#3

18 4 4
                                    

Pov Marcjanna

<Żaneta>

Ją poznałam na początku mojego pobytu w tej szkole. Byłam jeszcze w innej klasie ona przychodziła na moje piętro z moim dawnym kolegą ze starej szkoły. Wydawała się trochę chamska więc nie chciałam z nią gadać w sumie nawet jej nie lubiłam. Unikałam jej jednak moja znajoma uważała ją za spoko laske i często rozmawiały ja jednak trzyamałam ją na dystans by nie pokazywać, że się trochę boje co powie. Stałam obok przy ścianie z moimi znajomymi ze starej klasy. Spojrzała na mnie bardzo
dziwnym wzrokiem i z lekką przewagą zwróciła się do mnie.

- Tam są drzwi... - zasmiała się a ja w sumie nie wiedziałam co powiedzieć.

- Wiem.

- Możesz nimi wyjść i nie wracać. - zasmiała się ponownie, tym razem głośniej.

Stwierdziłam, że nie warto tego nawet komentować. Odwróciłam się do niej i zaczęłam rozmawiać z Krzyśkiem. Żaneta gadała do mnie przez jakiś czas jendak ja ją zlałam. Po pewnym czasie zaczęłam strasznie zle się czuć więc poszłam do pielęgniarki. Przy drzwiach stała Żaneta. - Serio? - pomyślałam zbliżając się do niej.

- Oo cześć. - wypowiedziała dosyć radośnie.

- Cześć. - spojrzałam i nawet nie chciałam dalej prowadzić tej rozmowy.

- Czekamy na Wikę zle się poczuła a tobie co?

- Kręci mi się w głowie ogólnie mi słabo. - dodałam bez silnie.

-No tak, trudno ja muszę się zwijajać.

- No pa.

Stałam jeszcze dosyć długo czekając aż Wiktoria wyjdzie i będę mogła wejść ja. Usiadłam na ławce przy drzwiach do pielęgniarki, niestety nie zdążyła mnie przyjąć i musiałam iść do domu. Kiedy szalam spotkałam Żanete.

-Idziesz do domu? - spojrzała.

- Tak, zwolniłam się z ostatniej lekcji.

- Okey... Ty chodzisz do klasy z Szczepanem? - niewinnie się uśmiechnęła.

- Tak w sumie znam go od ponad sześciu lat. - odpowiedziałam otwarcie.

- Serio? - uśmiechnęła się z ciekawością. - Bo wiesz... Fajny jest. - wyciszyla lekko ton.

- Hahahha. - Zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam na Żanete ta jednak była bardzo zmieszana. -Ehhh spokojnie, nie śmieje się z ciebie po prostu kiedyś też mi się podobał.

- Ahhh... Okey a teraz? - niepewnym głosem się do mnie zwróciła.

- Teraz? Nieeee ! Wogle to stara bajka. - uniosłam głos, uspokajając ją przy tym.

- Podoba Ci się ktoś?

- Nie, mało jest tu chłopów w moim typie. - uśmiechnęłam się. - Na razie nie widzę takiego który wzbudził by moje zainteresowanie.

- Dobra, ja idę na razie. - poszła w stronę swojego mieszaknia ja poszłam na przystanek.

Kolejne dni które mijały dały mi do myślenia by przenieść się do innej klasy tam gdzie jest Żaneta nawet ją polubiłam, więc jak przyszedł dzień zmiany kalsy od razu ją zawołałam a ta bardzo się na ten fakt uciszyła od razu mnie przytuliła i zaczęła ze mną gadać nawet siadła ze mną w ławce. Klasa okazała się całkiem miła i przyjazna. Żaneta opowiadała mi dużo historii które były nawet ciekawe. Siedziałam i z ciekawością słuchałam co ma mi do powiedzenia. Początki tej 'przyjaźni' były dosyć ciakwe miłe i ogólnie trwałe. Pewnego dnia przeszła na moje piętro moja stara znajoma ze szkoły która aktualnie chodziła z Pawłem do tej samej klasy. Paweł szedł na dół na nasze piętro i rozmawiał z kolegami nie daleko schodów.

Szczęście nie jedno ma imięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz