[ t h r e e ]

209 38 16
                                    

Avel

Warknąłem zirytowany, gdy podczas rozgrywania kolejnego meczu rankingowego poczułem wibracje telefonu w kieszeni. Rzuciłem na szybko ulta, po czym usunąłem się w najbliższe krzaki i użyłem Kamienia Powrotu. W tym czasie wyciągnąłem urządzenie i odblokowałem ekran, żeby odczytać wiadomość.

Od: Małpa

Szykuj dupę, pchło. Zaraz będziemy

Zamrugałem kilka razy zdziwiony, po czym zablokowałem ekran, powracając do gry. W jej słowniku słowo "zaraz" waha się od pięciu minut do godziny. Mam nadzieję, że uda mi się skończyć mecz, zanim ta wsza przyjedzie i zacznie mi truć dupę.

Uśmiechnąłem się szeroko do siebie, gdy na czacie wyskoczyła mi prywatna wiadomość od HandsomePrince.

[HandsomePrince]: Hejka, kochanie, grasz?

Zatrzymałem postać, żeby szybko odpisać;

do [HandsomePrice]: Daj mi tylko skończyć

Po chwili, z dzikim okrzykiem wykonałem ulta w stronę wrogiej bazy, pozwalając Feniksowi Kael'thasa skończyć nam grę. Na czacie sojusznicy zaczęli już pisać "gg", lub "gj", wysyłając sobie głupie emotki. Sam nie mogłem być gorszy, wysyłając im ziemniaka. Tak, smacznego, plebsie.

W tym samym momencie moje drzwi otworzyły się z hukiem, a dość sporych rozmiarów czarna torba z głośnym hukiem trzasnęła w przeciwległą ścianę. Coś nieprzyjemnie w niej chrupnęło, gdy do mojego pokoju wbiła Cora.

– Kłaniać się narody, wasza królowa się poświęciła i postanowiła zesłać na was swoje błogosławieństwo, zaszczycając was swą majestatyczną obecnością! – jej głos było zapewne słychać na drugim końcu ulicy. Oparłem się wygonie na fotelu, uśmiechając wrednie.

– Długo ćwiczyłaś tą przemowę przed lustrem? – zapytałem, rechocząc wrednie, gdy ta wskoczyła mi z impetem na łóżko i wciągając na nie swoją torbę. Spojrzała na mnie, a niebieskie włosy opadły jej na twarz. Wyszczerzyła się do mnie, wskazując na mnie palcem.

– Jak śmiesz odzywać się nieproszony w obecności królowej? – odparła, po czym odpowiadając na mój wredny uśmiech, rzuciła – Nie, wbiłam tu na żywioł. Nie mam zamiaru marnować na Ciebie chociażby sekundy mojego bezcennego życia, plebsie.

Przewróciłem oczami, śmiejąc się głupio. W tym samym momencie poczułem jak coś z impetem uderza mnie w twarz. Poduszka miękko odbiła się od mojej mordy, lądując na podłodze. Spojrzałem na nią, po czym puknąłem się w czoło.

– Tu się puknij, najlepiej krzesłem. 

– Nie pierdol tyle, tylko rusz swoją tłustą dupę i przynieś mi krzesło.

Przewróciłem oczami, po czym faktycznie podniosłem swe zacne cztery litery i ruszyłem do pokoju obok po białe, składane krzesło, które ustawiłem koło biurka. Ukłoniłem się teatralnie, po czym rzuciłem;

– Tron gotowy, moja pani.

– Nie postarałeś się, sługusie – odparła, rozsiadając się na krześle i wyciągając laptopa z torby. Westchnąłem z cierpieniem, po czym usiadłem na swoim miejscu. Wyszedłem do pulpitu, po czym zadzwoniłem do Eden'a. Po dwóch sygnałach odebrał, a ja usłyszałem jego głęboki głos.

– Cho'gal jest w rotacji. Azazel, zagrasz? – zapytał na wstępie, ignorując mnie. Pff, jeszcze będzie tego żałował. Takiego seksiaka jak ja się nie ignoruje.

– Yup, ino daj mi wejść do gry – zaśmiała się. W między czasie zostałem zaproszony do drużyny przez moje kochanie, które postanowiło dzisiaj zagrać E.T.C. Sam dla jaj zmieniłem mojego czarodzieja  na Novę, tą seksowną - ale nie tak jak ja - blondyneczkę.

W międzyczasie Cora wyciągnęła z plecaka linijkę, którą palnęła mnie z całej siły w łeb. Posłałem jej znudzone spojrzenie, a ta zaczęła mi ów przedmiotem jeździć wzdłuż kręgosłupa. Az mruknąłem, gdy przyjemny dreszcz przeszył mnie na wylot. Ta parsknęła rozbawiona, zabierając dłoń.

– Niee, rób mi tak dalej, tak jest mi dobrze – zamruczałem, a ta z miną cierpiącego katusze wykonała moją prośbę. – Taaak.

– Nie, nie wolno. – zabrzmiał z głośników głos Edena – Tylko ja mu mogę robić dobrze.

W tym samym momencie Cora odsunęła się ode mnie i wybuchnęła śmiechem, podczas gdy ja ze zboczonym uśmiechem przybliżyłem się do mikrofonu i zamruczałem. Tak, ja chcę.

Zaśmiałem się chwile po tym, odsuwając na bezpieczną odległość. Zakręciłem się na krześle, drąc się przy tym. Cora spojrzała na mnie z litością, podczas gdy jej krótkie włosy spięła na czubku czarną spinką.

– I to niby ja mam się tym krzesłem puknąć?

– Ja tam mogę go puknąć – przerwał jej Eden, a ja zachichotałem głupio.

– No, chciałbyś, ja taki łatwy nie jestem – rzuciłem, starając się utrzymać powagę, co przychodziło mi z trudem. Takie towarzystwo trafia się rzadko, dlatego mam zamiar korzystać z ich usług przez całe wakacje.

Nawet nie wiek kiedy nasza rozmowa przeszła na temat wyglądu. Eden opisał się jako farbowany albinos, o siedem centymetrów wyższy ode mnie, mającego metr siedemdziesiąt siedem, o czarnych oczach i niedowadze.

– Jakim cudem ty taki chudy jesteś?! – wydarłem papę do mikrofonu, zaczynając dramatyzować. – Ja też chcę!

– Znaczy, ja jestem wysoki i to raczej dlatego. – odparł, po czym dodał – No i mam kaloryfer.

– Chyba w domu – mruknęła Cora, a ja zacząłem się śmiać jak pajac.

– Send nudes – rzuciłem, imitując zmysłowy i seksowny głos,co nie wyszło mi ani trochę.

– Taak, wyślij! – rzuciła rozentuzjazmowana dziewczyna, machając łapami. – Sprzedam je na PornHubie!

Ten wieczór zapowiadał się obiecująco.


///


NIE BIĆ MNIE, NIE CHCIAŁO MI SIĘ PISAĆ, OK.

TAK, WIEM, MAM PROBLEMY ZE SOBĄ I SAMODYSCYPLINĄ, ALE MOJE LENISTWO OSIĄGNĘŁO WYŻSZY POZIOM.

Wiem, mało Edena, no ale trzeba wprowadzić w klimat i fabułę. Edvel będzie, spokojnie.

Ogółem wysyłam pozdrowienia dla;

@Yuri_Katsuki który daje mi kopa w dupę, żebym pisała, loff

@bawerder który mnie stalkuje na watt XDDDDDDDDDDDDD

DOBRANOC MORDY, DO KIEDYŚ

Więcej niż Gra [yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz