Przeciągnąłem się i ziewnąłem. Powoli wracała mi świadomość. Przypomniałem sobie, co stało się poprzedniego wieczoru i uśmiechnąłem się dziwnie na to wspomnienie. Otwarłem oczy. Nie było go przy mnie. W sumie nawet nie liczyłem na to, że obudzę się u jego boku. Usiadłem na łóżku i rozejrzałem się po pokoju. Siedział na podłodze, w panującej ciemności widziałem tylko jego błyszczące, jasne włosy. Zsunąłem nogi na ziemię i podszedłem do niego.
- Nie możesz spać? – Zapytałem nie bardzo wiedząc, jak zacząć i czy jest noc, czy raczej dzień.
Pokręcił głową.
- Co jest? – Usiadłem przed nim.
- Nic. - Wyszeptał zachrypniętym głosem.
Nie mogłem zobaczyć jego twarzy, bo zakrywały ją włosy, więc delikatnie odsunąłem mu blond grzywkę z czoła. Spojrzał na mnie podkrążonymi oczami i wyciągnął coś zza pleców. Tabliczka, drewniana tabliczka Ouija. Położył ją przede mną.
- Skąd ją masz?! – Krzyknąłem.
- Leżała na biurku, kiedy wstałem. – Wydukał.
- Tak po prostu?
- T-tak...
Spojrzałem na niego. Wyglądał jakby był po naprawdę ciężkiej nocy. Cała jego pewność siebie gdzieś zniknęła i teraz, kiedy z nim rozmawiałem, czułem się tak, jakbym przebywał z dawnym sobą. Z tym, który tak strasznie przeżywał śmierć rodziców. Z tym, którego Luke odwiódł od planu popełnienia samobójstwa. Wstydzę się o tym mówić, ale taka jest prawda. Pomógł mi, a w momencie, kiedy wyglądał tak jakby sam tej pomocy potrzebował nie mogłem nic zrobić, bo nic mi nigdy nie mówił i praktycznie nic o nim nie wiedziałem.
- Powiedz, co ci jest? Nie wyspałeś się? – Zszedłem z tonu.
- Nie... Przyzwyczaiłem się do tego, że nie śpię w nocy.
- Więc co się dzieje?
- Nic.
Uznałem, że nie ma sensu męczyć go dalej, bo i tak niczego się nie dowiem. Położyłem dłoń na wskaźniku.
- Zaczynamy? – Obróciłem tabliczkę.
Skrzywił się.
- Mamy coś lepszego do roboty? – Wyszeptałem z rezygnacją.
Westchnął i ostrożnie położył dłoń na mojej ręce, leżącej na wskaźniku. Była zimna i koścista.
- Od czego mam zacząć? – Zapytałem, ale nie uzyskałem, żadnej odpowiedzi, bo Luke tylko zaczął się rumienić. Wstrzymałem oddech i zapytałem po prostu. – Czy jesteś tu teraz z nami? – Po wypowiedzeniu tych słów poczułem się naprawdę idiotycznie.
Przez chwilę nic się nie działo. Dłoń Luke'a zaczęła drżeć. Czekaliśmy w milczenia, skrępowani bliskością naszych rąk. Nagle... wskaźnik poruszył się pod moimi palcami i powoli przesunął w lewy górny róg tabliczki, czyli w miejsce z napisem „yes". Zdrętwiałem, Przełknąłem ślinę i spojrzałem na Luke'a. Wyglądał na tak samo wystraszonego jak ja.
- Czego chcesz? – Zadałem kolejne pytanie i poczułem, że dzieje się ze mną coś dziwnego, odpłynąłem.
Kiedy się ocknąłem stałem nad Luke'iem, który leżał na ziemi, pod moimi nogami, cały podrapany, wystraszony i zapłakany.
- Chris... - Wyszeptał.
- Co? – Podniosłem dłonie do oczu, były całe we krwi... jego krwi.
Spojrzał na mnie zaszklonymi oczami.
- M-mitch?
- Tak? – Uklęknąłem przed nim.
- To ty? – Jego głos drżał.
- Tak... tak to ja. – Przytuliłem go, w tedy tego potrzebował.
Wtulił mi głowę w ramię i wyszeptał:
- To mój brat...
Krótki jakiś ten rozdział wyszedł, ale przynajmniej jest.
CZYTASZ
O zgrozo, kopię sobie grób!
Paranormal"Wszystko zaczęło się od śmierci i kończy się śmiercią" - Tak myślał Mitchel Black, kopiąc swój własny grób. - Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał ani o nim, ani o tym co zaszło w małej miejscowości Tulsa w stanie Oklahoma... To jest oryginalna we...