Rozdział 9

132 25 25
                                    

„Kłótnie do niczego nie prowadzą, chyba że podważane jest moje zdanie, wtedy to zawsze ma sens"

~ Levi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Co to za krzyki? – zapytała Loretta, wyraźnie oczekując odpowiedzi, chodź Oliver wiedział niewiele więcej, niż ona.

– Nie wiem – odpowiedział, wzruszając ramionami.

Lotta i Oliver siedzieli w salonie, czekając na Leviego, który musiał pilnie zadzwonić. Hale nie miał pojęcia, dlaczego jeszcze znajduje się w domu przyjaciela, który kategorycznie zabronił mu wychodzić, dopóki... No właśnie, nie wiadomo, co takiego miało się wydarzyć tego wieczoru, że wymagało to niezbędnej obecności Olivera, informacja o ukrywających się rebeliantach była już wystarczająco szokująca.

Loretta również nie wiedziała, co knuje Levi, ale była pewna, że jej się to nie spodoba. Gdyby tak nie było, to od razu powiedziałby jej, o co chodzi. Dziewczyna przypomniała sobie, gdy jako dzieci suszyli głowę rodzicom chłopaka o to, że chcą zwierzątko. Oczywiście wcześniej pokłócili się, co to będzie za zwierzę: Lotta upierała się, że powinni mieć kota, w końcu są takie puchate i można je przytulać, za to Levi twierdził, że będzie lepiej, jeżeli kupią parę szczurów, w końcu są mądrzejsze, można je uczyć sztuczek i jeżeli ktoś bardzo chce, może je przytulać.

Gdy chłopiec dowiedział się o tym, że na jedenaste urodziny rodzice postanowili sprawić mu parę gryzoni, nie powiedział nic Lottcie, wiedząc, że mogłoby to poskutkować awanturą, co mogłoby sprawić, że rodzice się rozmyślą. Oczywiście bez afery się nie obyło, ale dopiero gdy zwierzątka zostały przywiezione do domu. Loretta postanowiła nie odzywać się do Leviego i jak na jedenastolatkę bardzo długo wytrwała w swoim postanowieniu, bo trwało to aż dwa tygodnie. Chłopiec udobruchał ją kiedy powiedział, że jeden ze szczurów może być jej. Nie sprawiło to co prawda, że przestała się boczyć, ale przynajmniej zaczęła z nim rozmawiać. Całkowicie udobruchana została w dniu, w którym Lily przyniosła do domu małego kota, którego przygarnęła ze schroniska. To oczywiście również nie obyło się bez echa, ponieważ państwo Gallagher nie byli zachwyceni obecnością kolejnego zwierzęcia w mieszkaniu, ale ostatecznie pozwolili im zatrzymać kociaka.

Lotta uśmiechnęła się na to wspomnienie, to były czasy. Gallagherowie byli dla niej rodziną bardziej niż jej własne rodzeństwo i rodzice, nie traktowali jej jak powód, dla którego mogli umrzeć, mimo że przecież jej istnienie stanowiło zagrożenie. Co prawda nie mogła żyć jak inne dzieci, ale robili oni wszystko, aby choć trochę jej to przybliżyć. Nie chodziła do normalnej szkoły, lecz uczyła się z dziećmi innych rebeliantów, które tak jak ona były zmuszone się ukrywać lub którym rodzice kazali edukować się na temat dawnej polityki i kultury.

– Zaraz będzie cicho – powiedział Levi, wracając do salonu.

Dziewczyna rzuciła mu podejrzliwe spojrzenie, ale on zignorował to i usiadł naprzeciwko niej, chowając telefon do kieszeni. Wiedział, że powinien ją uprzedzić o swoich planach, ale możliwe, że próbowałaby się wymigać, gdyby wiedziała, co za parę minut ma się wydarzyć.

Gwiazdy Spadają Tylko O PółnocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz