Rozdział 1

524 25 1
                                    

- Dróżyna siódma: Uzumaki Naruto - o, to moja kolej, wszyscy tylko nie Sasuke, dattebayo! - Haruno Sakura...

- Taaaaak! Razem z Sakura-chan! - Marzenia się spełniają!

- Cisza Naruto! - krzyknął Iruka - I Uchiha Sasuke.

- Czemu taki utalentowany człowiek jak ja musi być z tym gościem w drużynie?! - Wstałem uderzając dłońmi w ławkę. Żarty se robią, czy jak?!

- Ehh, Naruto, drużyny są stworzone tak by utrzymać balans siły. Tak się składa, że Sasuke z najwyższym wynikiem został przydzielony z osobą z najniższym, tobą Naruto. - powiedział lekko wkurzony nauczyciel.

Prawie cała klasa zaczęła się śmiać, a Sakura-chan krzyczała na mnie razem z Ino.

- Młotek - usłyszałem cichy komentarz gnojka Uchiha.

- Coś powiedział 'ttebayo?!

-Do ławki Naruto! - Usiadłem nadal wkurzony.

- Poczekacie tutaj na swoich sensei'ów. Do widzenia, dzieci. - powiedział nauczyciel po wyczytaniu wszystkich drużyn.

Iruka-sensei opuścił salę, a ja spojrzałem na Sasuke. Co jest w nim niby wyjątkowe, że wszystkie dziewczyny za nim szaleją? To tylko rozpieszczony dupek z dobrego domu. Jest drugim synem przywódcy klanu, więc ma szanse na zostanie następnym liderem i rodzice nie naciskają na niego tak jak na Itachi'ego. Ma zawsze wszystko czego chce, wszyscy z gałęzi rodziny są na każde jego zawołanie. Przyznaję, trochę, ale tylko troszeczkę, mu zazdroszczę. Duża rodzina, tytuł geniusza i dobry wygląd, ale charakter to ma okropny. Na lekcjach zwykle gapi się w okno, a i tak ma najlepsze wyniki w całym roczniku. Niektórzy mogliby powiedzieć, że ja też mam dobrze w życiu, ojciec - Hokage, matka - jedna z najsilniejszych kunoichi w Wiosce Ukrytej Wśród Liści. Prawda jest jednak zupełnie inna. Rodzice rzadko bywają w domu - ciągle są zajęci pracą, ale to rozumiem. Nie mam dziadków ani kuzynów, więc musze radzić sobie sam. Jest trochę trudno przez niechęć mieszkańców względem mnie. Chyba oczekują ode mnie dużo ze względu na mój tytuł syna Hokage, a ja ich ciągle rozczarowuje. Niektórzy nawet mówią, że zostałem geninem tylko dzięki wpływom taty, przez to nikt nie odzywa się do mnie w Akademii. Większość rówieśników mi dokucza, dupek Uchiha tylko czasami coś szepnie. Shikamaru jest wobec mnie obojętny, a Hinata nigdy nic nie mówi. Chyba nawet wolałbym być w drużynie z nimi.

<~*~>

- Spóźnia się 'ttebayo! - Krzyknąłem nie mogąc już wytrzymać. - Siedzimy tu już dwie godziny, należy mu się jakąś kara! - Postanowiłem zastawić na przyszłego sensei'a pułapkę z użyciem gąbki. Często robię takie psikusy, to chyba dlatego niektórzy właściciele stoisk odganiają mnie z miotłą w ręku.

- Głupi Naruto, to jounin, naprawdę myślisz, że da się nabrać na te twoje żałosne żarciki?! - krzyknęła na mnie Sakura-chan. Przynajmniej zwróciła na mnie uwagę, jak można nadawać tyle czasu do jednej osoby, dodatkowo dupek Uchiha wyraźnie ją ignorował. Gapi się skubany przez cały czas w to cholerne okno. Ile można?!

- Jeju, dobrze będzie! - Usłyszeliśmy kroki na korytarzu.

<~*~>

Kiedy już skończyłem czytać ostatnio wydany tomik Icha Icha, postanowiłem iść wreszcie do swojej drużyny. Mozolnie stawiałem następne kroki niechcąc opuszczać parku. Nie bez powodu był jedną z najpopularniejszych atrakcji Konohy, zasłynął ze swoich zadbanych i pięknych roślin. Szczególnie dużo odwiedzających przyjeżdżało tylko po to by zobaczyć kwitnące wiśnie. Na licznych ławkach zawsze siedziało dużo dorosłych rozmawiających ze sobą lub czytających książki, a ich pociechy biegały wśród drzew.

- Ehhh - westchnąłem. Przez następne lata będę musiał się zająć wychowaniem grupki smarkaczy. Jest wśród nich co prawda syn mojego byłego sensei'a, ale to wcale nie znaczy, że będzie łatwiej. Zajmowałem się nim kiedy był jeszcze kilkulatkiem, do dziś mam czasami koszmary, w których ciągnie mnie za włosy, bije małymi piąstkami lub goni z nożyczkami. Z wiekiem zrobił się nawet gorszy, tak właściwie nawet nie wiem czy zdadzą mój test więc narazie nie będę się o to martwić. Prawdopodobnie będę musiał ich oblać tak jak kilka drużyn przed nimi.

- Serio? - szepnąłem do siebie kiedy zauważyłem gąbke. Wisiała sobie w rozsuwanych drzwiach. Tylko Naruto mógł wymyślić coś tak durnego. Wszedłem bez omijania pułapki, po co się męczyć z podnoszeniem ręki?

Oto moja prawdopodobnie przyszła drużyna.

Uzumaki Naruto płakał ze śmiechu, Haruno Sakura chyba nie wiedziała co zrobić - krzyczeć na mnie czy na blondasa. I Uchiha Sasuke, wygląda jakby planował właśnie moje morderstwo... Na dwadzieścia różnych sposobów.

- Już was nie lubię. - Ups, powiedziałem to na głos.

<~*~>

Co to miało być ja się pytam?! Nie dość, że wpadł w pułapkę głupka Naruto, to jeszcze ten jego komentarz! Beznadzieja ta drużyna, na szczęście jest Sasuke-kun, nie wiem co bym zrobiła bez niego.

Udaliśmy się na dach Akademii, tak jak kazał nam sensei. Naruto wspomniał coś o tym, że go zna, ale nie za bardzo go słuchałam. Myślałam bardziej jak zaprosić Sasuke-kun na jakieś dango. Słyszałam jak dziewczyny mówiły, że często wychodzi na nie ze starszym bratem.

- Dobrze, przedstawcie się, opowiedzcie o tym co lubicie, a czego nie. Może coś o swoich marzeniach lub planach na przyszłość. - powiedział szarowłosy oparty o barierkę umieszczoną na skraju dachu. Sami siedzieliśmy na małych schodkach przed nim.

- Może sensei pierwszy, tak żebyśmy wiedzieli jak to zrobić! - krzyknął głupek Naruto. Chyba pierwszy raz powiedział coś nawet trochę mądrego. Nikt nie bierze go na poważnie przez te jego idiotyczne żarciki, sytuacji nie poprawia też fakt, że chodzi w tym brzydkim, pomarańczowym dresie. Założę się, że jest rozpieszczany przez rodziców, a zdał tylko za sprawą ojca Hokage. To niesprawiedliwe, że taki beznadziejny człowiek jak on ma przez całe życie z górki tylko dzięki statusie rodziców.

- No to... Nazywam się Hatake Kakashi, jest wiele rzeczy, które lubię, kilka których nie lubię. Moje marzenia nie są dla was ważne. To może następny Naruto. - Powiedział sensei znudzonym tonem. Praktycznie dostaliśmy tylko jego nazwisko.

- Jestem Uzumaki Naruto! Lubię ramen i rodziców! Nie lubię trzech minut, które trzeba odczekać po zalaniu ramen w kubku! Moim marzeniem jest zostać Hokage lepszym niż tata! - praktycznie wykrzyczał blondyn. Tak jakby miał szanse żeby kiedykolwiek zostać Kage, prędzej Ino zacznie latać.*

- Okej, to może teraz Sakura. - O, moja kolej!

- Nazywam się Haruno Sakura. Lubię... - Nie mogłam wytrzymać i zerknęłam na Sasuke-kun, od razu się zarumieniłam i pisnęłam. - Nie lubię Naruto! Moje marzenia są związane z... - Znowu to samo! Sakura, ogarnij się! Bo jeszcze pomyśli, że jestem dziwna! Nie mogę się tak ekscytować za każdym razem jak go widzę, będziemy razem w drużynie. Muszę wziąć się w garść!

- Dobra... no to ostatni. - powiedział po chwili Kakashi-sensei.

- Uchiha Sasuke, jest mało rzeczy, które lubię, wiele których nienawidzę. Co do marzenia... To raczej cel, chcę przewyższyć pewną osobę.

~~~~~~~~~
* Sakura nazywa Ino "Ino-świnia", jest to odniesienie do jej imienia. Wydaję mi się, że teraz żart jest zrozumiały dla wszystkich. Prędzej świnie zaczną latać.

Zapraszam do komentowania. Jedno zwykłe "dobra fabuła, przyjemnie się czyta" jest lepsze od tysiąca gwiazdek. :D

Uciekinier - Naruto fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz