Harry przechadzał się po Paryżu oglądając różne sklepy, mugole naprawdę mieli ciekawe pomysły. Szkoda tylko, że czarodzieje jeszcze tego nie rozpoznawali. Francja wydawała się cieplejsza niż Wielka Brytania, nie pod względem pogody tylko ludzi. Była tu o wiele milsza atmosfera, ludzie otwarci na wszystko. Także nie był tu żadnych czarnoksiężników, którzy pragną opanować świat. Nie był przyzwyczajony do tego spokoju, ale może to i dobrze. Nie poradziłby sobie inaczej w Hogwarcie. Wspomnienie o szkole wywoływało w nim pewną tęsknotę, ale i ulgę. Miał już dwadzieścia lat - był dorosły. Nie czuł się tak. Chciał być szczęśliwy, ale nie był. Nie ważne, za co się zabierał - zawsze czuł tę pustkę, która sprawiała, że tracił ochotę na wszystko. Oczywiście nie był sam, miał Toma, który nie spuszczał go z oczu. I to go cieszyło, ale mimo iż dostał jakąś odpowiedz na to co tu robi, nie zmieniło to faktu, że czuł się nie na miejscu. Harry był pewien, że jakby Tom go nie powstrzymał to by wrzucił się w książki, aby znaleźć odpowiedź na całe to zdarzenie. Nadal miał w sobie stronę, która tego pragnęła. Miał tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
Dlaczego tu jest?
Czemu ma to związek ze śmiercią?
Skąd Dumbledore to wiedział?
Dlaczego chimera?
Miał ochotę wyrywać sobie włosy w głowy jak tylko o tym myślał. Nie rozumiał, a tak bardzo chciał zrozumieć.
- Harry, wszystko w porządku - Zapytał Tom, miał zmartwioną minę - Harry rzadko ją widział.
-Tak, nie martw się. Zamyśliłem się tylko - Odparł z małym uśmiechem na twarzy. Dla lepszego efektu położył dłoń na policzku mężczyzny.
- Dobrze, w takim razie co powiesz na kolację?
- Co masz na myśli - Chłopak pozwolił, aby ich dłonie złączyły się w uścisku.
- Byliśmy tu przez miesiąc, myślę, że to już czas, aby powrócić do Brytanii.
- Niech zgadnę, masz jakieś sprawy tam?
Harry zaśmiał się widząc speszoną minę Toma, dokuczanie mu to była jego nowa specjalność.
- To też jest powodem, jednak brakuje mi naszego domu.
Chłopak pokiwał głową - rozumiał, razem odnowili jedno z posiadłości, które Harry posiadał i tam zamieszkali. Był to jak dom, którego nigdy nie miał.
- Myślę, że chce zostać Ministrem - Oznajmił Riddle, powiedział to tak szybko, że Harry musiał się zastanowić przez chwilę nad jego słowami.
- Naprawdę? Nadajesz się - Stweirdził powoli, nie wspomniał o tym, że Dumbledore odmówił mu posady nauczyciela, ale miał wrażenie, że to miało związek właśnie z tym zdarzeniem.
- Chciałem ci powiedzieć wcześniej, ale...
- Oh, czyżbyś stchórzył - Słowa chłopaka ociekały ironią, przez co dostał lekkie klepnięcie w głowę.
- Z czasem robisz się coraz bardziej złośliwy - Westchnął Tom - Oczywiście, że się balem. Ostatnio jak robiłem coś w tajemnicy to się na mnie obraziłeś.
- Mój drogi, nie robie się coraz bardziej złośliwy tylko twoje towarzystwo na mnie wpływa.
- Och? Takie słówka zostaw do łóżka.
Riddle zaśmiał się, gdy Harry spłonął rumieńcem i pociągnął go w stronę rynku.
********
Życie w Wielkiej Brytanii nie różniło się od tego w Paryżu, a przynajmniej dla Harry'ego. Nie miał pracy - zawsze gdy coś robił to czuł się strasznie i potem już nie wracał. Jego dzień polegał na czytaniu, myśleniu i opiekowaniu się chimerą - było to trudne i zajmowało dużo czasu jednak pozwalało na odetchniecie od niepokojących myśli.
Harry miał tyle czasu dla siebie, że odkrył coś nadprawdę waznego - brakowało mu wspomnień, nie wiedział jakich, ale wiedział, że ich nie miał. Kolejną ciekawą rzeczą, jaką odkrył to, że jego umysł był zorganizowany i chroniony tak jak zaawansowanego Oklumenty. To nie było możliwe, nigdy nie dotykał tych części magii, nigdy ich nie używał.
Coś mu umykało, ale nie wiedział co, a Dumbledore milczał - mimo iż coś wiedział. Może nie całą prawdę, ale chociaż jedną małą informację, która popchnęłaby go do przodu.
Tom nie był zadowolony z tego, że nadal nad tym myślał. Harry wiedział dlaczego, ponieważ bał się, że zniknie i zostawi go samego. Tom go kochał, nieważne jak pokręcona była ta miłość. Nie był gotowy na stracenie go. Harry podejrzewał, że jakby on nagle zniknął Riddle ruszyłby całą ziemię, aby go znaleźć. Jednak było coś gorszego, jakby Harry umarł - Tom by zniszczył każdą osobę, która miała coś z tym wspólnego.
Kiedyś chłopak nie rozumiał czemu inni boją się Toma, teraz wiedział czemu. Oczywiście Harry się go nie obawiał, nadal go kochał. Jednak zdawał sobie sprawę, że Tom nie jest dobrym człowiekiem, nigdy nie był. Riddle starał się dla niego, ale nadal miał swoją naturę i nadal robił straszne rzeczy. Harry zrozumiał pewnego dnia, że go nie zmieni. Jedynie co mógł zrobić to nadal go kochać.
******
Gdy Tom został Ministrem, Harry pozostał w cieniu - a przynajmniej próbował. Trudno było żyć jako małżonek tak wielbionej osoby. Niektórzy go kochali, niektórzy nienawidzili. Riddle stał się nadopiekuńczy, ponieważ zawsze bał się, że ktoś go skrzywdzi. Harry się nie dziwił, ludzie zawsze byli dziwni i nie rozsądni jeśli tyczyło się to ich idoli. Tom spędzał z nim dużo czasu, a gdy coś go dręczyło zawsze był przy nim. Naprawdę wiedział, jakie ma szczęście, że Tom zwrócił na niego uwagę w tym sierocińcu. Tom był idealny - opiekuńczy, wrażliwy na jego bóle, kochany i wierny. Harry robił wszystko, aby uszczęśliwić mężczyznę, ponieważ Tom robił dla niego to samo. Ich małżeństwo było piękne i pełne miłości, nawet Dumbledore życzył im szczęścia i ich zaakceptował.
Nawet jeśli to wszystko było takie piękne, nie zatrzymałoby tego, co było mu pisane.
Harry nie wierzył w przeznaczenie, wierzył w to, że samemu trzeba pracować na wszystko. Jednak nie ważne, jaki dobry był dla innych, teraz leżał na kamiennej podsadce w Ministerstwie, w swojej krwi. Ktoś z nim pogrywał, był w bólu jednak miał ochotę się zaśmiać na ironię swego losu. Jego oczy znalazły Toma, był on blady i przerażony jak nigdy, próbował magią zatrzymać krwawienie, ale na próżno. Mówił coś do niego jednak Harry nic nie słyszał, szum który miał w uszach wszystko zagłuszał. Było mu zimno i był zmęczony. Nawet jego młode ciało nie radziło sobie z klątwą, które zostało rzucone w jego stronę. Powoli się wykrwawiał, a naokoło, byli aurorzy, którzy próbowali złapać napastnika. Zwykli pracownicy Ministerstwa, którzy próbowali mu pomóc. Harry przymknął oczy, może i to był jego los. Może tak miało się stać. Martwił się, nie o siebie tylko o Toma. Chłopak nie chciał, aby był smutny, nie chciał, aby cierpiał. Myśl o małżonku sprawiła, że łzy mu pociekły po policzkach.
- Przepraszam Tom - Wyszeptał - Kocham cię.
- Nie, nie, nie - Zaprzeczał mężczyzna - Też cię kocham, wszystko będzie dobrze. Wytrzymaj jeszcze chwilę, kochanie.
Poczuł dłoń na swoim policzku, uśmiechnął się lekko.
Przepraszam.
I kolory znikły.
A potem pochłonęła go ciemność.
Nie martw się mały Panie. Gdzie jedno życie się kończy, drugie się zaczyna.
*********
Trochę to potrwało, ale jest długo wyczekiwany Epilog! Proszę o wybaczenie za to co zrobiłam. Biedny Tom
CZYTASZ
Prawdziwa Rzeczywistość.
FanficZakończone Mały chłopiec został brutalnie pobity i wyrzucony na ulicę przez swoje wujostwo. Policja zawiadomiona krzykami przyjechała na miejsce, lecz nikt nie wiedział co się stało. Znaleźli tylko małego dziesięcioletniego chłopczyka w opłakanym...