Rozdział 7

123 7 0
                                    

Wkraczając na most Naruto nie mógł pozbyć się uczucia niepewności. Ktoś nas obserwuje. Kluczył wzrokiem po gęstej mgle zmierzając prosto do swojego Mistrza. Nagle w równych odstępach wyłoniło się pół tuzina mężczyzn niosących niemałe skrzynie, w tej samej chwili z oddali dobiegł nieprzyjemny szczęk metalu, a dzika chakra znów zaatakowała czułe zmysły Naruto. Intruzi nie zastanawiając się długo porzucili zdziwione miny i wyjeli broń zza pasów.

- Oni nie są Ninja - szepnał Naruto zanim rzucił się na pierwszego, typa z kijem nabitym gwoździami, mimo swojej pokaźnej tuszy to on wysunął się do przodu pierwszy.

Kiedy blondyn zadawał pierwszy cios uderzając tłuściocha prosto w szczękę, Sasuke już biegł na kolejnego napastnika. Wybrał najpostawniejszego łotra próbując uspokoić nadszarpnięte ego przez to, że nie zdążył zaatakować pierwszy. Mimo niskiego wzrostu wyglądał iście diabolicznie z krótkim mieczem w dłoniach, czerwonymi oczyma i obnażonyomi zębami, które wręcz zgrzytały ze złości. Bandyta widząc go w takim stanie zawahał się dosłownie na sekundę, podczas której Sasuke ciął ukośnie od prawego ramienia aż do centrum klatki piersiowej. W pierwszej chwili skarcił się w duchu za niepoprawność w technice cięcia, które miało w zamierzeniu dotrzeć do przeciwległego uda wroga. W drugiej natomiast krew trysnęła na jego ręce i twarz, a jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Mężczyzna tylko spojrzał zdziwiony na swój tłów i legł w tył, a Saske walczył z drżeniem dłoni z szokiem odkrywając, że miecz jest dla niego zbyt ciężki. Właśnie zabiłem człowieka, ta myśl jak natrętna mucha przetoczyła się po jego umyśle. Ze swoistego transu wydarła go ciężka dłoń na ramieniu.

- Wszystko w porządku? - Cichy głos Sakury zadziałał jak kubeł zimnej wody, Sasuke zerwał się na równe nogi i dopiero wtedy doszło do niego, że klęczał. Naruto właśnie opierał atak włócznika, odskakiwał na boki za każdym razem bardziej ociężale. W zasięgu ledwie czterech metrów kluczył nożownik czekając aż blondyn się odsłoni lub zmęczy. Prawie podświadomie Sasuke zauważył, że brakuje jednego bandyty. Lepiej dla nas, pomyślał. Pozostałych dostrzegł a granicy widoczności, pomógł mu w tym sharingan. Jeden leżał rozpaczliwie rzucając nogami, a dłońmi zakrywał twarz. Cała jego głowa była umazana krwią. Drugi natomiast trzymał bandaż i wyglądał jakby chciał pomóc komradowi, ale jego ręce zbyt się trzęsły żeby nawet rozwinąć materiał. Sasuke ogarnięcie sytuacji zajęło kilka sekund, rzucił się na nożownika z prędkością, o którą by się nie posądzał. Sakura zdążyła natomiast tylko zauważyć jak spod sandałów czarnowłosego rozlewa się chakra na podłoże i już go nie było, zniknął we mgle.

Naruto odparł kolejny atak kiedy wyczuł czyjąś obecność za sobą. W ostatniej chwili uskoczył lecz jedno z ostrzy zahaczyło o jego ramię. Z powodu adrenaliny prawie tego nie poczuł, jego serce biło jak oszalałe. Zatrzymał kolejny atak włócznika i usłyszał zgrzyt metalu o metal. Nie pozwolił sobie odwrócić wzroku od przeciwnika, który tylko lekko dyszał podczas gdy Naruto wypluwał prawie płuca. Włączył tylko na chwilę swoje zdolności sensoryczne, tak jakby wysłał impuls, który po kilku metrach zawrócił i wskazał blądynowi położenie Sakury i Sasuke. Walczył z tym nożownikiem. Chwycił kij mocniej mimo iż palce go niemal paliły i zaatakował z nową mocą. O ile Sasuke wolił zawsze wygrywać w honorowej walce, tak Naruto chwytał się wszystkiego co mogło mu pomóc. Dzięki zaskoczeniu przeciwnika w końcu sprawił, że ten odskoczył. W tym samym momencie wpadł na deski przeznaczone do budowy, Uzumaki nie czekając ani chwili wyciągnął kij i samą końcówką pchnął go do tyłu. Ten tylko wypadając z mostu zatoczył fikołka. Naruto wspierając się na kiju po złapał w stronę Sakury-chan, Sasuke też nie było już słychać, pierwszy raz Naruto modlił się by coś mu się udało. Odetchnął z ulgą gdy zobaczył ich dwoje siedzących na ziemi.

Walka była skończona. Sakura tak jak i on była ubrudzona krwią, a na jej policzkach było widać ślady łez. Sasuke spoglądał we mgłę z zamyślonym wyrazem twarzy, patrzył jak mężczyzna odciąga tego z rozwaloną twarzą, chyba chciał uciec. Czarnowłosy uznał to za nieważne. Mgła się przerzedzała któryś z ich przeciwników stał za jej wywołaniem.
Kiedy jego wzrok odnalazł zabitego szmatławca natychmiast odwrócił głowę. Zamknął oczy i skupił się na przerwaniu przepływu chakry do jego oczu. Po chwili wróciły do normalności, nie był już w stanie zinfiltrować mgły, lecz ironicznie teraz nawet chciał by nie znikła.

Nagle ze wszystkich stron zaatakował ich odgłos wybuchu. Naruto aż zachwiał się na nogach od wyczuwanej agresywnej chakry, zdusił w sobie odruch ucieczki i powoli zaczął podążać do przodu.
Odwrócił się kiedy nie usłyszał drużyny za sobą. Sasuke trzymał za łokieć Sakurę, która wyglądała jakby miała zaraz wymiotować. Na ich odsłoniętych ramionach widoczna była gęsia skórka.

Sakura złapała zmieszany wzrok Naruto, słaby uśmiech nie zamaskował strachu. - Nagle nie czuję się najlepiej, przepraszam, chyba... po prostu nie mogę. - Po jej policzkach popłynęły nowe łzy.

Naruto już otworzył usta kiedy Sasuke odezwał się z rezerwą. - Nie. Coś jest nie tak. Też to czuję. - Wyglądał na zmieszanego i przestraszonego jednocześnie.

- To chęć mordu - powiedział cicho Naruto, oczy jego przyjaciół zwróciły się na niego. Niewiedząc co ze sobą zrobić wlepił wzrok w stopy i kopnął kamień.

- Skąd wiesz? - spytała odruchowo Sakura, po sekundzie dotarło do niej jaką gafe strzeliła kiedy Sasuke zgromił ją wzrokiem. - Nieważne - zreflektowała się.

-Czy mi się zadaje, czy to shinobi? - Spytał Naruto wskazując na drzewo nieopodal, jego kolana zaczęły drżeć, ledwo poradzili sobie z tamtą zagrają a tu następny przeciwnik.

Z mgły nagle nadleciał kunai, przeciął pustą przestrzeń miedzy dziećmi i pomknął dalej w biel. Wzrok wszystkich podążył za nim, a Sakura aż pisnęła. Napięcie zżerało ich od środka.

Sakura nagle uderzyła się w policzki, na chwilę zamknęła oczy i odcięła się od świata zewnętrznego, kiedy spojrzała na swoich przyjaciół z drużyny jej oczy były pełne zaciętości.
Ona pierwsza odzyskała rezon, mimo iż na początku to ostatnia zareagowała. Kiedy się nie bała była całkiem sprawnym taktykiem, przypomniała sobie zasady z książki Taktyki Misji według Sasuke Sarutobi. Przekładając ich sytuacje na fikcyjne zdarzenia z kartek papieru odkryła, że o wiele łatwiej jest jej działać.

- Naruto, sprawdź co z Kakashi-sensei, Sasuke-kun, my będziemy pilnować tego Anbu.

Sasuke nawet nie zaprotestował, nie chciał myśleć samodzielnie. Tylko odwrócił się w stronę tajemniczego shinobi i ruszył w jego stronę. Naruto złapał go za ramię. - Nie atakujmy go - warknął. Ciemnowłosy tylko wyrwał ramię, zorientował się że był gotów wykonać jakiejkolwiek zadanie byleby tylko coś zrobić.

Naruto ostatni raz zerknął na tejemniczą postać, wydawało mu się, że ta patrzyła prosto na niego mimo iż miała maskę. Postanowił zaufać swoim przyjaciołom, zostawił ich biegnąc w niknącą biel.

***
Powracam 😎

Uciekinier - Naruto fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz