Tom tak jak obiecał pomógł Harry'emu w zakupach. Gdy dotarli na ulicę Pokątną i weszli do Banku Gringotta, co było trudne, ponieważ chłopiec był za bardzo pochłonięty nowym światem, który odkrył. Szybko udali się do skrytki. Riddle aż przystanął, gdy zobaczył jaką fortunę posiada jego współlokator. Westchnął i zabrał się do przeszukiwania skrytki w poszukiwaniu cennych informacji na temat rodziny chłopca. Udało mu się wyczytać z jednej książki, że rodzina Potter to czystokrwista rodzina, która szczyci się bogactwem. Upewnił się, że Harry jest cały i sprawdził drzewo genealogiczne. Po chwili udało mu się znaleźć rodziców chłopca, którzy faktycznie nie żyli. Jego matka miała na imię Lily Potter, a ojciec James Potter. Matka Harry'ego była czarownicą pół-krwi i wywodziła się z rodziny Evans. tajemnicą pozostała tajemnicza śmierć czarodziejów, którą zamierzał odkryć. Chciał wiedzieć więcej na temat tajemniczego jedenastolatka. W sierocińcu była jedna dziewczyna, która cały czas komplementowała Harry'ego. Zazwyczaj, gdy go zauważała podchodziła i zaczynała rozmowę. Riddle mógł to znieść, ale jego cierpliwość się skończyła, gdy ta głupia mała mugolka śmiała pocałować Pottera w policzek. Wtedy szybko odepchnął ją od chłopca i pociągnął go z powrotem do pokoju. Był wtedy wściekły, nie miał pojęcia z jakiego powodu. Harry był dla niego... Kimś, kogo trzeba ochraniać, wmawiał sobie, że traktuje go jako brata, lecz czy tak było?
- Tom... - Usłyszał lekko zirytowany głos. Potrząsnął głową i spojrzał na chłopca przed sobą.
- Tak - Odchrząknął i odparł.
- Zebrałem już pieniądze, idziemy?
Starszy tylko kiwnął głową, że się zgadza i podniósł się z ziemi. Wybrali się najpierw po kufer. Harry po chwili namysłu oznajmił, że chce mieć zwykły kufer taki który nie będzie się wyróżniał więc od razu zakupili przedmiot i poprosili sprzedawcę o zmniejszenie go zaklęciem, żeby nie zawadzał.
Ich następnym przestankiem okazała się apteka gdzie zakupili wszystkie składniki do eliksirów. Potem zwiedzili sklep z księgami, w którym Riddle zatrzymał się na chwilę, aby nabyć też kilka ksiąg do siebie. Po dwóch godzinach siedzieli w lodziarni jedząc lody. Tom musiał powstrzymać współlokatora, żeby nie kupował czterech gałek, tylko dwie. Nie chciał, aby się przeziębił. Jego nawykiem stało się obserwowanie Pottera, lubił analizować jego emocje, a z czasem zaczął zauważać nawet jego tiki. Gdy był zdenerwowany pocierał swoje lewe ramię z jakiegoś powodu.
Gdy zjedli to Tom zaproponował, aby poszli sprawić sobie szaty do szkoły i kilka par codziennych ubrań. Niestety sierociniec był biedny i nie posiadali za dużo rzeczy. Zazwyczaj lewo starczało na jedzenie, a co dopiero na ubrania. Korzystając z okazji, że Harry posiadał dość dużą ilość pieniędzy zamówił dwie pary szat do szkoły dla Pottera i jedną dla siebie, a dodatkowo kilka par ubrań na co dzień, oczywiście dla niego i współlokatora, który nie wyglądał jakby miał coś przeciwko.
Wyszli ze sklepu zadowoleni, ale zmęczeni ostatnim przestankiem był sklep Ollivandera - wytwórcy różdżek, gdzie Harry miał zakupić różdżkę.
Weszli do budynku i znaleźli się w małym pomieszczeniu, w którym było pełno regałów z różdżkami. Całe to miejsce pokrywała cienka warstwa kurzu, przez co Riddle skrzywił się wewnętrznie. Nie przepadał za brudnymi miejscami, w których nikt nie sprzątał. W rogu stało krzesło, a pośrodku sklepiku biurko sprzedawcy.
Harry podbiegł do lady i nacisnął na złoty dzwonek, który na szczęście nie był zakurzony. Usłyszeli dźwięk jakby coś się wywróciło i za zaplecza wyszedł stary czarodziej ze siwymi włosami i srebrnymi oczami. Przez chwile przyglądał się Potterowi, a potem przemówił.
- Ach! Nowy klient! Witam przypuszczam, że po różdżkę - Powiedział wesołym głosem, a gdy zauważył starszego chłopca stojącego w roku pomieszczenia wydał z siebie dziwny dźwięk przypominający westchnięcie. - Panie Riddle! Co pana do mnie sprowadza?
- Jestem tu tylko z Harrym - Wskazał dłonią na mniejszego chłopca.
- Ach! Rozumiem! Zacznijmy więc!
Czarodziej podawał chłopcu różne różdżki, ale żadna z nich nie była tą odpowiednią. Riddle zaczął się denerwować, bo minęło już dwadzieścia minut odkąd weszli do sklepu. Jego różdżka okazała się drugim wyborem, tak jak większości dzieci, które tu przychodziły więc był zmartwiony, że ten wybór trwa, tak długo.
- Ciekawe - Tom wyrwał się z zamyślenia, gdy Ollivander przemówił - Już wiem!
Zniknął za zapleczem, a po chwili przyniósł zakurzone brązowe pudełko. Wyciągnął z niego brązową różdżkę i podał chłopcu. Gdy Harry wziął przedmiot poczuł moc przepływającą przez jego ciało, machnął patykiem, a z końcówki różdżki wyprysnęły zielone i czerwone iskry.
- Bardzo ciekawe...
- Co jest takie ciekawe - Riddle nie mógł się powstrzymać i zapytał ciekawy odpowiedzi.
- Wasze różdżki są bliźniacze - Oznajmił czarodziej - Pana różdżka i pana Pottera mają taki sam rdzeń. Pióro Feniksa, który uronił dwa pióra.
Ślizgon zaniemówił i spojrzał na współlokatora, który wydawał się zdziwiony nową wiedzą. On sam był zaintrygowany, czuł, że Harry jest kimś więcej niż nowym pierwszorocznym, który zaczyna Hogwart. Chciał wiedzieć więcej, nawet jeśli ten chłopak mógł stać się jego słabością i obsesją.
CZYTASZ
Prawdziwa Rzeczywistość.
FanfictionZakończone Mały chłopiec został brutalnie pobity i wyrzucony na ulicę przez swoje wujostwo. Policja zawiadomiona krzykami przyjechała na miejsce, lecz nikt nie wiedział co się stało. Znaleźli tylko małego dziesięcioletniego chłopczyka w opłakanym...