Uczucia

2.6K 244 98
                                    

- Kageyama, obudź się... - powiedział rudowłosy lekko potrząsając ramieniem Tobio.

- Nnhh... - wyższy niechętnie otworzył oczy. Powitał go szeroki uśmiech Hinaty.

- Doberek - powiedział radośnie.

- Dzień dobry, idioto...

Rudzielca nieco zdołowało powitanie Kageyamy, więc spuścił wzrok.

Pov. Hinata
Czy to był... sen?
Kageyama zachowuje się tak, jakby jego wyznanie w ogóle nie miało miejsca...
Może po prostu jestem zmęczony i pomieszały mi się sny z rzeczywistością?
Na to wygląda.
Ja i Kageyama.
To by nie miało sensu...
Skąd mi się w ogóle narodził w głowie pomysł, żeby Tobio mógł się we mnie zakochać?
On mnie nie kocha.
Gdyby mnie kochał, to nie wyzywałby mnie od idiotów i kij wie czego.
Gdyby mnie kochał, nie kłócił by się ze mną tak często.
Gdyby mnie kochał, to by mnie szanował.
...
Powinienem o tym zapomnieć.
Ale jednak... zabolało.

- Która godzina...? - Hinata postanowił zmienić temat.
Kageyama rzucił leniwe spojrzenie na zegarek wiszący na ścianie.

- 7:30. Trening jest o 8, więc pasowałoby się zbierać, zwłaszcza, że wcześniej na pewno się ktoś tu zjawi - polecił czarnowłosy.

- Dobry pomysł... - po czym obaj wygramolili się z łóżka. Ubrali się i zabrali swoje torby treningowe. W tym samym czasie usłyszeli, że ktoś otwiera drzwi. Równocześnie rzucili się biegiem po schodach jednoznacznie uznając to za wyścig.
Kiedy znaleźli się na zerowym piętrze, usłyszeli odgłos otwieranego zamka od drzwi. Zaraz potem przed ich oczami ukazał się kapitan, który o mało co się nie zapowietrzył, kiedy zobaczył ich w środku.
Hinata i Kageyama zschynchronizowanie zgięli się w pół i zaczęli się tłumaczyć Diaichi'emu, oraz go przepraszać. Kapitana bardzo rozśmieszyło to, że Tanaka ich tutaj zamknął, więc nie można powiedzieć, że był zły. Upomniał ich tylko, żeby uważali następnym razem, a Tanace zalecił zaczął się leczyć na sklerozę.
Przyjaciele nie byli jakoś specjalnie zmęczeni, więc dołączyli do treningu.

Po zakończonym meczu, kiedy drużyna opuściła salę gimnastyczną, Kageyama postanowił jeszcze dogonić Ryu.

- Tanaka! - zawołał za kolegą. Zaskoczony łysol odwrócił się w stronę chłopaka.

- Hę? Co jest, Kageyama?

- To nie tak. Zobaczyłeś mnie i Hinatę trzymających się za ręce, ale nas nic nie łączy. Chciałem, żebyś to wiedział.

- Dooobra - powiedział uśmiechając się porozumiewawczo, co doprowadziło Tobio do złości.

- Jak mówię, że nie, to nie.

- Haha, nie denerwuj się tak! Dobra wierzę ci, narazie, Kags! - po czym oddalił się w kierunku swojego domu. Kageyama nadal był wściekły, jednak usłyszał za swoimi plecami znajomy głos.

- Wszystko dobrze?...

- Powinienem raczej to ja zapytać, czy wszystko dobrze z tobą! - Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że rudzielec jest czymś przygnębiony. Zwykle tryskała z niego pozytywna energia, nie to, co teraz.

- Wszystko dobrze - wypalił oschle. Tobio uniósł brew do góry, jednak nic nie powiedział. Pomyślał, że chłopak mógł być niewyspany po nocy spędzonej na sali gimnastycznej. Jednak szybko obalił tę teorię.

Pov. Kageyama
Hinata przecież spał cholernie długo. Chyba, że to z zaspania, czy czegoś w ten deseń.

- Dobra, krewetko, gadaj, o co ci chodzi.

- Huh?

- Zachowujesz się jak Bokuto w swoim emo-mode.

- Wcale, że nie. Taki jestem normalnie.

Kageyama aż zakrztusił się śliną ze śmiechu.

- Ale z ciebie idiota.

- Po prostu... rybka mi zdechła, okey?!

- Cholerny z ciebie idiota. W dodatku nieumiejący kłamać. Ty nie masz rybek. Zaraz... chodzi o moją rozmowę z Tanaką?

- Co? Jaką rozmo... co?! O czym gadałeś o mnie z Tanaką?!

- A co ci do tego?!

- Obgadywałeś mnie z Tanaką?!

- Czemu miałbym cię obgadywać z Tanaką?!

- A czemu miałbyś mnie nie obgadywać z Tanaką?!

- Bo cię... bo się przyjaźnimy tak jakby?!

- Tak jakby?! Co mnie...?!

- Ugh! - parsknął Tobio, po czym odwrócił się na pięcie i zaczął maszerować przed siebie.

- Gdzie ty idziesz?! - zawołał Shouyou dotrzymując mu kroku.

- Do domu!

- My tu rozmawiamy!

- Nie będę gadał z tobą na bezsensowne tematy! Nie obgaduję cię z Tanaką, to ci wystarczy!

- Ale... - w tym momencie Tobio pociągnął przyjaciela za rękę i mocno go do siebie przytulił.

- Nie i koniec. Ale ty jesteś uparty.

Hinata czuł, że policzki mu płoną, niczym jego włosy.

- No... to do zobaczenia, frajerze - po czym wolnym krokiem oddalił się od rudzielca.

To Tylko Przyjaźń || KageHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz