Zawsze Krok Za Tobą

278 15 0
                                    

     Hermiona patrzyła na jego grób. Nie chciała, nie mogła uwierzyć, że tak to się skończyło. Przecież wszystko miało być inaczej! Mieli być szczęśliwi. Miała wyjść za niego za mąż, mieli mieć dwójkę, no może trójkę dzieci. Wojna miała się skończyć, a oni mieli potem dalej żyć w spokoju, nie martwiąc się o następny dzień, o to, czy wróg nie stoi za zakrętem. Pamiętała dzień bitwy, jakby to było wczoraj, a nie dwa lata temu. Nikt się tego nie spodziewał. Zaatakowano Hogwart, wszystko szło tak jak zakładali. Dopóki Voldemort nie stanął naprzeciw Harry'ego. Wiedzieli, że mogą zginąć oboje, ale to co się wydarzyło przekraczało wszelkie wyobrażenia. Harry zginął, Voldemort także, ale w tedy Bellatrix dostała szału. Zaczęła zabijać wszystkich po kolei, część Śmierciożerców się do niej przyłączyło, ale większość sama była przerażona. W tedy w Bellatrix uderzyły trzy zaklęcia: Severusa, Minerwy i jej. Długo się broniła, ale mieli przewagę. Jednak pojawił się problem. Severus był wyczerpany po wcześniejszych pojedynkach, nie miał już wystarczająco dużo sił. Zginął. Po tym jak Bellatrix zmarła. Upadł na ziemię, zaczął drgać. Podbiegła do niego, chciała mu pomóc, ale nie potrafiła. Spojrzał na nią. Uśmiechnął się. Pierwszy raz widziała jak się uśmiecha, był to najpiękniejszy uśmiech jaki widziała. Wyglądał na mniej zmęczonego i młodszego. Pokochała ten uśmiech, ale dane było jej go zobaczyć tylko raz. Wyszeptała, że go kocha, żeby jej nie zostawiał, ale on jedynie pokręcił głową i pogładził jej włosy:

- Też cię kocham, Miona, ale to już czas, moja rola się zakończyła, teraz ty i nasze dziecko macie żyć, szczęśliwi. Żyj za mnie, a ja będę w każdym twoim uśmiechu, zawsze krok za tobą – wychrypiał.

Przytuliła się do niego ostatni raz, czując jego żywe ciało. Te słowa były tak do niego nie podobne, tak tkliwe, ale wiedziała, że ma rację. Teraz tylko musiała wychować ich córkę, a potem do niego dołączy... Na razie jednak zasypiała i budziła się z jednym wspomnieniem, z jego uśmiechniętą twarzą. Kochała go. Kochała jego wredność, jego chłód, jego sposób bycia. Nienawidziła jednak wszystkich tych par, którzy mogli żyć długo i szczęśliwie, którzy mogli umrzeć razem, bo to było jej jedynym marzeniem, największym i niespełnionym.

Zanim się obejrzała, sama stała się chłodną, wredną Mistrzynią Eliksirów. W wiecznej żałobie, wiecznie wybuchająca płaczem na widok swojej maleńkiej córki, ale do czasu. Musi się nauczyć skrywać emocje. W końcu przez pewien czas, miała do tego najlepszego nauczyciela. 

 MiniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz