Rozdział 4

288 14 0
                                    

Przez ostatni tydzień robiliśmy misje rangi D. Nudne, denerwujące i na pewno nie dla prawdziwych shinobi, dattebayo! Już nie raz wychodziłem ze skóry próbując pokonać Sasuke. Kto wyprowadzi większego psa, zbierze więcej śmieci. Ciągle to samo, więc dzisiaj postanowiłem to zmienić.

- Hej tatku! - Krzyknąłem wchodząc do gabinetu kage razem z drużyną.

- Naruto - upomniał mnie Kakashi.

- Tutaj jestem Hokage, chcę żebyś o tym pamiętał - powiedział z lekkim wyrzutem. Jak zwykle brodę podpierał rękoma siedząc przy biurku. Powtarza mi to prawie codziennie, ale nigdy nie gniewał się z tego powodu. - Co jest aż takie ważne, że musicie rozmawiać bezpośrednio ze mną? - Zadał pytanie patrząc na mnie. Pewnie zastanawia się co takiego znowu wymyśliłem.

- Chcemy misję rangi C, 'ttebayo!

<~*~>

To dla tego chciał się tak koniecznie spotkać? Przez niego zrezygnowałem z treningu z Shisui'em. Najśmieszniejszym było, że Hokage się zgodził. Jesteśmy geninami tylko tydzień, zwykle pierwsze misje rangi C dostaje się po miesiącu, a nawet kilku. Co prawda brat pochwalił mnie kiedy się dowiedział, ale to nie zmienia faktu, że Naruto to młotek.

- Już na nogach? - Spytała mama wchodząc do kuchni. Zupełnie nie usłyszałem jej kroków na drewnianej podłodze, będę musiał nauczyć się być bardziej czujnym w domu. Taki mały trening, ale jeżeli czysto teoretycznie wróg dostałby się do naszego domu to miałbym przechlapane.

- Yhm - skinąłem głową jedząc kanapki z pomidorem.

- Zrobię ci drugie śniadanie, poczekaj chwilkę - powiedziała tarmosząc mi włosy jak zwykle. Odepchnąłem jej rękę z naburmuszoną miną, a mama się zaśmiała.

- Wróciłem! - Powiedział Itachi wchodząc do kuchni, ta podłoga jest jakaś dziwna.

- Dzień dobry kochanie, usiądź. Zrobię ci śniadanie. - Zakładając szary fartuszek, mama spojrzała na drzwi i zmarszczyła lekko brwi. - A gdzie wasz ojciec?

- Jeszcze na spotkaniu, ja wróciłem wcześniej - powiedział siadając obok mnie.

Wtedy zrobił coś niewybaczalnego. Chciał zabrać moją ostatnią kanapkę. Złapałem go za nadgarstek i powoli przekręciłem głowę w jego stronę.

- Życie ci niemiłe, bracie? - Itachi uśmiechnął się przepraszająco i cofnął rękę.

- Sasuke, nie strasz brata - powiedziała mama. - Gotowy na pierwszą misję rangi C?

- Tak - burknąłem cicho, Itachi miał siedem lat kiedy został geninem, a w moim wieku był już kapitanem ANBU. Zresztą nadal jest.

- Oj, nie możesz z nami normalnie porozmawiać? - Powiedziała lekko zirytowana mama stawiając przede mną pudełko z drugim śniadaniem.

- To już ten wiek, Sasuke-chan chcę się buntować. - Szeroko otwartymi oczyma patrzyłem na Itachi'ego, który śmiał się do łez, a mama prawie płakała ze wzruszenia.

Złapałem pudełko ze stołu i z obrażoną miną wyszedłem z domu. Kiedy już nie mogli mnie zobaczyć, uśmiechnąłem się. Szkoda tylko, że ojciec nawet nie raczył się pokazać od dwóch dni, więc teraz pewnie nawet nie wie, że opuszczam wioskę. Witałem się po kolei z każdym napotkanym członkiem klanu. Nie jesteśmy tacy jak Hyuuga, w którym boczna gałąź robi praktycznie tylko za służących. Wychodząc z dzielnicy klanu zauważyłem Sakurę kręcącą się przy bramie. Wykorzystując chwilę jej nieuwagi, niepostrzeżenie przemknąłem do bocznej uliczki. Ta psychopatka mnie kiedyś wykończy.

Uciekinier - Naruto fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz