ᴠɪ.

3.4K 217 16
                                    

- Alana! Ruszaj tyłek bo się spóźnimy! - krzyknął mój jakże kochany brat uderzając mocno pięścią w drzwi do mojej łazienki. Odłożyłam puder do białej torebki po czym założyłam moje czarne obcasy i wyszłam z łazienki wpadając na brata. - Gdzie się tak odstawiałaś? - zapytał patrząc na mój czarny kombinezon i czarne w cholere, wysokie szpilki, które dziś założyłam. Jako, że dziś jest poniedziałek w szkole organizowany jest obiad dla nowo przybytych uczniów, nie tylko dla dzieci potępionych ale także dla pierwszoklasistów, którzy w tym roku rozpoczęli naukę w naszym liceum.

- Dziś jest piknik dla pierwszaków i Mal, Jaya, Evie i Carlosa. - powiedziałam pokazując na wiszący na ścianie kalendarz. Oczy Bena rozszerzyły się do rozmiarów monet po czym biorąc swój szkolny plecak wybiegł z mojego pokoju. Zaśmiałam się w tej reakcji i zabierając długopis i kilka innych kosmetyków z blatu toaletki wyszłam z pokoju.

Idąc w stronę jadalni kilku strażników i pokojówek rzucało w moją stronę urocze komplementy, odpowiadałam szerokim uśmiechem skupiając moją uwagę tylko na tym by nie wywinąć orła na żółto-niebieskim dywanie.

- Och, córko pięknie wyglądasz. - odezwał się tata gdy tylko usiadłam przy stolę.

- Dziękuję. - odpowiedziałam biorąc w dłonie sztućce.

- Tak, tylko ten nagi brzuch i ramiona, nie masz może jakieś katany czy marynarki? - spytał cicho wskazując widelcem w moją stronę.

- Tato... - przewróciłam oczami na tą uwagę i gdy miałam się już odezwać w moją obronę odezwała się mama.

- Adamie proszę cię, wiesz jaka jest teraz moda, sama lubię odsłonić czasem jakieś ramię czy nogę, to normalne. - powiedziała puszczając mi oczko. Zaśmiałam się cicho z miny taty.

- Tak jasne, obie bądźcie przeciwko mnie, o Ben! Może przynajmniej ty mnie poprzesz! Nie uważasz, że twoja siostra powinna ubrać coś na siebie? - mówił w stronę mojego brata, który właśnie w tym momencie wpadł do jadalni.

- Ale po co, przecież wygląda spoko. - powiedział biorąc łyka soku pomarańczowego. Tata przetarł otwartą dłonią twarz i mówiąc ciche 'smacznego' zajął się kanapkami jakie miał na talerzu. Patrząc w moją sałatkę słyszałam jedynie cichy chichot mamy i szuranie krzesła, które odsuwał Ben. Szybko zjedliśmy śniadanie i oboje ruszyliśmy do szkoły.

- No stara, ale się odstawiałaś. - powiedziała śmiejąc się Hanna gdy weszłam do sali, w której zaczynałyśmy dziś lekcje.

- Ta no, zarąbiście, cztery razy się prawie wywaliłam. - mruknęłam siadając na wysokim krześle. - Lepiej mów czy przygotowałaś wszystko, Dobra Wróżka powiedziała, że będziesz miała tylko dziesięć minut. - dodałam wyciągając potrzebne książki.

- Tak, ty mnie zapowiesz? - spytała bardziej oznajmiając, pokiwałam głową wyciągając mój telefon.

- Jak się to tego czasu nie zabije w tych butach to cię zapowiem - zaśmiałam się. Po chwili wszedł nauczyciel, mówiąc, że rozpoczęła się lekcja, westchnęłam cicho i odłożyłam telefon na stół.

- Alano, wiesz gdzie podziewa się Aria? - spytał zdziwiony brakiem mojej przyjaciółki, co prawda to prawda Aria nigdy nie przykładała się do ocen, zadań ani do obowiązków ale jeżeli chodzi o lekcje chemii, była prymusem. Kochała ten przedmiot, tak bardzo jak ja go nienawidziłam.

- Nie mam pojęcia profesorze, napewno zaraz się zjawi. - uśmiechnęłam się. W sumie nie za bardzo przejęłam się jej brakiem obecności, to pierwsza lekcja, przy której ponownie zobaczy Hannę, a nie muszę przypominać co wydarzyło się kilka dni temu. Nauczyciel czytał dalej listę obecności a już po chwili do pomieszczenia wpadła blondynka. Poprawiała swoją sukienkę, prosząc nauczyciela by nie wysyłał jej do kozy.

- Usiądź na miejsce, minus trzy punkty dla ciebie. - odpowiedział jej wskazując na krzesło obok Douga i Lonnie, Aria ruszyła powolnym krokiem w stronę siedzenia, spojrzałam na jej nogi a gdy dostrzegłam na nich zamszowe botki na słupku w kolorze kawy z mlekiem prawie się obśliniłam ze zdziwienia.
Tuż za Arią siedział Jay, który od samego wejścia nie mógł oderwać od niej wzroku, nie dziwie mu się, pierwszy raz widzę ją w sukience i butach na obcasie. Lekcje do przerwy obiadowej minęły dość szybko, cały dzień trzymałam się z Hanną, która co chwilę zmieniała coś w swoich przeprosinach, Aria bacznie nas unikała i trzymała się ze swoim bratem i jego znajomymi.

- Wszyscy są już na miejscach. - powiedział Doug, podając mi mikrofon.

- Gdzie siedzi Aria? - zapytałam szeptem.

- Trzeci stolik na prawo. - odpowiedział.

Z pomocą jednego ze strażników weszłam na podest postawiony na środku szkolnej stołówki.

- Witajcie kochani! Moi rodzicie postanowili dac mi dziś mikrofon, jednak nie będę długi przemawiać dlatego, że Hanna, córka Królowej Śnieżki chciałaby dziś także coś powiedzieć, jak wiecie kilka dni temu, na szkolnym korytarzu, gdzieś tam, przy tamtych stolikach Hanna powiedziała o kilka słów za dużo, przy czym bardzo zraniła Arie, córkę naszego uroczego Gburka. Ario nie gniewaj się długo na tą wariatkę, ona jest zbyt głupia by doszło do niej jak to naprawdę jest, mimo tego ma dobre serce i dziś chce cie przeprosić. Kochani pierwszoklasiści mam nadzieję, że czujecie się w naszym liceum bardzo dobrze, każdy z was odkrył w sobie cudowne zdolności, mamy nadzieję, że w następnych latach będziecie je rozwijać. Chciałabym także oficjalnie poinformować, że nasi goście z wyspy bardzo dobrze czują się u nas i także odkrywają nowe zdolności. Życzę wam, wszystkim dużo zdrowia, szczęścia i nowych zdolności. Powodzenia w nauce i smacznego. Hanno chodź teraz twoja kolej. - mówiłam a gdy zchodziłam ze sceny otuliły mnie brawa.

𝔇𝔢𝔰𝔠𝔢𝔫𝔡𝔞𝔫𝔱𝔰. sɪᴏsᴛʀᴀ ᴋʀóʟᴀ ¬ ᴄ.ᴅᴠOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz