Udało mu się kilka razy przeprowadzić rozmowę z Harrym. Był on bardzo nieśmiałą osobą, a na dodatek od pani Cole dowiedział się, że chłopiec został przyprowadzony przez dwóch policjantów, którzy znaleźli go w okropnym stanie koło jakiegoś parku. Z czasem zauważył, że Potter nie koleguje się z innymi dziećmi. Zazwyczaj siedzi nieruchomo w pokoju lub na boisku. Harry jest rok młodszy od Riddle'a, czyli ma jedenaście lat, nie ma ulubionego koloru i jest sierotą. Jego rodzice zmarli w wypadku samochodowym jak miał roczek. Toma zastanawiało gdzie mieszkał przez te dziesięć lat, ale chłopiec odmówił rozmowy tłumacząc, że nie chce o tym rozmawiać. Marvolo podejrzewał, że Potter mieszkał z jakąś rodziną, ale nie wiedział, co się wydarzyło później, że wylądował na ulicy, pobity prawie na śmierć. Harry uczył się dobrze, przez co inne dzieci często posyłały mu zawistne spojrzenia, ale on na to nie zwracał uwagi. Były wakacje, ale opiekunki zawsze organizowały jakieś małe spotkania, na których można było się pouczyć czy też dowiedzieć czegoś nowego.
Riddle nie wtrącał się w życie współlokatora mimo dziwnych i niezrozumiałych uczuć, które do niego odczuwał.
Wszystko się zmieniło w dzień, gdy zobaczył jak pewna grupa chłopców znęca się nad Harrym, ogarnęła go nieuzasadniona wściekłość i strach o Pottera. Podszedł wtedy do nich i wystraszył młodszych, a trzynastolatka, który nie zamierzał się oddalić, uderzył z całej siły w nos, który złamał się bez oporu. Zaprowadził poszkodowanego do pokoju i opatrzył.
- Dziękuje - Wyszeptał patrząc na swoje uda.
- Nie ma za co... - Odparł nie wiedząc co zrobić, pierwszy raz ktoś mu podziękował.
Od tamtej pory i krótkiej wymianie zdań Tom wychodził razem z chłopcem i nigdy nie puszczał go nigdzie samego bojąc się, że grupka dzieci może wrócić i posunąć się dalej. Przez miesiąc wakacji obawiał się powrotu do szkoły. Bał się o małego współlokatora, któremu może się cos stać.
Jednak któregoś dnia, kilka tygodni przed końcem wakacji sowa zjawiła się z listem, który zaadresowany był dla Harry'ego. Riddle wstrzymywał oddech, gdy Potter otwierał list. Nie mogąc wytrzymać szybko wstał ze swojego łóżka i spojrzał na list.
- Jestem czarodziejem - Zapytał Harry dziwnym głosem.
- Jesteś i będziesz chodzić do tej samej szkoły co ja - Wykrzyknął podekscytowany chłopak i przytulił go do siebie.
Potter spłonął rumieńcem, ale zaśmiał się cicho i powiedział.
- To dobrze?
- To wspaniale - Odparł Riddle - Opowiem ci wszystko, co wiem o szkole!
Chłopiec posłał ciepły uśmiech w stronę starszego i uważnie słuchał o czarodziejskim świecie. Na szczęście miał Toma, który obiecał mu pomóc z niektórymi rzeczami.
**************
Tydzień przed powrotem do Hogwartu do ich sierocińca zawitał Albus Dumbledore. Po rozmowie z panną Cole dowiedział się, że Harry Potter mieszka razem z Tomem w jednym pokoju. Oby dwoje podobno się dobrze dogadywali, a dodatkowo Cole twierdziła, że Tom przejawia jakąś opiekuńczość względem młodszego chłopca. Pełny obaw zapukał w drzwi ich pokoju, po chwili dostał przytłumioną odpowiedź i wszedł do pomieszczenia. Tom Riddle nic się nie zmienił, nadal miał bladą cerę, czarne włosy ładnie ułożone i oczywiście brązowe oczy. Natomiast Harry był zupełnie inny. Mały jak na swój wiek, z wyrazistymi zielonymi oczami, które przypominały mu jedno zaklęcie, które potrafiło odebrać życie komukolwiek. Kruczoczarne przydługie włosy były w chaosie jednak dodawało to tylko uroku dziecku. Mały Harry miał dość dziewczęcą urodę.
- Witam cię Tom - Przywitał się z uczniem.
- Dzień dobry, opowiedziałem już Harry'emu o szkole - Wytłumaczył szybko nie patrząc na starszego czarodzieja, tylko cały czas obserwując współlokatora.
- Ach! To mi pozostało oddać Panu Potterowi kluczyk do skrytki w banku i zobaczymy się w Hogwarcie - Odparł Dumbledore i podał kluczyk chłopcu, który w podzięce lekko się uśmiechnął. Wyglądał on na dość speszonego wizytą nieznajomego.
Albus wyszedł z pokoju i westchnął na głos, zapowiadał się dziwny i tajemniczy rok albo nawet kilka.
**************
- Twoi rodzice też musieli być czarodziejami - Powiedział Marvolo, gdy Dumbledore opuścił pomieszczenie.
- Hę?
- Masz skrytkę w banku... To znaczy, że twoi rodzice muszą mieć coś wspólnego z czarodziejskim światem.
- Och... Kiedy... - Zaczął, ale Tom mu przerwał.
- Jutro pójdziemy na pokątną - Riddle uśmiechnął się lekko do chłopca i wrócił do czytania mu podręcznika z eliksirów i wytłumaczenia niektórych terminów.
*****************
Harry nie mógł spać, za bardzo się bał. Od dziecka przerażały go głośne dźwięki takie jak krzyczenie i burza, która rozpętała się właśnie teraz na dworze. Zatkał uszy i miał nadzieje, że wszystko się szybko uspokoi. Mylił się, po godzinie wstał z łóżka i podszedł do Toma, który chyba spał. Szturchnął go lekko, a gdy chłopak otworzył oczy i wymamrotał coś nieprzytomnie zapytał się.
- Mogę dziś z tobą spać, proszę?
Riddle przez chwilę mierzył go badawczym spojrzeniem, a po chwili przesunął się na koniec łóżka i podniósł kołdrę, aby młodszy mógł pod nią wejść. Chłopiec westchnął z ulgą i położył się koło Marvolo'a, który objął go ręką w pasie i lekko przytulił. Jego podbródek spoczywał na głowie Pottera, który zamknął oczy i zrelaksował się. Po chwili obydwoje spokojnie spali.
CZYTASZ
Prawdziwa Rzeczywistość.
FanfictionZakończone Mały chłopiec został brutalnie pobity i wyrzucony na ulicę przez swoje wujostwo. Policja zawiadomiona krzykami przyjechała na miejsce, lecz nikt nie wiedział co się stało. Znaleźli tylko małego dziesięcioletniego chłopczyka w opłakanym...