#5

105 5 1
                                    

- Naprawdę zagrasz w filmie? - Zdziwiłam się i pociągnęłam łyk kawy.

- Sama nie mogę w to uwierzyć - zaśmiała się dziewczyna kręcąc głową. - Teraz mam przerwę w nagrywaniu, dlatego przyjechałam. A tak właściwie to namówił mnie do tego mój chłopak, którego poznałam właśnie na planie - unoszę brwi ze zdziwienia, przez co na usta mojej przyjaciółki znów wkrada się uśmiech. - Kiedyś tutaj mieszkał, ma tu rodzinę. Szczerze mówiąc nie myślałam, że wyjedziesz z "naszego miasteczka".

- Spędziłam tam dziewiętnaście lat. Zresztą ty zrobiłaś to samo - wspomniałam jej na co wywróciła oczami.

- Mieszkasz sama?

- Nie, z moją przyjaciółką Olivią i jej okropnym kotem - krzywię się na wspomnienie o Moonym, na co Britt parska.

- Uwierz mi, skądś to znam. Moja była współlokatorka miała psa. To dopiero było zło. Potrafił szczekać o piątej nad ranem bez żadnego konkretnego powodu.

- Mm - mruknęłam, przełykając napój. - Na ile zostajecie?

- Nie mam pojęcia - blondynka wzruszyła ramionami. - Może na tydzień, może na miesiąc. Nie mam pojęcia. Nie ustalono jeszcze daty powrotu na plan.

- Mam nadzieję, że zostaniesz jak najdłużej - powiedziałam łapiąc ją za rękę i uśmiechając się.

- Ja też. - Brittany odwzajemniła uśmiech, po czym jej telefon zaczął wibrować. - Przepraszam - wymamrotała i przycisnęła zieloną słuchawkę. - Tak, skarbie? Jestem jeszcze w kawiarni. Tak. O, to może wpadniesz? - Zapytała z nadzieją. - To świetnie. Tak, ta na rogu. Pa - rozłączyła się i odłożyła komórkę. - Mój chłopak za chwilę będzie - oznajmiła, na co pokiwałam głową. Usłyszałyśmy jak drzwi budynku się otwierają. - Wow, nie sądziłam, że jest tak blisko - stwierdziła i puściła moją dłoń, po czym wstała. Ja zrobiłam to samo i w chwili, w której chłopak podszedł do naszego stolika, zwróciłam się w jego stronę.

Wtedy zatkało mnie totalnie.

Dosłownie.

Stałam jak słup soli i gapiłam się na niego jak głupia. Miałam wrażenie, że to trwa wieki. Najwyraźniej minęło tylko kilka sekund, ponieważ żadne z nich nie skomentowało mojego zachwiania. Ja sama wzięłam się w garść i wysiliłam się na uśmiech. W czym jak w czym, ale w tym akurat byłam dobra.

- Jenna, to jest Dylan, Dylan to Jenna - moja przyjaciółka wskazała na nas chaotycznie rękami.

- Miło mi - powiedział, a ja myślałam, że mnie rozerwie.

- Mnie również - odparłam, ściskając jego dłoń.

- Britt - zwrócił się do dziewczyny. - Już osiemnasta. Za pół godziny kolacja u moich rodziców.

- Oh, no tak - blondynka złapała się za głowę i spojrzała na mnie przepraszająco. - Muszę już iść. Spotkamy się jutro? - Spytała z nadzieją.

- Jasne - uśmiechnęłam się szeroko. - Um, Britt - zaczepiam ją jeszcze, gdy już wychodziliśmy. - Podasz mi swój numer? Tak chyba będzie prościej.

- Racja - zaśmiała się, po czym wymieniliśmy się numerami. - Do jutra! - Zawołała i razem ze swoim chłopakiem odeszła w przeciwną stronę.

Ja za to podeszłam do najbliższej ławki i opadłam na nią. Łzy zebrały się w moich oczach.

Nie poznał mnie.

Poczułam, że prawy policzek jest mokry, więc zła na samą siebie czym prędzej go wytarłam.

Siedziałam tak jeszcze jakiś czas, dopóki nie dostałam smsa.

Od: Liv

Gdzie jesteś? Kiedy wrócisz? Trochę się martwię. Ale tylko trochę, nie myśl sobie za dużo.

Wtedy wstałam i ruszyłam na przystanek. Zerknęłam na rozkład. Mój autobus miał pojawić się za dwadzieścia minut. Świetnie.

Usiadłam na niewygodnej ławeczce i oparłam głowę o szklaną ściankę.

Przechodziłam szkolnym korytarzem słuchając muzyki. Kątem oka zauważyłam, jak komuś wypadają książki z szafki. Bez namysłu wyjęłam słuchawki z uszu i podeszłam bliżej, aby pomóc pozbierać porozrzucane rzeczy.

- Dziękuję - powiedział chłopak i odłożył podręczniki na swoje miejsce. - Tak w ogóle to jestem Dylan - wyciągnął do mnie dłoń, którą od razu uścisnęłam.

- Jenna, miło mi.

- Mnie również - odparł, uśmiechając się szeroko.

- Jesteś tu nowy? - Zapytałam.

- Tak, dzisiaj mój pierwszym dzień. Trochę się stresuję - przyznał i w końcu zatrzasnął szafkę. - Powiesz mi może gdzie jest sala numer - tu zrobił pauzę, patrząc na plan lekcji - siedemnaście?

- Jasne, mam teraz angielski w osiemnastce.

- Świetnie.

- Świetnie - powtórzyłam i ruszyliśmy w stronę schodów.

Widząc, że nadjeżdża mój autobus, podniosłam się i gdy ten zatrzymał się, wsiadłam do środka.

Droga dłużyła mi się bardzo i nawet muzyka nie pozwalała mi oderwać się od tych myśli.

Tak wiele czasu poświęciłam na zapomnienie o nim, udało mi się i byłam szczęśliwa, aż tu nagle on pojawia się znikąd i okazuje się być chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki? To był jakiś obłęd.

Kilka przystanków dalej wysiadłam z pojazdu i skierowałam się w stronę mieszkania. Po paru minutach już wspinałam się po schodach. Na dodatek okazało się, że nie zabrałam kluczy, więc zaczęłam pukać mając nadzieję, że Olivia jest w domu. Gdy jednak przez dłuższy czas mi nie otwierała, zmęczona zaczęłam płakać i walić jeszcze mocniej. W końcu w progu pojawiła się zaspana dziewczyna, jednak widząc mnie, od razu otworzyła szerzej oczy, wpuściła mnie do środka i po zamknięciu drzwi objęła.

- Co się stało? Coś ci zrobiła? - Zapytała zmartwiona i jednocześnie zła.

- Nie. Było świetnie - wydukałam, smarkając w koszulkę przyjaciółki.

- To dlaczego płaczesz?

- Jej chłopak... To on - odparłam i z moich oczu poleciały kolejne łzy.

- Kto? Jen, kto? - Dopytywała przestraszona.

- Dylan O'Brien.

***

Turututu!

Mam nadzieję, że jak dotąd Wam się podoba. Jeśli macie jakieś uwagi albo coś w tym rodzaju to śmiało piszcie 😊

I Loved and I Lost You || Dylan O'Brien Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz