Rozdział 6

116 32 11
                                    



„Prawda zawsze, prędzej czy później, wyjdzie na jaw"

~Gloria

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gloria, Gilbert i Liv wrócili do swoich domów w ciszy. Rodzeństwo nie kwapiło się, aby wyjaśnić, co to wszystko miało znaczyć, a Olivia wolała na razie nie zadawać pytań. Jej przyjaciółka wciąż cicho szlochała na wspomnienie dzisiejszego zaskakującego wydarzenia.

Rozstali się bez pożegnania. Rodzeństwo wyszło z samochodu bez słowa, jedynie Gilbert uśmiechnął się krzywo do Liv, i po chwili oboje zniknęli za drzwiami mieszkania. Dziewczyna sprawnie zawróciła i zaparkowała na podjeździe swojego domu.

W mieszkaniu nikogo nie było. Mama wracała o piętnastej, kiedy już wszystkie przedszkolaki zostały odebrane przez rodziców, a ojciec zazwyczaj przychodził dopiero wieczorem. Dziewczyna nie wiedziała, gdzie jest Oliver, ale skoro urwał się ze szkoły, to oznaczało, że nie wróci zbyt szybko. Zdjęła buty, pozostawiając je niedbale ustawione w korytarzu, i udała się do swojego pokoju. To, co dzisiaj się wydarzyło, było dziwne, wręcz nierealne. Nie wiedziała, co ma myśleć, zwłaszcza że jej przyjaciele milczeli. Chciała, aby ktoś jej to wyjaśnił, aby pomógł jej zrozumieć tę sytuację.

Gloria i Gilbert nie odpowiedzą na jej pytania, ale może zrobi to Levi. Liv była pewna, że chłopak coś wie. Nie miała pojęcia, co to było, ale czuła, że jego wiedza będzie w stanie rozjaśnić jej sytuację. Z drugiej jednak strony, jeżeli nic nie wiedział, to czy Gloria byłaby szczęśliwa, gdyby również i on był w tej samej sytuacji, co Olivia? Lepiej nie ryzykować.

Dziewczyna czuła się rozdarta. W świecie, w którym żyła, nie było miejsca na niespodzianki. Wszystko dokładnie zaplanowane przez władze: życie uczuciowe oraz zawodowe, najmniejsza zbrodnia surowo karana, najczęściej śmiercią. Tutaj nie było miejsca na przypadki, nawet egzystencja w pałacu odbywało się według ściśle określonych reguł. A wszystko to tylko po to, aby nie doszło do kolejnej Wielkiej Wojny.

Liv tępo wpatrywała się w sufit, co innego jej pozostało? Nie miała na nic ochoty, miała wrażenie, że każda czynność, jaką wykona, będzie bezsensowna w obliczu tej sytuacji.

***

Lotta siedziała na kanapie w salonie, czytając książkę. Jej kartki były pożółkłe, okładka podarta, a tytuł był praktycznie niemożliwy do odczytania.

– Co czytasz? – zapytał Levi, wchodząc do pokoju z tabletem w ręku.

– „Daremnie wyciągam ku niej ramiona rankiem, kiedy budzę się z gnębiących, przykrych marzeń, daremnie nocą szukam jej w łóżku swoim, gdym uległ złudzie szczęsnego, niewinnego snu, jakobym siedział wraz z nią na łące, trzymał za rękę i okrywał jej dłoń pocałunkami. Kiedy w ten czas, na poły jeszcze rozespaniem ogarnięty, szukam jej omackiem i wracam do jawy, z oczu tryskają mi łzy, w sercu czuję bolesny ucisk i płaczę i żalę się beznadziejnej przyszłości mojej" * – dziewczyna odczytała fragment czytanej powieści.

Gwiazdy Spadają Tylko O PółnocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz