Rozdział 4. Nie jadłam nigdy takiego jedzenia

1.4K 73 8
                                    

- Co się stało?- usłyszałam zmartwiony głos Natashy. Obróciłam się w jej stronę. Uklękła przy mnie i położyła swoją dłoń na moim policzku. Spojrzała na Steve'a.

- Wystraszyła się windy, nie zna wszystkich nowoczesnych urządzeń, dlatego jest taka roztrzęsiona.- powiedział, nie przestając głaskać mnie po głowie.

- Oj, spokojnie. Już wszystko dobrze?- widziałam w jej oczach troskę. Ona się o mnie martwi. Pokiwałam lekko głową i uśmiechnęłam się w jej stronę, aby mi uwierzyła. Zeszłam z kolan Steve'a i usiadłam pomiędzy nim a Natashą. Zaciekawiona rozejrzałam się naokoło. Jeszcze nigdy nie widziałam tak ładnie urządzonego pomieszczenia! Zachwycona nie wiedziałam na czym zawiesić oko. Jedna ze ścian była cała ze szkła. Z uśmiechem zeskoczyłam z kanapy i usiadłam przy oknie. Wow! Jakie te budynki są ogromne! Pełno było różnych świateł. Spojrzałam w dół. Na ulicy jeździło pełno dziwnych maszyn. Miały najróżniejsze kolory. Nie mogłam się im dokładnie przyjrzeć, gdyż byliśmy bardzo wysoko, ale i tak bardzo mnie zaciekawiły.

- Co to jest?- obróciłam się do Natashy i wskazałam na ulicę- uklęknęła przy mnie i spojrzała w dół- te dziwne jeżdżące maszyny. Co to?

- To są samochody. Teraz jest ich pełno. Jeszcze nie tak dawno w ogóle ich nie było.- uśmiechnęła się w moją stronę, po czym wstała i poszła do innego pomieszczenia. Nie wiem co tam jest, ale na razie nie mam zamiaru sprawdzać. Oparłam głowę na rękach i dalej obserwowałam ten niesamowity widok. Starałam się dokładnie przyjrzeć wszystkiemu. Chciałam zobaczyć każdy szczegół.

- Naomi, chodź, obiad już jest!- usłyszałam głos Clinta. Obróciłam głowę do tyłu. Cała grupa siedziała przy wielkim stole. Jeszcze raz spojrzałam na miasto, po czym wstałam z ziemi i usiadłam na jedynym wolnym miejscu, pomiędzy Natashą a Wandą, o ile dobrze pamiętam. Na stole znajdowało się mnóstwo różnych rzeczy, których nigdy nie widziałam. W Hydrze dawali nam jakieś dziwne papki, które wyglądały okropnie, ale smakowały jeszcze gorzej. Do tego trochę wody. I tak zawsze. Nie znam innego jedzenia. Spojrzałam po innych. Każdy już jadł, tylko nie ja.

- Czemu nie jesz?- Natasha spoglądała na mnie zdziwiona, Wanda także.

- Nie jadłam nigdy czegoś takiego- powiedziałam ściszonym głosem, po czym spuściłam głowę na dół. Było mi trochę wstyd. Nie pasuję tu zbytnio. Boję się nawet zwykłych rzeczy, które dla nich są codziennością.

- Hej, nie ma się czego wstydzić! Przynajmniej możesz spróbować czegoś nowego!- odpowiedziała wesoło Wanda, kładąc na mój talerz jakiś dziwny żółty placek z czymś ciemnoniebieskim w środku. Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością. Na szczęście chociaż sztućcami umiem się posługiwać. Ukroiłam kawałek tego czegoś i nabiłam na widelec. Pachnie całkiem ładnie. Włożyłam ukrojony kawałek do buzi. To jest naprawdę dobre! Jeszcze nigdy nie jadłam czegoś tak dobrego!

Zjadłam pół naleśnika z jagodami. Wanda powiedziała mi, jak to się nazywa. Odłożyłam sztućce obok talerza i westchnęłam zadowolona. Szkoda, że nie mieli tego w Hydrze.

- Czemu już nie jesz? Przecież masz jeszcze pół.- Pietro spojrzał na mnie lekko zdziwiony. Siedział zaraz obok Wandy. Obróciłam się do niego i uśmiechnęłam lekko.

- Już się najadłam.- odpowiedziałam mu, na co rudowłosa przestała rozmawiać z Clintem i spojrzała na mnie z troską wymalowaną na twarzy. O co chodzi?

- Ale ty masz sporą niedowagę, musisz dużo jeść. Jak cię niosłam to myślałam że niosę trzy letnie dziecko. Ważysz o wiele za mało, a to niedobrze!- trzy letnie dziecko? To chyba lekka przesada. Może mam lekką niedowagę, no ale nie aż tak. Spojrzałam na nią z podniesioną brwią.

- Ona ma rację, musisz zacząć więcej jeść- i ty Steve'ie przeciwko mnie?

I tak oto cała drużyna zaczęła ciągle mi gadać o tym, że powinnam więcej jeść, że ważę o wiele za mało i tak dalej.

- Dobra!- przerwałam im dalsze gadanie- zacznę więcej jeść, ale nie dzisiaj. A teraz przepraszam, ale trochę źle się czuję, więc pójdę się położyć.- wstałam z miejsca i zaczęłam iść w stronę korytarza, ale zatrzymał mnie lekki uścisk na nadgarstku.

- Wszystko w porządku? Jak chcesz możemy iść do laboratorium, a tam dokładnie sprawdzę, czy nic ci nie jest.- usłyszałam głos Tony'ego. Wow, myślałam, że on potrafi martwić się tylko o siebie. Uśmiechnęłam się lekko jego stronę.

- Nic mi nie jest, naprawdę. Po prostu się nie wyspałam- skłamałam. Tak naprawdę jestem wyspana, ale nie chcę ich martwić. Miałam ruszyć w dalszą drogę do mojego pokoju, ale zapomniałam o jednym. Winda. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie. Po chwili namysłu postanowiłam się położyć na kanapie. Podłożyłam sobie poduszkę pod głowę i skuliłam się lekko. Czy tylko mi jest tak zimno?

___________________________

Witam!

Znowu nie chce mi się pisać zakończenia, więc do zobaczenia! ( ale rymy XD)

Zostań ze mną I AvengersWhere stories live. Discover now