HoSeok zadzwonił do XianMei po tym, jak choreograf stwierdził, że NamJoon lepiej załapał choreografię, niż on. A to oznaczało, że J-Hope miał poważny problem.
Głos XianMei brzmiał jakoś dziwnie. Jakby dziewczyna nie do końca słuchała tego, co mówił do niej chłopak, ale HoSeok postanowił nie pytać. Może dziewczyna po prostu była niewyspana?
A jeśli stało się coś złego, to sama mu o tym powiedzieć, jeśli będzie chciała.
-Więc spotkamy się w Akademii, tak?- spytał, wychodząc z szatni.
TaeHyung coś do niego powiedział, ale HoSeok machnął na niego lekko głową, na co V naburmuszył się o poszedł do JungKooka.
-Tak- odpowiedziała mu dziewczyna.
-Więc do zobaczenia na miejscu.
-Jasne.
Rozłączyła się, a HoSeok miał dziwne przeczucie, że działo się coś naprawdę złego.
*
XianMei wsunęła telefon do przedniej kieszeni spodni, wzdychając cicho i przeczesując palcami włosy.
-Wybacz, malutka- powiedziała, głaszcząc delikatnie małą dłoń nieprzytomnej siostry.- Da Jie musi już iść. Twój Ga Ga potrzebuje mojej pomocy, więc powinnam tam iść, prawda? Nawet, jeśli nie mam ochoty.
Odpowiedziała jej cisza, ale XianMei i tak wiedziała, że LinYie by się z nią zgodziła, gdyby była przytomna. Nawet pośpieszałaby swoją siostrę.
XianMei podniosła się z taboretu, pochyliła się i delikatnie pocałowała dziewczynkę w czoło, po czym wyszła z sali.
Stukot podeszw sandałów o kafelki odbijał się echem od ścian prawie pustego korytarza, a nieprzyjemny zapach, typowy dla szpitali, drażnił nos. XianMei opuściła szpital, zagrażając dolną wargę.
*
-Nadal nie mam pojęcia, dlaczego nie wychodzi mi ta choreografia - jęknął HoSeok, wiążąc ciasno buty do ćwiczenia.
Chinka westchnęła cicho, wiążąc włosy w koński ogon.
-Stało się coś, zaraz przed tym, jak zaczęły się twoje problemy z tańcem?
Jung zmarszczył brwi, patrząc na dziewczynę, w głowie szukając wspomnienia, które mogłoby być odpowiedzią.
-Przeglądałem komentarze na naszym blogu - odpowiedział ponuro.
Chinka mruknęła cicho, zachęcając chłopaka do mówienia.
-Było tam sporo komentarzy - kontynuował ciemnowłosy. - Dużo osób powiedziało... Że nie nadaję się na tancerza. Że nie potrafię tańczyć. To wtedy się to zaczęło.
Brwi Mei uniosły się, gdzie dziewczyna spojrzała z lustra na kolegę.
-Więc przejąłeś się tym, że twoi fani uważają, że nie potrafisz tańczyć - podsumowała.- W sumie logiczne, ale nie powinieneś brać dobie tego do serca.
HoSeok spojrzał na nią zdziwiony. XianMei odwróciła się na pięcie, zbliżyła do J-Hope'a i kucnęła przed nim.
-Uczęszczałeś do jednej z najlepszych szkół tańca w Azji, najlepszej w Korei Południowej i byłeś najlepszy. Naprawdę myślisz, że tamte komentarze mówiły prawdę?
Mei nie dała chłopakowi odpowiedzieć.
-Oczywiście, są ludzie lepsi w tańcu od ciebie, ale w Korei nie ma nikogo takiego. Poza tym, zawsze dawałeś z siebie wszystko, a twój taniec nie był tylko zestawieniem kilku kroków i muzyki.
HoSeok spojrzał na dziewczynę, marszcząc brwi.
XianMei uśmiechnęła się przyjaźnie.
-W twoim tańcu widać było, że kochasz to robić - kontynuowała.- Masz ten problem, bo za bardzo skupiasz się na dążeniu do perfekcji, albo za bardzo próbujesz się komuś przypodobać. A to nie jest najważniejsze i musisz pozbyć się tego dziwnego nawyku przejmowania się wszystkim i każdym. Czasem nie warto słuchać ludzki.
Poklepała chłopaka po udach, podniosła się z klęczek i wyciągnęła do Junga dłoń.
-Mieliśmy tańczyć, a na razie tylko siedzimy.
HoSeok pokiwał powoli głową, łapiąc Chinkę za dłoń i pozwalając jej poprowadzić się na środek sali.
-Czemu chcesz mi pomóc?- spytał, kiedy dziewczyna wzięła pilot od wieży.
Mei mruknęła cicho, zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Tak naprawdę, to zawsze cię podziwiałam - zaczęła, nieco niepewnie.- Twój taniec był niesamowity, a twoje ciało poruszało się z taką lekkością, której ja długo musiałam się nauczyć... I chyba... Byłam zazdrosna... Odrobinkę - jej policzki zarumieniły się.- Chcę ci pomóc, żeby twoje starania w szkole nie poszły na marne.
J-Hope nie odpowiedział. Wpatrywał się w Chinkę z lekko rozwartymi ustami, zszokowany.
-To co, tańczymy?- XianMei postukała palcem o pilot.
HoSeok przytaknął.
-Dobra. Pięć, sześć, siedem i...