#14

112 10 4
                                    

- Jenna.

Obok mnie pojawiła się moja przyjaciółka. Usiadła na zimnych schodach tak jak ja, po czym objęła mnie ramieniem.

- Co się dzieje? - Zapytała przytulając mnie, a ja zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

- Chcę wrócić do domu - wyjąkałam ocierając twarz.

- Pojedziemy do mnie? - Zaproponowała wstając.

- Nie! - Zaprzeczyłam od razu. - Chcę do domu.

- Dobrze - powiedziała zmartwiona i pomogła mi stanąć na nogi, a następnie zaprowadziła do auta.

***

Byłyśmy u mnie w mieszkaniu i siedziałyśmy na kanapie. Już się uspokoiłam, więc widziałam, że Brittany zacznie zaraz zadawać pytania.

- Jen - zaczęła, a ja pociągnęłam nosem. - Co się stało? Dlaczego aż tak ruszyły cię słowa tej jędzy?

- Miałam kiedyś chłopaka. Miał na imię... Daniel - wymyśliłam na szybko. - Na pewnej imprezie zobaczyłam go z inną. Zerwałam z nim.

- Tyle? - Zdziwiła się blondynka, a ja rzuciłam jej zszokowane spojrzenie. - To znaczy nie zrozum mnie źle, ale myślałam, że wydarzyło się coś naprawdę wielkiego.

- Dla mnie to było naprawdę wielkie - mruknęłam. - Był moją pierwszą miłością. Tego nie da się tak szybko zapomnieć.

- Czujesz coś jeszcze do niego po takim czasie? - Dopytywała.

- Nie wiem - odparłam. - Britt, chcę zostać sama, jestem zmęczona - oznajmiłam, a dziewczyna pokiwała głową.

- Jasne. Zadzwonię później - wstała, pocałowała mnie w policzek i wyszła  z mieszkania, a ja skierowałam się do sypialni.

Usiadłam na łóżku i podciągnęłam kolana pod brodę, po czym objęłam je ramionami i zaczęłam się huśtać do przodu i do tyłu.

A co jeśli on tego naprawdę nie chciał? Co jeśli to naprawdę nie jest jego wina? I to ja zachowałam się okropnie, nawet nie dając mu się wytłumaczyć? Co jeśli to ja popełniłam błąd? Może powinnam mu dać drugą szansę?

Wszystko zaczynało mi się mieszać i nie wiedziałam co mam myśleć.

***

- Wróciłam! - Zawołała Liv wchodząc do mieszkania.

- Hej - odkrzyknęłam i dziewczyna już po chwili pojawiła się w salonie.

- Gotowa? - Zapytała, a ja spojrzałam na nią z uniesioną brwią. - Nawet mi nie mów, że zapomniałaś, bo cię uduszę - oznajmiła, a mnie nagle olśniło.

- Ależ oczywiście, że pamiętam! - Odparłam. - Idziemy do Charlie'go.

- Dobra odpowiedź - rzuciła i opadła na kanapę tuż obok mnie.

- Wiesz, jeszcze skoczę na chwilę do Brittany - oznajmiłam, wrzucając sobie popcorn do ust. - Muszę z nią chwilę pogadać.

- Jasne. Po prostu bądź w domu przed siedemnastą - poprosiła, a ja pokiwałam głową. - Ah, i jeszcze jedno. Charlie mówił, że Britt i ten jej chłopak też mogą przyjść - dodała, a ja mruknęłam coś pod nosem i poszłam do przedpokoju. Założyłam buty i bluzę, po czym wyszłam z mieszkanka.

Postanowiłam iść na piechotę, dlatego wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer mamy.

- Halo?

- Hej - przywitałam się. - Przepraszam za wczoraj. Popsułam ci urodziny - powiedziałam ze smutkiem w głosie.

- To nie twoja wina kochanie - odparła kobieta. - I nie zepsułaś ich. Moja siostra powinna po prostu trzymać język za zębami. Ja naprawdę nie wiem po kim ona jest taka wredna.

- Jeszcze raz przepraszam - powiedziałam mimo słów mamy.

- Nic się nie dzieje skarbie, naprawdę.

- No dobrze - mruknęłam niezbyt przekonana. - Muszę kończyć, pogadamy jutro.

- Do zobaczenia, córeczko.

Rozłączyłam się i schowałam komórkę.

Resztę drogi spędziłam na rozmyślaniu, co równało się z tym, że całkowicie odłączyłam się od rzeczywistości i prawie potrącił mnie samochód, jednak finalnie cała i zdrowa dotarłam do celu.

Stanęłam przed budynkiem, a następnie nacisnęłam dzwonek. Nie musiałam długo czekać, ponieważ już po chwili w drzwiach pojawił się chłopak.

- Cześć - powiedziałam biorąc głęboki wdech.

- Britt nie ma, ale wróci za jakieś dziesięć minut - odparł opierając się o framugę.

- Tak właściwe to przyszłam do ciebie - oznajmiłam.

- Jeżeli znowu masz zamiar płakać to możesz już sobie iść - rzucił niechętnie, a ja uniosłam brwi i spojrzałam na niego z lekkim niedowierzaniem, po czym odwróciłam się na pięcie i nieco zdenerwowana zaczęłam odchodzić.

Jaka ja jestem głupia!, pomyślałam. Po cholerę tu przychodziłam. Znowu.

- Jenna, zaczekaj - usłyszałam po chwili i poczułam, jak Dylan chwyta mnie za ramię. - Przepraszam, chodź do środka. - Spojrzałam na niego nieco nieufnie, jednak finalnie zwróciłam.

Razem weszliśmy do domu i tak jak ostatnio skierowaliśmy się do salonu.

- A więc - usiadłam na kanapie i zaczęłam mówić. - Chciałabym się pogodzić. - Szatyn zmarszczył nieco brwi. - Mam na myśli to, że moglibyśmy utrzymać normalne stosunki oraz abyśmy zapomnieli o tym co stało się kiedyś. - Nie wierzyłam w to co mówię. Matko, Jen, weź ty się walnij o kant stolika. - Chciałabym tego, bo mam dość bycia niemiłą, a poza tym, jeżeli zbyt często byśmy się unikali i wymieniali między sobą jakieś dziwne zdania, Brittany mogłaby coś zauważyć. A tego nie chcemy, prawda? - Zapytałam, a chłopak prawie niewidocznie przytaknął.

- Dlaczego?

- Co? - Zdziwiłam się.

- Dlaczego tak nagle chcesz mi wybaczyć?

- Nie powiedziałam, że ci wybaczam - zaoponowałam. - Zaproponowałam zapomnienie o tym na jakiś czas. Na jakiś czas - podkreśliłam. - Jednak ja zawsze będę o tym pamiętać - dodałam ciszej, jednak po chwili się otrząsnęłam.

- Myślisz, że możemy się zaprzyjaźnić? - Zapytał, a ja zmrużyłam oczy.

- Być dobrymi znajomymi. Zakolegować - odparłam niepewnie. - Zrozum mnie, będzie mi trudno znów ci zaufać. Jeśli nawet, to potrzebuję czasu.

- Rozumiem - odrzekł. - Dam Ci tyle czasu ile tylko będziesz potrzebować.

***

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale mam mnóstwo nauki :(

Miłej niedzieli!  💜

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 08, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I Loved and I Lost You || Dylan O'Brien Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz