Rozdział 1. Poza murami budynku

1.8K 99 6
                                    

Siedziałam skulona w kącie pokoju, na bardzo cienkim materacu. Było mi strasznie zimno. Jest zima, a to pomieszczenie nie jest w ogóle ogrzewane. Dodatkowo byłam ubrana w bardzo cienką, dużą bluzkę, która sięgała mi do kolan. Na początku była biała, ale teraz jest cała brudna, a na plecach widać ślady krwi. Oprócz wymienionego wcześniej materaca znajduje się tu również stary, obdrapany stolik wykonany z drewna oraz popękane lustro, wiszące na ścianie niedaleko drzwi. To wszystko. Nie ma tu nic więcej. Wyjrzałam za okno z kratami. Na dworze wszystko było przykryte grubą warstwą białego puchu.

Ciekawe, jak to wszystko wygląda poza tym budynkiem. Ach, zapomniałam powiedzieć. Znajduję się w bazie Hydry od kiedy tylko pamiętam. W sumie na początku powinnam się przedstawić. A więc jestem Naomi. Nazwiska nie pamiętam. Mam 12 lat. Znaczy chyba. Nie wiem dokładnie, ale coś koło tego. No więc siedzę w tej bazie, zamknięta w tym malutkim pokoju. Nie wiem jak się tu znalazłam.

Trzymają mnie tu tylko dlatego, że posiadam pewną moc, ale o tym powiem później. Chcą, abym była im posłuszna, abym zabijała ludzi na zlecenie. Nie chcę tego robić. Nie da się mnie „zahipnotyzować", abym była im posłuszna, więc próbują mnie zmusić poprzez to, że bardzo, ale to bardzo rzadko dają mi coś do jedzenia i picia. Nie wiem, czy jeszcze długo tak wytrzymam. Powoli tracę siły.

Siedzę tak w bezruchu od pewnego czasu. Za oknem słońce zaczęło powoli zachodzić. Coś mi tu nie pasuje. Zawsze, około tej godziny, przychodził jeden z tych agentów i mnie torturował, przez co mam kilka blizn na plecach. Nie żeby było mi przykro, że nie przyszedł, co to, to nie. Po prostu to jest dziwne. Jeszcze bardziej podkuliłam pod siebie nogi. Robi się coraz zimniej.

Usłyszałam głośne kroki na korytarzu. A jednak przyszedł. Ale zaraz, to nie jest jedna osoba! Wsłuchałam się w hałas. Korytarzem idą co najmniej dwie osoby! O nie. Przecież nie wytrzymam tortur dwóch osób naraz. Mam nadzieję, że nie idą do mnie. Co ja mówię. To jedyna zajęta cela w tym korytarzu. Po policzku zaczęły spływać mi łzy. Mam już dosyć.

- Ej, tu jest jeszcze jakiś pokój!- usłyszałam jakiś męski głos. Kroki ucichły tuż przed moimi drzwiami. Kto to jest? Nie kojarzę go.

Drzwi zaczęły się powoli otwierać, a moich łez przybywało. Jako pierwsza do pokoju weszła rudowłosa kobieta, a tuż za nią blondyn z jakąś tarczą z gwiazdą i inny mężczyzna z łukiem w dłoni. Spoglądałam na nich przestraszonym wzrokiem. Zaczęłam szybciej oddychać a moje ręce zaczęły się trząść. Nowe osoby nigdy nie oznaczały niczego dobrego. Zaczęli rozglądać się po malutkim pokoiku, aż nie zauważyli mnie, wciśniętej w kąt. Rudowłosa zaczęła do mnie podchodzić, a ja coraz bardziej się bałam. Kim ona jest i czego ode mnie chce?

- Nie bój się, spokojnie. Nic ci nie zrobimy- powiedziała spokojnie, klękając przy mnie. Obserwowałam dokładnie każdy jej ruch, lecz było to utrudnione przez łzy w oczach.- Jak masz na imię?

Powiedzieć jej, czy nie? Nie znam jej, lecz nie wygląda, jakby chciała mi coś zrobić. Przynajmniej na razie.

- N-naomi- szepnęłam cicho, że tylko ona to słyszała. Uśmiechnęła się lekko w moją stronę.

- Miło mi cię poznać, Naomi. Ja jestem Natasha. Ten z tarczą to jest Steve- wskazała ręką blondyna. Uśmiechnął się przyjacielsko w moją stronę.- A to jest Clint- tym razem wskazała na mężczyznę z wielkim łukiem w ręce. Uśmiechnął się do mnie i pokiwał mi.

- Jesteśmy tutaj, aby ci pomóc. Pójdziesz z nami?- zapytała, kładąc swoją rękę na moim kolanie. Iść z nimi? W końcu uwolniłabym się od Hydry, ale jeżeli oni tylko zgrywają pozory miłych i pomocnych? W sumie, wszędzie będzie lepiej niż tutaj. Spojrzałam na Natashę. Spoglądała na mnie z lekkim uśmiechem, czekając na moją odpowiedź. Kiwnęłam lekko głową, co wywołało wielki uśmiech na twarzy rudowłosej. Wstała i podała mi swoją rękę.

- Idziemy?- zapytała, spoglądając na mnie wesołym wzrokiem. Chwyciłam jej rękę i próbowałam wstać. No właśnie. Próbowałam. Nie mam tyle sił, aby wstać. Westchnęłam cicho. Natasha, zauważywszy, że nie mam siły wstać, wzięła mnie na ręce. Jedną rękę miała pośrodku moich pleców, a drugą pod kolanami. Wtuliłam się w nią lekko. Strasznie mi zimno. Ruszyliśmy powoli ku wyjściu. Pierwszy raz wyjdę poza mury budynku. Czułam lekkie podekscytowanie, ale i strach. Czy ja się wpasuję do tego świata?

________________________

Witam serdecznie w pierwszym rozdziale!

Jeszcze dzisiaj wstawię jeden rozdział, może dwa.

Piszcie w komentarzach swoje opinie!

Do zobaczenia! <3

Zostań ze mną I AvengersWhere stories live. Discover now