Kösem miała już wychodzić, ale Kemankeş wcześniej zamknął drzwi. Gdy zorientowała sie, że są zamknięte odwróciła sie i spojrzała na Wezyra, który właśnie zbierał z ziemi kawałki doniczki. Sułtanka postanowiła sie nie odzywać i obserwować co zamierza zrobić z tymi śmieciami. Kemankeş pozbierał wszystkie kawałki, następnie położył je na biurku. Wziął miotłę i zaczął zamiatać ziemię razem z zwiędłym kwiatkiem pod dywan. Sułtanka przyłożyła dłoń do ust, uważała, że to jest ohydne. Gdy Kemankeş skończył zamiatać usiadł przy biurku i zaczął składać doniczkę, co mu nie wychodziło. Za każdym razem, gdy miał ułożoną połowę, a ona sie rozpadała, wydymał wargi i spoglądał błagalnie w stronę Sułtanki. Kösem chciała w końcu wyjść z jego Komnaty, czekała, aż złoży tą przeklętą doniczkę i ją wypuści. Zauważyła, że sobie nie radzi dlatego postanowiła mu pomóc dla świętego spokoju.- Wypuścisz mnie jak Ci pomogę?
- Może... - uśmiechnął sie w stronę Kösem.
- Dobrze, pomogę Ci, ale żebyś sobie nie myślał, że robię to z dobrego serduszka. Chcę w końcu stąd wyjść. - mówiąc to podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła z niej klejący płyn zrobiony z roślin.
Następnie podeszła do biurka, położyła na nim płyn i spojrzała na Wezyra.
- Czy mógłby Pan łaskawie wstać? Nie mam zamiaru składać Ci tej doniczki stojąc.
- Nie. Wygodnie mi sie siedzi, a ty mogłabyś sobie postać, nic ci sie nie stanie Pani, jak cie nogi trochę pobolą... poza tym czytałem, że jak sie stoi i nogi zaczynają boleć, to oznaka, że sie chudnie, a tobie by sie przydało schudnąć najdroższa Sułtanko. - ponownie sie uśmiechnął do kobiety, która zaczęła już sklejać doniczkę.
- Słucham?! Gdzie ty takie głupoty wyczytałeś?! Ja mam schudnąć?! Wypraszam sobie! Sklejaj sobie sam tą doniczkę Albańska pchło! - Sułtanka chciała odejść w stronę drzwi, ale Kemankeş złapał mocno jej rękę na co sie odwróciła i spojrzała na niego zirytowana jego zachowaniem.
- Po pierwsze; z tym chudnięciem żartowałem, masz piękną figurę Sułtanko. Po drugie; nie umiem sklejać. Po trzecie; Nie jestem Albańską pchłą! Czy ty widzisz Pani, abym ja był mały, czarny, nieumięśniony i wkurzający?
- To teraz ja ci odpowiem. Po pierwsze; nie pozwalaj sobie na takie teksty, nie myśl, że jak będziesz tak mówić to cie polubię. Po drugie; bardzo śmieszne. Po trzecie; dwie rzeczy sie zgadzają: czarny i wkurzający. Skończmy może tą rozmowę bo ona nie ma sensu.
- Zgadzam sie.
- Mógłbyś puścić moją rękę? Zaczęła mnie boleć, a chyba chcesz mieć tą diabelską doniczkę?
Kemankeş puścił rękę Sułtanki, a ona kontynuowała sklejanie doniczki. Musiała sie schylić, ponieważ biurko nie było wysokie.
Gdy doniczka była w połowie sklejona, Sułtanka spojrzała na Kemankeşa, który patrzył przez ten cały czas na jej biust. Wyprostowała sie szybko.
- Gdzie ty sie patrzysz?! Nie wstyd ci?! Ja ci sklejam tą szatańską doniczkę, a ty mi dziękujesz patrząc sie na... - w tym momencie Kösem zastanowiła sie, co powiedzieć, nie wypada jej mówić o takich rzeczach.
- Na...? - Kemankeş podniósł brwi patrząc dalej w to samo miejsce.
