8. Chcę zabrać Belle z tego piekła.

18 0 0
                                    

Zapatrzony w pustą ścianę, ciągle miałem przed oczyma twarz Belli. Czy winie się za jej stan? Tak i to bardzo. Gdybym pojawił się wcześniej, nic by się nie stało, gdybym wiedział wcześniej do niczego by nie doszło. Nie pozwolił bym na takie traktowanie, pomógł bym jej, zaopiekował się jak własną siostrą.

Nie wiem co mam zrobić, żeby nie musiała dalej tak cierpieć.

Wyciągnąłem z kieszeni telefon i włączyłem Facebooka, żeby jakoś zająć czas i nie zasnąć. Uśmiechnąłem się lekko widząc zdjęcie zespołu 5 Seconds of Summer. Nagle do mojej głowy wpadł genialny pomysł. Nie patrzyłem na to że jest prawie 5 rano. Wybrałem właściwy numer i czekałem na sygnał. Odebrał po 6 sygnale.

-Ym, hallo?-odpowiedział zaspany.

-Michael, słuchaj...

-Alex? Stary wiesz która jest godzina?

-Wiem Mikey wiem. Ale jest sprawa.

-Jaka?-zapytał zaskoczony.

-Chodzi o Bel.-zacząłem szybko.

-Co jest? Co z nią nie tak?

-Dobrze to ująłeś. Chodzi oto, że Bella jest w szpitalu. W jej domu była jakaś impreza i dwóch typów weszło do jej pokoju, Bella nie potrafiła się obronić i... i oni ją zgwałcili! Potem jak Cerrie chciała ją wyprowadzić to koleś jej matki ją pobił!-mówiłem spokojnie aby chłopak mnie zrozumiał.

-Co do kurwy! Jak to ją zgwałcili! Zajebie ich! Kurwa Alex!-słychać było, że był wkurzony, co ja mówię był wkurwiony na max.

-Stary, chcę cię tylko prosić, żebyś tu przyjechał.-poprosiłem już spokojniej.

-Dobra, będę za 30 min. Kurwa.-usłyszałem charakterystyczny dźwięk zakończonego połączenia.

Michael

Kiedy usłyszałem co się stało Bel, od razu chciałem najebać tym wszystkim skurwielom, którzy ją zranili. Miała dopiero 17 lat a już została rozdziewiczona.

Wziąłem kluczyki z szafki i napisałem szybkiego SMS do taty, co się stało i, że będziemy musieli pogadać. Odpaliłem moje czarne BMW i ruszyłem z piskiem opon kierując się do szpitala.
Jechałem szybko, bardzo szybko. Byłem tak wkurzony i smutny jednocześnie, że nie zważałem na możliwe niebezpieczeństwa. W myślach przeklinałem siebie, że nie zrealizowałem swojego planu wcześniej, by Bella zamieszkała u nas.

Dojechałem na miejsce o wiele szybciej niż zapowiadałem. Była godzina 6'05 zawsze ten kawałek drogi przyjeżdżam w niecałą godzinę a teraz? Pobiłem swój rekord i jestem w 20 minut na miejscu.

Wysiadłem z samochodu mocno trzaskając drzwiami. Nie obchodziło mnie teraz nic innego jak zdrowie Belli. Bardzo ją polubiłem od ostatniego spotkania i traktuję ją jak własną siostrę. Tylko, że przez jej matkę a moją karierę, nie mogliśmy się spotykać.

Otworzyłem drzwi wejściowe i od razu zobaczyłem zmęczonego Alex'a. Widać było, że nie spał całą noc. Pod oczami doły, włosy na wszystkie strony świata. Totalna załamka. Siedział przez chwilę na krześle, opierając się o ścianę. Chwila czy on śpi? Podszedłem bliżej niego i lekko szturchnąłem go w ramie przez co chłopak podskoczył jak poparzony.

-Pobudka stary.- powiedziałem rozbawiony jego stanem, lecz natychmiast się opamiętałem.- Gdzie Bella?- zapytałem prosto.

-Siema Michael.- przetarł swoje zaspane oczy.- Chodź zaprowadzę cię.-wstał z krzesła i zaczął iść pustym korytarzem. Zatrzymał się przy drzwiach z numerem 12. Kiwnął mi głową żebym wszedł. Podszedłem i lekko uchyliłem drzwi. - Spokojnie, tam są dwie salę. Gdybyś nawet zaczął strzelać z czołgu Bella by tego nie usłyszała.- uśmiechnął się lekko. Na te słowa otworzyłem drzwi szerzej wchodząc do środka. Alex poszedł w moje ślady.

Wherever you areOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz