Rozdział 3

4 1 1
                                    

Jeff!!!Jak się spało? *Brak odpowiedzi* Jeff! Stary, to nie jest śmieszne!!! O nie...

I wtedy to usłyszałem. Charakterystyczny jęczący dźwięk wydawany przez zombie.  Dochodził z bliska. Bardzo bliska.

Ale to nie było w tym momencie moim największym problemem. Z Jeffem jest coś nie tak. Nie reaguje...

W tym momencie jakby czytał w moich myślach rzucił się na mnie. Zielona piana trysnęła z jego pyska. Na szczęście nie trafiła we mnie, już byłoby po mnie. 

Więc jednak. Stało się. Jeff nie przetrwał fali zombiaków. Był dla mnie jak starszy brat! Nie czas teraz na rozterki, mój najlepszy przyjaciel chce mnie zabić!

Nie miałem za dużo czasu. Wziąłem to, co było pod ręką, czyli zardzewiałą łopatę, i z całej siły rąbnąłem go nią w głowę. Chyba zadziałało.

Zapomniałem wspomnieć, że piana zombiaków zagraża zdrowiu tak samo jak zjedzony mózg. Zamienicie się w zombie tak czy tak.

Teraz nadzieja tylko w Tomie. Jestem beznadziejny w walce z zomiakami, a Tom to mistrz. Znalazł jakiś pistolet w szafie ojca, naboje i teraz głównie dzięki niemu nasza trójka, która przed chwilą skurczyła się do dwójki, tak długo przetrwała.

Mój plan to:

1. Pójść do mieszkania Toma z łopatą w ręce.

2. Jeśli Tom nie żyje zabrać pistolet i naboje, a Toma walnąć łopatą (nie chcemy zabijać naszych przyjaciół)

3. Jeszcze nie wiem co mogę zrobić jeśli Tom będzie żywy. Raczej nie będzie zbyt zadowolony z tego, że być może zabiłem Jeffa, ale z drugiej strony co miałem zrobić? Po prostu, jeśli T (czyt. Ti) będzie żył, albo będziemy odpierać fale zombiaków, albo uciekniemy i znajdziemy inną kryjówkę.

Zobaczymy, czy ten plan wypali.

Z jak zombieWhere stories live. Discover now