- Naprawdę zagrasz w filmie? - Zdziwiłam się i pociągnęłam łyk kawy.
- Sama nie mogę w to uwierzyć - zaśmiała się dziewczyna kręcąc głową. - Teraz mam przerwę w nagrywaniu, dlatego przyjechałam. A tak właściwie to namówił mnie do tego mój chłopak, którego poznałam właśnie na planie - unoszę brwi ze zdziwienia, przez co na usta mojej przyjaciółki znów wkrada się uśmiech. - Kiedyś tutaj mieszkał, ma tu rodzinę. Szczerze mówiąc nie myślałam, że wyjedziesz z "naszego miasteczka".
- Spędziłam tam dziewiętnaście lat. Zresztą ty zrobiłaś to samo - wspomniałam jej na co wywróciła oczami.
- Mieszkasz sama?
- Nie, z moją przyjaciółką Olivią i jej okropnym kotem - krzywię się na wspomnienie o Moonym, na co Britt parska.
- Uwierz mi, skądś to znam. Moja była współlokatorka miała psa. To dopiero było zło. Potrafił szczekać o piątej nad ranem bez żadnego konkretnego powodu.
- Mm - mruknęłam, przełykając napój. - Na ile zostajecie?
- Nie mam pojęcia - blondynka wzruszyła ramionami. - Może na tydzień, może na miesiąc. Nie mam pojęcia. Nie ustalono jeszcze daty powrotu na plan.
- Mam nadzieję, że zostaniesz jak najdłużej - powiedziałam łapiąc ją za rękę i uśmiechając się.
- Ja też. - Brittany odwzajemniła uśmiech, po czym jej telefon zaczął wibrować. - Przepraszam - wymamrotała i przycisnęła zieloną słuchawkę. - Tak, skarbie? Jestem jeszcze w kawiarni. Tak. O, to może wpadniesz? - Zapytała z nadzieją. - To świetnie. Tak, ta na rogu. Pa - rozłączyła się i odłożyła komórkę. - Mój chłopak za chwilę będzie - oznajmiła, na co pokiwałam głową. Usłyszałyśmy jak drzwi budynku się otwierają. - Wow, nie sądziłam, że jest tak blisko - stwierdziła i puściła moją dłoń, po czym wstała. Ja zrobiłam to samo i w chwili, w której chłopak podszedł do naszego stolika, zwróciłam się w jego stronę.
Wtedy zatkało mnie totalnie.
Dosłownie.
Stałam jak słup soli i gapiłam się na niego jak głupia. Miałam wrażenie, że to trwa wieki. Najwyraźniej minęło tylko kilka sekund, ponieważ żadne z nich nie skomentowało mojego zachwiania. Ja sama wzięłam się w garść i wysiliłam się na uśmiech. W czym jak w czym, ale w tym akurat byłam dobra.
- Jenna, to jest Dylan, Dylan to Jenna - moja przyjaciółka wskazała na nas chaotycznie rękami.
- Miło mi - powiedział, a ja myślałam, że mnie rozerwie.
- Mnie również - odparłam, ściskając jego dłoń.
- Britt - zwrócił się do dziewczyny. - Już osiemnasta. Za pół godziny kolacja u moich rodziców.
- Oh, no tak - blondynka złapała się za głowę i spojrzała na mnie przepraszająco. - Muszę już iść. Spotkamy się jutro? - Spytała z nadzieją.
- Jasne - uśmiechnęłam się szeroko. - Um, Britt - zaczepiam ją jeszcze, gdy już wychodziliśmy. - Podasz mi swój numer? Tak chyba będzie prościej.
- Racja - zaśmiała się, po czym wymieniliśmy się numerami. - Do jutra! - Zawołała i razem ze swoim chłopakiem odeszła w przeciwną stronę.
Ja za to podeszłam do najbliższej ławki i opadłam na nią. Łzy zebrały się w moich oczach.
Nie poznał mnie.
Poczułam, że prawy policzek jest mokry, więc zła na samą siebie czym prędzej go wytarłam.
Siedziałam tak jeszcze jakiś czas, dopóki nie dostałam smsa.
Od: Liv
Gdzie jesteś? Kiedy wrócisz? Trochę się martwię. Ale tylko trochę, nie myśl sobie za dużo.
Wtedy wstałam i ruszyłam na przystanek. Zerknęłam na rozkład. Mój autobus miał pojawić się za dwadzieścia minut. Świetnie.
Usiadłam na niewygodnej ławeczce i oparłam głowę o szklaną ściankę.
Przechodziłam szkolnym korytarzem słuchając muzyki. Kątem oka zauważyłam, jak komuś wypadają książki z szafki. Bez namysłu wyjęłam słuchawki z uszu i podeszłam bliżej, aby pomóc pozbierać porozrzucane rzeczy.
- Dziękuję - powiedział chłopak i odłożył podręczniki na swoje miejsce. - Tak w ogóle to jestem Dylan - wyciągnął do mnie dłoń, którą od razu uścisnęłam.
- Jenna, miło mi.
- Mnie również - odparł, uśmiechając się szeroko.
- Jesteś tu nowy? - Zapytałam.
- Tak, dzisiaj mój pierwszym dzień. Trochę się stresuję - przyznał i w końcu zatrzasnął szafkę. - Powiesz mi może gdzie jest sala numer - tu zrobił pauzę, patrząc na plan lekcji - siedemnaście?
- Jasne, mam teraz angielski w osiemnastce.
- Świetnie.
- Świetnie - powtórzyłam i ruszyliśmy w stronę schodów.
Widząc, że nadjeżdża mój autobus, podniosłam się i gdy ten zatrzymał się, wsiadłam do środka.
Droga dłużyła mi się bardzo i nawet muzyka nie pozwalała mi oderwać się od tych myśli.
Tak wiele czasu poświęciłam na zapomnienie o nim, udało mi się i byłam szczęśliwa, aż tu nagle on pojawia się znikąd i okazuje się być chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki? To był jakiś obłęd.
Kilka przystanków dalej wysiadłam z pojazdu i skierowałam się w stronę mieszkania. Po paru minutach już wspinałam się po schodach. Na dodatek okazało się, że nie zabrałam kluczy, więc zaczęłam pukać mając nadzieję, że Olivia jest w domu. Gdy jednak przez dłuższy czas mi nie otwierała, zmęczona zaczęłam płakać i walić jeszcze mocniej. W końcu w progu pojawiła się zaspana dziewczyna, jednak widząc mnie, od razu otworzyła szerzej oczy, wpuściła mnie do środka i po zamknięciu drzwi objęła.
- Co się stało? Coś ci zrobiła? - Zapytała zmartwiona i jednocześnie zła.
- Nie. Było świetnie - wydukałam, smarkając w koszulkę przyjaciółki.
- To dlaczego płaczesz?
- Jej chłopak... To on - odparłam i z moich oczu poleciały kolejne łzy.
- Kto? Jen, kto? - Dopytywała przestraszona.
- Dylan O'Brien.
***
Turututu!
Mam nadzieję, że jak dotąd Wam się podoba. Jeśli macie jakieś uwagi albo coś w tym rodzaju to śmiało piszcie 😊
CZYTASZ
I Loved and I Lost You || Dylan O'Brien
FanfictionJenna Sommers mieszka razem ze swoją przyjaciółką Liv i jej irytującym kotem - Moonym. Każdy jej dzień wyglądał praktycznie tak samo - wstaje rano, idzie do pracy, wyskoczy na chwilę na miasto i wraca do domu. Jednak wszystko się zmieni, kiedy spotk...