Rozdział 58 Będziesz moją poduszką!

3.7K 375 65
                                    

Sengoku Night Blood Opening song HD

– Vivian –

Moja podróż z Paitem trwała już około tygodnia. Wbrew moim przypuszczeniom las okazał się o wiele bardziej rozległy i tajemniczy. Gdyby nie wysłannik brata na pewno bym się zgubiła i coś by mnie zabiło.

~ Phi! ~ prychnął Kelpie. ~ Na mojej warcie nie umrzesz, głupia dziewucho! ~ rzekł pewnie, a ja zachichotała, tym samym sprawiając, że Pait spojrzał na mnie.

Chłopak zatrzymał się. Zrobiłam to samo. Znamy się może niedługo, lecz zdążyłam go polubić. Choć nasze cele są różne, pragnę zapamiętać każdy spędzony z nim dzien. Tęsknie za Askalonem, lecz wiem, że każdego dnia próbuje się ze mną skontaktować. Niestety, ale mu się to nie udaje. Według Kelpiego powodem jest to, że bariery wokół Nerfersu są o wiele silniejsze niż wcześniej. Nasza dwójka zgodna była co do tego, że sprawcą tego był Eden.

– Znów z nim rozmawiasz? – spytał, siadając na trawie. Nie odpowiedziałam, wiedząc, że zapewne sam już zna odpowiedź.

Zakręciłam się parę razy, czując jak wiatr targa moje włosy. Moja sytuacja jest beznadziejna, lecz muszę przyznać, że niektóre miejsca w tym królestwie są dość urokliwe. Na przykład ta polana. Mam wrażenie, że kąpię się ona w promieniach wschodzącego słońca. To piękne... Zamyśliłam się. Od chwili, w której odzyskałam pamięć to właśnie moje wspomnienia i marzenia sprawiały, że jeszcze się nie załamałam. Kroczyłam dalej, mając pewność, że cel uświęca środki. Nie oglądałam się za siebie, nie chcąc sprawić smutku sobie i bliskim mi osobom. Miałam jednak świadomość tego, jak wiele już musiało stracić życie... albo duszę. Sprawa z Yinerem w dalszym ciągu mnie dręczyła, lecz starałam się tego nie okazywać.

– Tak, – przyznałam, wpatrując się w niebo – choć jest bardzo nieuprzejmy, muszę przyznać, że to dość odprężające – zażartowałam, a chwilę później obok nas pojawił się oburzony Nefis. Wraz z Paitem wybuchneliśmy śmiechem.

– Ja jestem nieuprzejmy?! – ryknął niebieskowłosy. – Ja?! Przecież to wy ludzie jesteście strasznymi ignorantami i nie cenicie tego, co macie! – fuknął wściekle, a ja podrapałam go za uchem. Chłopczyk westchnął, po czym wraz ze mną usiadł na ziemi – a dokładnie położył się obok. Nie przestałam go drapać, chcąc go trochę udobruchać i pokazać mu, że jest cennym dla mnie przyjacielem.

Pait wpatrywał się w naszą dwójkę. Czułam jego wzrok, chociaż sama patrzyłam się na Kelpiego. Po upływie paru minut, Nefis zamknął oczy. Wzięłam go na ręce i przytuliłam do swojej piersi. Kelpie jest taki malutki, zupełnie jak dziecko. Patrząc na niego mam wrażenie, że rozmawiam i dotykam chłopca, jednak po chwili przypominam sobie, że tak naprawdę jest on legendarną istotą, jednym z trójki strażników.

– Skąd wiedziałeś, że będę akurat w wiosce Lmies? – spytałam niespodziewanie, przenosząc swój wzrok na Paita.

Ciekawiła mnie jego odpowiedź. Przecież mogłabym, być w jakimkolwiek innym miejscu niż jego wioska i co wtedy? Nasze spotkanie było przypadkowe, a może po prostu wiedzieli gdzie będę? A jeśli tak, to skąd? Czyżby mieli coś, co pozwala im sprawdzić przyszłość? Miałam dużo pytań, a mało odpowiedzi.

Chłopak wzruszył ramionami, wyciągając coś ze swojej torby. Była to mała mapka przedstawiająca wioskę Paita i drogę do miejsca naszej ucieczki. W ciągu kilku dni widywałam ją dość często. Jego wzrok był utkwiony w kawałku pergaminu.

– Nie wiedziałem – odpowiedział, zaskakując mnie.

