10

902 44 1
                                    

-Myślisz, że to ma sens?- spojrzałam na Emily -Jeżeli do niego wrócę nic nie będzie takie samo. Ja o tym nie zapomnę, bo po prostu nie potrafię.- oparłam głowę na dłoni
-Powinnaś go wysłuchać.- zakomunikowała
-Wysłuchałam. Powiedział wyraźnie, że zdradził mnie, bo uważał, że nie chce mieć dzieci.- wyjaśniłam
-A nie chcesz?-
-Poraz setny ci powtażam, że chce.- walnęłam ręką o blat stołu
-Musiał mieć jakieś podstawy, żeby to zrobić.- Em usiadła na przeciw mnie
-Ale ty go usilnie bronisz.- pokręciłam głową -Powiedziałam mu, że chce mieć to dziecko, ale się boję. Sądziłam, że poczeka, ale on wolał wziąć sprawy we własne ręce. I wziął Evę.- westchnęłam -Nie powiedziałam mu, że się lecze, bo chciałam zrobić mu niespodziankę.- prychnęłam -Ja tego nawet nie mogłam nazwać leczeniem. Zachowywałam się jak kiedyś z innymi mężczyznami. Po prostu z niego piłam. Był jak mój prywatny zbiornik krwi.- przeczesałam włosy -Tu był mój błąd. Zamiast robić to powoli i stopniowo, to ja to przyśpieszałam. Czuje się okropnie.- załamałam ręce -Mimo tego nie mogę przestać czuć wstydu. Poszedł do innej, bo mnie już nie chciał.- zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam cicho szlochać
Emily podeszła do mnie i obięła mnie ramionami. Zaczęła mnie głaskać po plecach, po czym zaczęła śpiewać kołysanki. Położyłam ręce na stole i położyłam na nie głowę. Em nakryła mnie swoim ciałem i przytuliła. Oprócz żalu, rozpaczy i smutku czułam się bezpiecznie. Dlatego pozwoliłam sobie zasnąć.

-Ciociu!- Aly do mnie podbiegła i wyciągnęła do mnie rączki
-Cześć księżniczko.- podniosłam ją na ręce i przytuliłam -Tęskniłaś?-
-Tak. Gdzie jest wujek?- zapytała
Wymusiłam uśmiech, więc mógł wyglądać smutno.
-Musiał zostać w domu. Ale za to jestem ja, Sara, Viktor i Alex.-
-Aly nie męcz cioci.- powiedział Kristian -Źle się dzisiaj czuje.-
Spojrzał na mnie znacząco, czym przekazał mi, że wie. Nie byłam jakoś mocno wściekła. Spodziewałam się, że Emily powie mu, bo oni w przeciwieństwie do mnie i Maxa mówią sobie wszystko.
-Przepraszam.- powiedziała cicho Aly
-Nic się nie stało kwiatuszku.- pocałowałam ją w czoło i pozwoliłam by poszła pobawić się z Sarą i bliźniakami.
Spojrzałam w stronę drzwi wejściowych, w których stał ojciec Kristiana. Dzisiaj Aly była u swoich dziadków. Mężczyzna patrzył na mnie nie ufnie i z odrazą.
-Cześć tato.- podszedł Kristian do wkurzonego ojca -To jest Cenobia, przyjaciółka Emily.- wskazał na mnie -Zanim wyciągniesz pochopne wnioski, ona będzie mieszka z nami przez jakiś czas, bo ma pewne problemybw domu.- skrzywiłam się -I uprzedzając twoje następne pytanie: nie, nie sypiam z nią.-
Mężczyzna omiutł pomieszczenie i mnie wzrokiem, poczym wyszedł.
Kristian spojrzał na mnie i wszedł do jadalni.
-Co chcesz na obiad!?- krzyknął
Ruszyłam za nim zaplatając ręce z przodu.
-Dzieci lubią kurczaka.- przyznałam
-To już wiem, a ty?- spojrzał na mnie trzymając nóż w rękach, gdyż chciał pokroić jakieś warzywa.
-Nie jestem głodna.-
-Musisz coś jeść.- wrócił do krojenia
-Ujmę to inaczej: na samą myśl onjedzeniu chce mi się wymiotować. Ale jak tak bardzo się upierasz, to może sałatka owocowa, ale nie obiecuję, że nie zostanie wydalona z mojego organizmu w najbliższych 5 minutach po zjedzeniu.- warknęłam
-Nie musiałaś być tak niegrzeczna.- mruknął pod nosem
Westchnęłam ciężko.
-Przepraszam.- przetarłam czoło -Jestem zmęczona. Wynacz mi.-
-Jasne.- odpowiedział -Może się przejdziesz? Świeże powietrze zawsze dobrze robi na samopoczucie.-
-Wątpie, żeby to mi pomogło, ale pójdę. Dziękuję.-
-Nie ma za co. I najlepiej jakbyś przestała myśleć.- wsypał owe warzywa do miski
-Dzięki. Postaram się niedługo wrócić.-
Odwróciłam się i wyszłam. Gdy otworzyłam drzwi wejściowe pierwsze co poczułam to uderzające zimno. Jednak nie marzłam. Czułam tylko nieprzyjemny chłód, gdyż jestem wampirem. Zamknęłam drzwi i ruszyłam przed siebie. Szłam powoli, nie śpiesząc się. Chciałam wszystko sobie przemyśleć, ale ilekroć w mojej głowie pojawiało się imię ,,Max" ogarniał mnie żal i tęsknota za nim. Nie mogłam tak, po prostu to było dla mnie niewykonalne. Postanowiłam więc oczyścić swój umysł i ,,nie myśleć" jak polecilł mi Kristian.
Patrząc pod nogi szłam tam gdzie niosło  mnie serce. Wiatr lekko smagał moje ciało plącząc włosy i przyprawiając o dreszcze. Świat wokół się zamazał, i tylko ja w tym wszystkim byłam wyraźna. Nim się obejrzałam moje stopy zaglębiały się w ciepłym piasku gdześ na jakiejś plaży. Rozejrzałam się wokół. Okazało się, iż jest to plaża na której byłam ostatnio. Szłam pod wiatr, teraz patrząc przed siebie. Zdięłam buty i wzięłam je do rąk, po czym dalej wędrowałam na brzegu morza. Światło odbijało się w wodzie mieniąc się różnymi kolorami i pięknie błyszcząc. Woda wydawała się przejrzysta a wiatr... zdawało się, że ucichł pozwalając mi szfędać się w swojej samotności. Nic nie było takie samo bez Maxa. Nawet głupi spacer był nudny. Siadłam na skałach i odchyliłam się do tyłu opierając się z tyłu na dłoniach. Nie pozwoliłam sobie na płacz. Miałam już dość łez, więc nie wypuszczałam tych, które właśnie mi się cisnęły do oczu. Nie wiem ile tak siedziałam, ale na pewno straciłam poczucie czasu, bo kiedy aię ocknęłam był wieczór. Mimo tego i tak nie miałam zamiaru stąd iść.
-Przepraszam?- usłyszałam za sobą -Wszystko w porządku?-
Odwróciłam się i spojrzałam w szare oczy chłopaka. Moja twarz wyrażała smutek ale oczy były puste.
-W-wszystko okej?- zapytał
Zeskoczyłam ze skał po czym je obeszłam. Ruszyłam w jego stronę, a on się cofną. Stanęłam przed nim pociągnęłam go za bluzkę i pocałowałam. Nie byłam pewna, czy robie dobrze. Może chciałam się zemścić na Maxie?
Oczywiście jego usta nie były takie jak Maxa, ale dało się do nich przyzwyczaić. Były trochę chłodniejsze, większe i trochę bardziej twarde.
Odsunęłam się od niego a on zamrugał oczami. Otrząsnął się i lekko uśmiechnął w zawstydzeniu.
-Jestem Jack.- podał mi rękę nieśmiało
-Wiem.- odpowiedziałam -Zabierz mnie do siebie.-

Nie przestawaj mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz