxa.
-Zimno mi.- szepnęłam
Nim Emily zdążyła odpowiedzieć opadł na nas gruby koc. Uniosłam głowę i ujrzałam jak Max stara się odpowiednio ułożyć orzykrycie, by całkowicie mnie zakrywało. Na jego twarzy widniał wyraz skoncentrowania.
Gdy spojrzał na mnie i uświadomił sobie, że się mu przyglądam uśmiechnął się. Podszedł bliżej i wieszając się nad Emily pocałował mnie w czoło. Spowrotem schowałam głowę w jej skórze a Max wyszedł.
-Pocałował cię.- stwierdziła
-Wiem.- odparłam zażenowana
-Nie opierałaś się.-
-Wiem.-
-Podobało ci się.-
-Zamknij się.-
Zaśmiała się.
-Ktoś tu się znowu zakochuje.-
-Cicho siedź.-
Zaczerwieniłam się po same uszy.
-Od kiedy tu z tobą siedzi?-
-Odkąd się dowiedział.-
-Martwi się?-
-Tak.-
-Chyba mu zależy.-
Obięłam ją za szyję i schowałam jeszcze bardziej głowę.
-Wybaczysz mu?-
-Nie wiem. Ale chyba zaczynam.-

Max
-Nie wiem. Ale chyba zaczynam.- dosłyszałem jej stłumiony głos
Serce mi szybciej zabiło a myśli szalały w euforii szczęścia.
-Cieszysz się, że się tobą zajmuje?- Emily udawała spokojną
-Nie wiem. Cieszę się, że to on się mną zajmuje a nie ktoś inny...-
-Ale...- pośpieszyła ją
-Głupio się czuje, gdy siedzimy sami. Czuje się trochę niezręcznie. Lubie kiedy mnie dotyka, przytula, całuje... Ale czuje potem pustkę, bo wiem, że mógłby robić tak z inną.- jej głos zadrżał
Nie tak miała się czuć. Miała sobue uświadomić, że tylko ją w ten sposób traktuje, tymczasem efekt jest całkowicie odwrotny.
Wtedy zrozumiałem, że naprawdę ją złamałem. Za to zacząłem się jeszcze bardziej nienawidzić, jeżeli to w ogóle możliwe.
-A potem to tylko boli.-
-Hej, mała. Miałaś nie płakać. To tylko przesłuchanie.-
Miałem ochotę podejść do niej... Zrobić cokolwiek, by nie płakała. Powstrzymałem się od tego. Muszę zaufać Emily. W końcu to ona wymyśliła tę intrygę, żebym mógł się dowiedzieć co czuje Cenobia.
-Jeśli nie przestaniesz płakać, to zrobię coś, czego później będę żałować.-
Cenobia zaczęła się śmiac z tylko im znanego żartu. Uwielbiałem słuchać jej śmiechu. Tego czysto perlistego dźwięku, którego ostatnio mało słyszę. Zamknąłem oczy, próbując sobie wyobrazić jej uśmiech.
-Tęsknisz za tym?- Emily szepnęła
-Tęsknie.- odpowiedziała -Tęsknie za tym, jak śmiał się ze mnie, że nie potrafię wybrać, w co się ubrać i za tym, że kłóciliśmy się przez to, iż zostawił skarpetki na środku pokoju. Tęsknie za tym, że czasami się na mnie obrażał, a ja musiałam go przepraszać i za tym jak czuł się przy mnie pewnie, kiedy prawiłam mu komplemęty. I za tym, jak mówił do mnie ,,Tygrysku" z niezwykłym uczuciem. Za tym najbardziej tęsknie.-
-Nadal go kochasz.- stwierdziła
-A kiedykolwiek przestałam? Dlatego bałam się miłości. Kiedy kogoś pokochałam, nie potrafiłam przestać, mimo iż ten ktoś skrzywdził mnie wiele razy.-
Ja byłem tym ,,ktosiem". Wiedziałem o tym.
Skrzywdziłem ją przecież nie raz... A ona nadal mnie kocha.
Jestem okrutny.
-Jestem już zmęczona.- usłyszałem cichy szept Aniołka -Możemy już przestać rozmawiać?-
-Tak, jasne. Idź już spać.-
-Kocham cię, Emily.-
-Ja ciebie też.- szepnęła -Cukiereczku.- słyszałem w jej głosie śmiech -Ałłł...- zawyła
-Nie nazywaj mnie tak.- rzekła Cenobia ze złością
Wszystko ucichło a ja miałem czas, żeby wszystko przyjąć do świadomości.
Wszystko, nad czym się zastanawiałem, kierowało mnie do jednego wniosku: Maksymilian Maksym Alen jest największym dupkiem na świecie.
Emily wyszła z salonu ze spuszczoną głową.
-Nie lubie jej okłamywać.- rzekła nie patrząc na mnie -Nie lubie patrzeć jak cierpi. Pomagam ci tylko dlatego, że dzięki tobie byla szczęśliwa, i mam nadzieję, że niedługo tak samo będzie. Gdybyś zranił ją równie mocno jak Christoph, albo Michael a potem ją zostawił samą ze swoim cierpieniem, przyżekam ci, że bym cię zabiła z zimną krwią. Więc masz szczęście, że przy niej jesteś. Ale moja cierpliwość ma granice. Gdy nie wybaczy ci w przeciągu pięciu miesięcy, namówię ją do wyjazdu i ostatni raz zobaczysz ją na oczy.- spojrzała na mnie wkładając ręce do kieszeni -Więc mnie nie zawiedź i daj jej szczęście na jakie zasługuje.-
Zacisnąłem pięści i przytaknąłem.
-Masz rację.- powiedziałem spokojnie
Wyminąłem ją i ruszyłem do drzwi.
-Gdzie ty idziesz?- warknęła
-Do sklepu. Zauwarzyłem już, że ona uwielbia dziczyznę, dlatego chve zacząć od tego małego kroczku, by ją uszczęśliwić.-
Otworzyłem drzwi i wyszedłem. Czas zacząć się starać na Maxa.

Nie przestawaj mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz