Ten rozdział zawiera liczne wulgaryzmy. Za obrażenia psychiczne nie odpowiadam.
Zanim zaczniesz czytać włącz piosenkę.××××××××××××××××××××××××××××××××
Jestem Luna Esquirel, mam 23 lata i jestem Transformersem. Jestem narazie jedynym człowiekiem w oddziale Optimusa Prime'a. Ukrywam swoją postać Autobota, nikt o niej nie wie, nawet medyk Rachet.
Aktualnie jestem w lesie i szukam energonu. Idę sobie spokojnie przed siebie z urządzeniem od Rach'a ( skrót od Rachet ), a tu nagle sru coś mną rzuciło o drzewo. Podnoszę się i kogo widzę Airachnid. ( Media na dole ).
- No, no, no kogo ja widzę, czy to nie przypadkiem pupilek Prime'a. - zaśmiała się pajęczyca.
- O, a ja widzę pajęczą sukę bez procesora pod kopułą.- powiedziałam powstrzymując śmiech.
- Ty, ty przebrzydły insekcie, jak śmiesz się tak do mnie odzywać !- krzyknęła wkurwiona Airachnid.
- Ej nazwa ,, insekta " jest już zaklepana przez samego Megatrona i Starscream'a. - powiedziałam oburzona.
Ta oszołomiona tym co powiedziałam, nie mogła się odezwać. Użyłam żywiołu ziemi i ją unieruchomiłam. Jak kontroluję ziemię to i metal. Więc kawałkiem metalu zakryłam jej oczy,wziełam namierzacz energonu i poszłam szukać go dalej. Po godzinie łażenia po lesie, znalazłam upragniony energon. Wziełam moją nie zawodną i nie zniszczalną katanę, wziełam zamach, ściełam mały kawałek kryształu i zjadłam go jak landrynkę. Dla zwykłego człowieka energon jest bardzo szkodliwy wręcz śmiertelny, tak jak dla Transformersów Toxen. Wyciągłam komunikator.
- * Luna do bazy, znalazłam sporo energonu i brak w okolicy aktywności Con'ów teraz i na przyszłe 2 godziny. *
- * Tutaj Rachet i wysyłam Optimusa do twojej lokalizacji. *
- * Dobrze......... Doktorku. *
Przed rozłączeniem słyszałam głośny śmiech Cliffjumper'a i głośne warknięcie wiecznie nie zadowolonego medyka.
Po 3 minutach pojawił się most ziemny. Wyszli z niego Optimus, Bulkhead, Bumblebee, Cliffjumper i Arcee. Bulk, Cliff, Bee i Cee zaczeli wydobywać Energon, a Optimus podszedł do mnie.
- Spisałaś się Luna, tyle energonu wystarczy nam na kilka miesięcy, powiedz mi dlaczego na pomagasz ?- spytał się Prime.
- Po tym jak dowiedziałam się, że jestem adoptowana i mam nadnaturalne moce, jak was zobaczyłam czułam się jak bym znalazła prawdziwą rodzinę, wiedziałam, że ryzykuję swoje życie by wam pomóc.- powiedziałam.
- Beep bip beep ! (Luna jesteś ranna)- zapiszczał Bumblebee podchodząc do mnie i Optimusa.
- Wiem o tym Bee.- mruknęłam pod nosem.
- Beep bip beep ? (Ty mnie rozumiesz ?)- ja podwierdziłam kiwając głową na tak.
Optimus poprosił Rachet'a o most, ten po chwili się otworzył i wszyscy wraz z Energon'em przeszliśmy przez niego do bazy.
- Luna chodź opatrzę cię.- powiedział Rachet.
Grzecznie z nim poszłam do centrum medycznego przeznaczonego dla autobotów, posadził mnie na platformie dla ludzi, kazał usiąść na kozetce lekarskiej i kazał mi zdjąć koszulkę. Wziął z szafki zestaw do szycia i odkarzania ran ( dla ludzi ).
Aktywował swoją holoformę i wszedł na platformę. 26 letni chłopak o niebieskich oczach, białych włosach z dwoma pomarańczowymi pasemkami, 1.92 m wzrostu, umięśniony, ubrany w czarne spodnie, pomarańczową koszulę, czarne buty, a na koszulę zarzucony biały kitiel lekarski, a na nosie okulary. Posłał mi niezadowolone spojrzenie, a ja niewinnie się uśmiechłam. Delikatnie zaczoł odkarzać mi rany. Zaczeło kręcić mi się w głowie, przed oczami miałam mroczki. Zanim odpłynełam usłyszałam krzyk Rachet'a, bym nie zamykała oczu.
CZYTASZ
Księżniczka Cybertronu. [ZAKOŃCZONA]
FanfictionOpowiadanie o przygodach z Transformers Prime. Możliwa częsta edytacja. Transformers własnością Hasbro.