Przyciągnęłam Kelpiego mocniej do swojego ciała, a ten mruknął coś pod nosem. Wyglądał uroczo.

– A więc jak to możliwe, że mnie znalazłeś? – spytałam, lecz po chwili do głowy wpadła mi pewna odpowiedź. – W Nerfersie jest więcej osób, które mają takie samo zadanie, co ty?

To było by najlogiczniejsze rozwiązanie. Jeśli Yiner rozmieścił swoich ludzi w prawie każdej wiosce, mieście i innych tego typu miejscach, miałby pewność, że na pewno trafię na jednego z jego wysłanników. Jednak mam wrażenie, że to ma także drugie dno. Jeśli w Nerfersie jest tak wielu jego ludzi z takim zadaniem, to co gdyby okazało się, że jest tu jeszcze jedna grupa? Na przykład taka, która ma za zadanie przekonać wieśniaków do racji mojego brata?

– Tak, masz rację – przyznał, rzucając mi krótkie spojrzenie.

Przez moment jeździł palcem po mapie, po czym uśmiechnął się.

– Jeśli dobrze pójdzie za jakieś dwie-trzy godziny dotrzemy do powozu, a później jeszcze jakieś cztery dni jazdy i ujrzymy port. Później będzie już z górki! – zawołał, chowając przedmiot do torby.

Uśmiechnęłam się. Już niedługo zobaczę Askalona. Wrócę do domu. Byłam podekscytowana, co nie uszło uwadze chłopaka. Pokręcił głową, po czym przysunął się do mnie i pogłaskał Kelpiego po głowie.

– Trudno uwierzyć, że ktoś tak niewielki widział tak wiele, prawda?

Skinęłam głową, a kociouchy otworzył zaspany oczy. Odsunęłam go delikatnie od siebie, a ten przeciągnął się, leżąc.

– Tak, to dość trudne... – przyznałam, przyglądając się Nefisowi.

Kelpie posłał mi zirytowane spojrzenie, po czym mocniej wtulił się w mój brzuch.

– Obudziłaś mnie – stwierdził zbulwersowany. – Więc poniesiesz tego teraz konsekwencje i będziesz robić za moją poduszkę – rzekł z złośliwym uśmiechem na twarzy.

Pokręciłam głową, chcąc oddalić od siebie niebieskookiego. Ten jednak nawet nie drgnął, a ja po kilku minutach odpuściłam. Kelpie jest bardzo silny, choć na takiego nie wygląda. Spojrzałam na Paita z błaganiem o pomoc w oczach, a ten szturchnął Nefisa.

– Ej, kolego, musimy już iść, więc jeślibyś mógł...! – nim skończył, odleciał parę metrów dalej.

Zasłoniłam usta dłonią, myśląc, że chłopak się zranił. Jednak widząc, że w momencie, w którym powinien się zetknąć z ziemią jego ciało zwolniło, odetchnęłam z ulga. Kelpie nie chciał go skrzywdzić, a od siebie oddalić.

– Spadaj, ona teraz robi za moją poduszkę i jeśli będziesz starał się mi ją zabrać, wyrzucę cię w kosmos – syknął zbulwersowany Nefis, mocniej się we mnie wtulając. Chcąc go uspokoić, zaczęłam głaskać go po głowie.

– Kelpie, już dobrze... – szepnęłam. – Wierzę, że po tym co zrobiłeś, Pait z przyjemnością zarządzi przerwę, na której zdążysz się wyspać – oznajmiłam, spoglądając na leżącego niedaleko chłopaka. – Mam rację, prawda?

Kelpie uniósł nieznacznie powieki i otoczył naszą dwójkę dziwną barierą w niebieskim kolorze. Miałam wrażenie, że utkana jest ona z przezroczystego materiału z namalowanymi wzorkami.

– Teraz nikt nie będzie mi przeszkadzać... – mruknął, zamykając oczy i odpływając na dobre.

Posłałam Paitowi przepraszające spojrzenie, po czym sama położyłam się na trawie. Uważałam, by przypadkiem nie zrzucić z siebie chłopca. Spoglądałam w niebo, zastanawiając się nad wszystkim, co w ciągu tak krótkiego okresu czasu mnie spotkało.

CDN

Ech, Kelpie się rozkręca, nie sądzicie? Kolejny już w sobotę ;)

(Data opublikowania tego rozdziału: 12.10.17r)

AskalonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz