Harry był zadowolony z nauki magii i czarów. Nauczyciele niby surowi, ale jednak sympatyczni. Minęło kilka tygodni po rozpoczęciu roku szkolnego, wszystko przemijało spokojnie i bez problemów. Na szczęście nikt mu nie przeszkadzał ani zaczepiał. Jedynie czasami grupka dziewczyn z jego domu śmiała się z niego, nie miał pojęcia, dlaczego, ale nie zwracał na to uwagi, bo wiedział, że jak będzie to wszystko stanie się jeszcze gorsze. Tom jadał z nim posiłki i czasami pomagał z odrabianiem lekcji. Poznał też Abraxasa Malfoy'a, jednego ze znajomych Riddle'a. Chłopak wydawał się zainteresowany jego osobą, ale jedyne co zrobił to przywitał się i zaproponował odprowadzenie pod salę. Oczywiście Potter odmówił, nie chciał zezłościć współlokatora.
Jakiś czas potem, te same dziewczyny zaczęły go szykanować. Nie mówił nic Tomowi, nie chciał mu zawracać głowy, a zresztą... One musiały mieć powód, żeby tak go traktować, więc próbował za wszelką cenę dowiedzieć się, dlaczego one to robią. Jednego dnia, gdy wracał z wielkiej sali został wciągnięty do jednej z pustych sal. Oburzony chciał się zapytać, o co chodzi, jednak nie zdążył, bo jakieś zaklęcie zwaliło go z nóg. Zamknął oczy i zasłonił głowę ramionami, wiedział, że to dużo nie da, bo nie miał szans z napastnikami. Nie wydał z siebie ani jednego dźwięku, po prostu czekał aż przestaną go krzywdzić. W końcu się skończyło, nie wiedział ile trwał w bezruchu, ale nie miał siły na nic. Zapłakał cicho, potem spróbował usiąść, ale skończyło się na tym, że upadł pogarszając swój stan. Nie był zły, czuł się dziwnie spokojny, nie raz był w takiej sytuacji więc to nie różniło się od poprzednich, prawda? Kątem oka zauważył jak drzwi się otwierają, a potem doszło do niego głośne sapnięcie.
- Harry, kto ci to zrobił - Usłyszał zdenerwowany głos, a chwile później ujrzał przed sobą platynowe włosy i niebieskie oczy.
Malfoy - pomyślał, zanim zemdlał.
**********************
Otworzył oczy, wpatrywał się przez chwilę w biały sufit. Światło raziło go w oczy, ale ich nie zamknął. Czuł dziwny ciężar na nogach, zmusił się, aby usiąść, to Tom leżał na jego udach. Szturchnął go lekko, chcąc obudzić chłopaka i spytać co dokładnie się stało. Nie mógł sobie przypomnieć, ostatnie co pamiętał to Abraxasa, który się nad nim pochylał. Zadziałało, Riddle podniósł się natychmiastowo przetwarzając informacje, a gdy zobaczył zielone oczy wpatrujące się w niego przesunął się bliżej do chłopca i zamknął go w lekkim uścisku.
- Witam z powrotem - Wszeptał mu na ucho.
- Tom, co się stało - Zapytał kładąc głowę na jego ramieniu.
- Malfoy znalazł cię w stanie krytycznym w jednej z klas i przyniósł tutaj - Wytłumaczył, a w jego oczach błyskały się gromy - Wiesz kto ci to zrobił?
- Nie... - Odparł cicho - Ale, wiem kto mógł to zrobić.
Tom spojrzał na niego żądając odpowiedzi, więc chłopiec powiedział mu o tej grupce dziewczyn, która go prześladowała na każdym kroku. Po godzinie Marvolo musiał opuścić skrzydło szpitalne, ponieważ Panna Ellison powiedziała, że Harry musi odpocząć. Sam przesiedział około pół godziny, był zdziwiony, gdy odwiedził go Jim. Ślizgon w jego wieku, którego poznał jako pierwszego, razem siedzieli na lekcjach i uczyli się. Jim Astor był średniego wzrostu chłopcem o brązowych włosach zawsze ładnie ułożonych oraz szarych oczach, każdego dnia pokazywał swoją energię oraz optymizm. Nie było dnia ani godziny, która mogła, by przewidzieć nagłe wybuchy śmiechu i głupawki chłopaka. Jim był o niego zmartwiony i na szczęście przyniósł mu lekcje, które razem zrobili. Gdy zrobiło się późno musiał opuścić skrzydło, zrobił to niechętnie, ale po tym, jak Panna Ellison zagroziła mu przeklęciem jego włosów, aby miały kolor fioletowy do końca roku, wyszedł w popłochu. Harry wykorzystał okazje i spytał się pani, kiedy będzie mógł opuścić skrzydło. Na szczęście okazało się, że w następny dzień będzie mógł wrócić do normalnych lekcji. Zadowolony, ale jednak w głębi duszy zaniepokojony położył się spać.
CZYTASZ
Prawdziwa Rzeczywistość.
FanfictionZakończone Mały chłopiec został brutalnie pobity i wyrzucony na ulicę przez swoje wujostwo. Policja zawiadomiona krzykami przyjechała na miejsce, lecz nikt nie wiedział co się stało. Znaleźli tylko małego dziesięcioletniego chłopczyka w opłakanym...