- Tam, gdzie nie powinieneś! Oczy mam wyżej przeklęta Albańska pchło!
- Tylko nie pchło! Rozmawialiśmy o tym... ropucho! - odwrócił wzrok w stronę okna.
- Nazywasz mnie ropuchą?!
- Nie dość, że gruba to jeszcze głucha... - powiedział Wezyr pod nosem na tyle cicho, aby Sułtanka nie mogła go usłyszeć.
- Słucham?
- Nic, nic, nie będę sie już odzywał. - westchnął Kemankeş wpatrując sie w miasto widoczne za oknem.
***
- Spokojnie, nie zajmuje sie tobą, ponieważ stara sie pomagać matce w rządach. Na pewno za niedługo wezwie cie do siebie i spędzicie cudowną noc. - powiedziała pocieszająco Atike, przejeżdżając dłonią po plecach Faryi. Starała sie pocieszyć przyjaciółkę, która od kilku tygodni chodzi smutna.
- Atike, a co jeżeli znalazł sobie nową hatun i woli z nią spędzać czas? Może już sie mną znudził? - powiedziała przez łzy Farya.
- Jakby miał nową hatun, pierwsza bym sie o tym dowiedziała, poza tym matka nie pozwoliłaby sprowadzić kolejnej, ona również ma dość tych wszystkich kobiet, które plątają sie po pałacu. - uśmiechnęła sie do kobiety.
- A słyszałaś może, co ludzie mówią o Wielkim Wezyrze i Sułtance Valide? - Farya zmieniła temat.
- Nie, a co mówią? - Atike spojrzała na przyjaciółkę z zaciekawieniem.
- Niektórzy mówią, że twoja matka i Kemankeş mają romans. Ja raczej w to nie wierzę. Oni nawet nie chcą siebie na oczy widzieć, a co dopiero dotykać... i to jeszcze w taki sposób. - kobieta zaśmiała sie, Atike do niej dołączyła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, witam B)W tym rozdziale było mega dużo rozmów, ale No jakoś tak wyszło :o
Tak sie przyznam, że dialog Kosi i Kemcia chciałam poprowadzić inaczej, kusiło mnie, żeby napisać coś takiego:
Kemi: Po pierwsze: Żartowałem, masz piękna figurę Sułtanko. Po drugie: Nie umiem sklejać...
Kosia: Każdy umie sklejać idioto.
Kemi: Ja nie umiem, w przedszkolu tylko śpiewaliśmy i rysowaliśmy, sklejania nie było.
Kosia: Chuje, muje dzikie węże!
I coś tam dalej, chodziło mi najbardziej o ten fragment :V Ale No niestety nie mogło tak być :C Może w przyszłości zrobię książkę "Wspaniałe Stulecie: Sułtanka Kösem Parodia" .-.
A teraz pytanie na śniadanie:
Jak myślicie, czy coś sie będzie działo w Komnacie Kemisia? B)) Czy może sklei mu tą doniczkę i posunie (niczym waleń) do swojej Komnaty?P.S. To "P.S." Jest do mojej córki wowiczka B) Córa, tata sie odnalazł... znalazłam go pod drzewem nawalonego jak żul spod biedry ;-; Dzisiaj wracamy do pałacu o 17:00 D: Ale nie jestem pewna, bo twój ojciec chce mnie jeszcze do kina zaciągnąć w ramach "przeprosin" -.-
P.S.2 do córy: W następnym rozdziale dam takie zajebiste selfie moje, że było zrobione z ukrycia przez Kaciego ;-; I to jeszcze jak kłóciłam sie z Kemim i zaczął gadać, że wyglądam jak wieloryb .-.
CZYTASZ
Wrogowie Złączeni W Miłości | Kösem&Kemankeş {ZAWIESZONE}
FanfictionStambuł, rok 1637. Sułtanka Kösem sprawuje władzę jako Regentka, wraz z Wielkim Wezyrem - Kemankeşem Mustafą Paszą. Jej syn - Murad IV uważa, że jest za młody, aby rządzić imperium Osmańskim, dlatego wszystkie obowiązki spadają na jego matkę i Wezyr...