Rozdział XI - "Wody mi odeszły"

250 17 28
                                    


Kemankeş w pośpiechu zmierzał do swojej Komnaty, nadal nie mógł uwierzyć, że stracił taką okazję.

- Kemankeş, dlaczego ty jesteś takim idiotą? - co chwile zadawał sobie to pytanie pod nosem, idąc ze spuszczoną głową.

- Bywa. - usłyszał za sobą cichy, męski głos. Pasha zatrzymał sie i odwrócił swoje ciało w stronę osoby. Ze zdziwieniem wpatrywał sie w mężczyznę niższego od Pashy. - No co sie tak gapisz? Wyglądasz, jakbyś zobaczył dziesięć beczek rumu!

- Na Allaha! A skąd ty sie tu wziąłeś chłopie? - podszedł z uśmiechem do przyjaciela i zamknął go w szczelnym uścisku.

- Jeżeli chcesz... usłyszeć odpowiedź, to... puść mnie. - wystękał z trudem, a Kemankeş rozluźnił uścisk.

- No to powiedz, kto cie tu przysłał?

- Nikt! Przyszedłem prosto z tawerny, taka popijawa była, że wyszedłem, aby sie przewietrzyć, ale po chwili zapomniałem dlaczego wyszedłem i poszedłem przed siebie, No i trafiłem tu. Ale historia, nie? - Kemankeş odsunął sie od przyjaciela nadal mając iskierki szczęścia w oczach.

- Na poważnie? Motyla noga...

- Kemankeş Mustafa Pasha! Co to za słownictwo?! Nie przeklinaj, tak nie można! I jeszcze ty - Wielki Wezyr! Wstyd i hańba!! Teraz bierz różaniec w łapę od Haçiego i lecisz na pielgrzymkę do Bagdatu!

- Wybacz... ale do Bagdatu? Na pielgrzymkę? Chyba cie Allah opuścił! -Pasha uśmiechnął sie pod nosem. - Zmieńmy temat. Muszę ci coś powiedzieć.

- Słucham cie, kumplu! Pewnie opowiesz mi historię o nocy z jakąś hatun, ja chętnie posłucham, tylko ze szczegółami!

***
- A więc, zebraliśmy sie tutaj, by połączyć wino z winem! - ogłosił Murad i podniósł szklankę z napojem.

Razem ze swoim rodzeństwem i przyjaciółmi - Sinanem Pashą, Yusufem Pashą oraz Faryą postanowił zjeść kolację i omówić parę spraw. Niestety po kilku minutach od rozpoczęcia kolacji, Sułtan był już lekko spity, co nie zdziwiło jego bliskich i Pashów.

- Panie, wybacz mi moją śmiałość, ale może udasz sie już na spoczynek? Nie wyglądasz dobrze... - odezwał sie cicho Yusuf patrząc na władcę.

- Wybaczam twą śmiałość. Nie udam sie na spoczynek, gdyż kolacja sie dopiero zaczęła i jeszcze nic nie zjadłem. - powiedział i zaczął spożywać posiłek. Spojrzał na Faryę, która trzymała sie za brzuch. - Farya, słońce moje! Wszystko w porządku? - zapytał łapiąc rękę Sułtanki i całując ją.

- Murad, muszę ci coś powiedzieć... - powiedziała słabo i spojrzała przerażona na Sułtana.

- Słucham cie Kwiatuszku.

- Ja nie chcę was martwić, ale...

- No mów Farya! - odezwała sie zmartwiona Atike. Ukochana Padyszacha spojrzała na nią.

- Wody mi odeszły.

***

- Kumplu, ty tak na poważnie?! Ale ty jesteś stuknięty! Leć do niej i przepraszaj na kolanach! - Powiedział oburzony Hüseyin i próbował przekonać Kemankeşa, aby wrócił do Komnaty Sułtanki i powiedział jej bez przedłużania o swoich uczuciach.

Wrogowie Złączeni W Miłości | Kösem&Kemankeş     {ZAWIESZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz