Rozdział 8. Zakupy

1.1K 75 10
                                    

Chodziłam po korytarzach wieży bez żadnego konkretnego celu. A może by tak pójść do biblioteki?

- Panienko Naomi, Pan Stark wzywa panienkę do salonu.- usłyszałam głos Jarvisa, sztucznej inteligencji Starka. Steruje całą tą wieżą. Niedawno mi to wytłumaczyli. Wszędzie jest pełno nowych technologii. Może kiedyś się do tego przyzwyczaję, chociaż wątpię.

- Powiedz mu, że już idę. A przy okazji mów mi Naomi.- Obróciłam się na pięcie i ruszyłam do windy. Później odwiedzę bibliotekę. Nadal nie ufam temu dziwnemu pudełku, no ale co zrobić.

- Oczywiście, Naomi.

***

Weszłam do salonu i usiadłam na jednym z foteli. Na kanapie siedział Stark i Natasha. Spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się lekko. Odpowiedziałam im tym samym.

- No więc- zaczął Stark, wstając z kanapy- Nie masz żadnych ubrań, dlatego pójdziesz z Nat na zakupy.

- Ale ja nie mam żadnych pieniędzy- zauważyłam, patrząc w oczy bruneta. Zaśmiał się lekko i podał mi jakąś dziwną, złotą kartę. Przyglądałam jej się chwilę, po czym podniosłam wzrok na wynalazcę.

- Teraz już masz- O ile dobrze pamiętam to pieniądze inaczej wyglądały. Nie wiem dokładnie jak, ale na pewno były papierowe. I nie były złote. Ani plastikowe.- To karta kredytowa, na której są pieniądze. Możesz nakupić sobie ile chcesz.

No tak, kolejne dziwne wynalazki. Takie czasy.

- Nie mogę tego przyjąć, to twoje pieniądze.- podałam mu kartę, lecz on jej nie wziął, tylko założył ręce na piersi. Zmrużył lekko oczy.

- Bez dyskusji, przed budynkiem czeka już limuzyna.- powiedział i wyszedł z pomieszczenia. Spojrzałam zrezygnowana na Natashę. Widać, że rozbawiła ją ta sytuacja. Bez słowa wzięła mnie za rękę i zaczęła gdzieś prowadzić.

***

Siedzimy w jakimś bardzo długim samochodzie. Siedzę przy oknie i przyglądam się wszystkim ludziom, idącym po chodniku. Przed wyjściem Nat dała mi jedną ze swoich grubych kurtek, abym nie zmarzła. Była na mnie trochę za duża, ale niezbyt mnie to obchodziło.

Podjeżdżamy pod ogromny budynek. Odklejam się od szyby i przyglądam się zaciekawiona. Pojazd się zatrzymuje, a kierowca otwiera nam drzwi. Niepewnie wychodzę za rudowłosą. Ludzie przyglądają nam się z zaciekawieniem wypisanym na twarzy. Wchodzimy do środka. Ile tu ludzi!

Nat prowadzi mnie do pierwszego z kolei sklepu. Prowadzi mnie do przebieralni, a sama gdzieś znika. Usiadłam sobie na krześle w rogu. Po piętnastu minutach weszła Romanoff, obładowana różnokolorowymi ciuchami, że prawie nie było jej widać. Coś czuję, że szybko stąd nie wyjdę.

***

Wychodzimy z limuzyny, która po chwili odjeżdża w tylko sobie znanym kierunku. W ręce mam dwie torby. Na zakupach spędziłyśmy dobre kilka godzin, a i tak kupiłam tylko dwie bluzki, jedną parę spodni i jedną parę butów. Wszystkie rzeczy w tej galerii były strasznie drogie. Przecież to tylko kawałek materiału. Mam nadzieję, że Tony nie będzie zły.

Weszłam do salonu, a torby rzuciłam w kąt. Zmęczona opadłam na kanapę. Dopiero teraz zauważyłam, ze nie jestem tu sama. Na jednym fotelu siedzi Clint, a na drugim Steve. Dodatkowo przed chwilą wszedł Thor i usiadł na kanapie koło mnie. Nie zważając na nich zamknęłam oczy, rozkoszując się przyjemną ciszą panującą w pomieszczeniu.

- Naomi!- usłyszałam donośny głos Tony'ego. O nie.

***

Zostań ze mną I AvengersWhere stories live. Discover now